Mniej więcej od roku piszę do samej siebie listy. Nie czytam ich, po prostu piszę, chowam w zasuwanej kieszeni, którą zrobiłam w jednym z pluszaków i tak w sumie to koniec ich drogi. Kilka razy korciło mnie, żeby je wszystkie otworzyć i przeczytać, ale za każdym razem coś mnie powstrzymuje. Boję się wracać do tych listów, ponieważ w każdym z nich opisywałam swoje problemy na tle psychicznym, społecznym i tak dalej. Innymi słowy, umieszczam w nich wszystko to co najgorsze, po czym zaklejam kopertę, chowam i tak na dobrą sprawę udaję, że te wszystkie problemy nie istnieją.
Dodaj anonimowe wyznanie
Każdy list zawiera w sobie odrobinę emocji, utrwalonej na papierze. List za listem powoduje, że sumaryczna ilość swego rodzaju zaklęć powoli tworzy nową jakość.
Obserwowałbym pluszaka, czy on nie zaczyna obserwować innych.