#n16Hj
Pewnego dnia zostaliśmy poinformowani, że opuszczony budynek blisko nas został wynajęty na jedną noc pod zrobienie imprezy. W pierwszej chwili zastanawiałam się, kto normalny organizuje zabawę na odludziu. Najgorsze, że na czas owej zabawy mąż dostał delegację. Musiałam więc uzbroić się w odwagę i sama z malutkim dzieckiem przetrwać tę noc. Mąż obiecał często dzwonić i w razie czegoś niedobrego zawiadomić telefonicznie policję.
Impreza zaczęła się o 20.00. Przyjechało około 30 osób. Dudniąca głośno muzyka szybko uświadomiła mi, że nie zasnę, na szczęście maluszkowi to nie przeszkadzało i spał jak zabity. Około godziny pierwszej w nocy usłyszałam głośne krzyki. Przez okno zauważyłam, że imprezowicze wyszli z budynku i przenieśli imprezę pod moje ogrodzenie. Tego już było za wiele. Będąc pod wpływem dużej adrenaliny i instynktu matczynego, który mówił "chroń dziecko", sięgnęłam po jedyną rzecz, która wydawała mi się pomóc w zaistniałej sytuacji. Mianowicie po piłę motorową męża, którą zostawił w korytarzu.
Wyszłam z domu, włączyłam ją i rozległ się głośny hałas urządzenia. Podeszłam do ogrodzenia i poinformowałam dość niekulturalnie, że jak się nie wyniosą spod płotu, to nie ręczę za siebie. W przeciągu 5 minut pojawił się 40-paroletni mężczyzna, o dziwo trzeźwy. Od razu zaczął przepraszać za zaistniałą sytuację i obiecał uspokoić towarzystwo syna, które bawi się z nim w jego 18 urodziny. Dzieciaki przestraszyły się nie na żarty i w szybkim tempie wrócili do swojego wynajętego budynku. Ojciec syna zaś zarzekał się, że był poinformowany, że nikogo nie będzie w pobliżu. Na szczęście nie chciał on żadnych kłopotów i tak jak powiedział, tak zrobił. Zabawa trwała na całego, ale już nie pod moim ogrodzeniem. Nawet ten hałas już mi nie przeszkadzał.
Walnięta jesteś? Ktoś w okolicy robi imprezę, a ty reagujesz jak pies na fajerwerki.
dzwoni sie po policje, a nie stosuje grozby karalne...
Na policję to oni powinni zadzwonić. I do psychiatryka przy okazji.
no zachowala sie emocjonalnie co zrobisz
ja bym najpierw poszla tam do nich i powiedziala o sytuacji
a jakby nie podzialalo, to zaklocanie spokoju, ide o zaklad, ze nie wszyscy mieli skonczone 18, wiec i hyc demoralizacja
Serio wystarczyło pewnie zwrócić uwagę normlanie skoro na miejscu był trzeźwy dorosły tym bardziej ze dostali info ze nikogo nie bedxie w pobliżu.
Ja bym ich podwójnie zabusterował, to ostudzi nawet krzepkich imprezowiczów :)
Może autorka miała jakieś paskudne sytuacje w przeszłości i stąd taka przesadzona reakcja? Ale nadal jest to przesada i coś takiego nie powinno się wydarzyć.
A co konkretnie chronił ten "matyczny instynkt" i skąd ta adrenalina, skoro nikt nie wszedł na Twoją posesję ani nie zagroził Ci w żaden sposób? Raz jeden ktoś w sąsiedztwie zrobił imprezę, o której zostałaś poinformowana i reagujesz w taki sposób? Ok, nie trzeba lubić imprez i niekoniecznie jest to coś fajnego, gdy chcesz spać. Mimo wszystko reakcję miałaś wyjątkowo nadmiarową i nieadekwatną do sytuacji. Obejrzyj swoje lęki, bo jeśli uważasz, że grupa imprezujących osób to zagrożenie, na które trzeba wyskakiwać z piłą, to jednak problem jest po Twojej stronie.
Typowa j*bnięta madka.
To samo można napisać o twoim komentarzu
Jezu Mario, ja rozumiem iść, pogadać, żeby się wynieśli... ale żeby na ludzi z piłą wychodzić?
Współczuję współczesnym 18-latkom, w sumie wszystkim współczuję, bo już nigdzie nie można się bawić tak, żeby ktoś się nie przyczepił. Ogniska w lesie nie można, domówki nie można, na plaży nie można... Wynajmiesz se domek na odludziu - też nie. W hotelach wszędzie kartki, żeby nie hałasować, w parku gonią za alkohol, nawet na działki policja potrafi przyjechać... W wynajętych mieszkaniach też grożą, że kaucji nie dostaniesz jak będziesz imprezował. Jak masz okazję do świętowania, to naprawdę nie ma się gdzie podziać ze znajomymi
Wydaje mi się, że bardziej pomocną rzeczą jest aparat mowy, dzięki któremu mogłaś zakomunikować, że jest za głośno, a nie zachowywać się jak psycholka. Ale, dzięki temu miałaś chociaż o czym napisać.
Wiesz co, akurat rozumiem niechęć do zagadania do grupy pijanych osób, bo to również nie byłoby szczególnie mądre na takim odludziu. Ale skoro nie było żadnego zagrożenia, a tylko hałas jej przeszkadzał, to jej reakcja też była głupia.
Nawet się zaśmiałam na tę piłę, ale tak ogólnie to Twoje zachowanie było chore.
Chyba s tobą coś mocno nie tak. I nie zwalaj na matczyny instynkt swoich psychopatycznych zachowań.
Tak to jest, jak się we wsi całe życie to wszystko przeszkadza. Choć pewnie na dożynkach albo weselichu to i sztachety idą w ruch, ale wtedy to są swoi to nie przeszkadza ani hałas, ani że ktoś w mordę da.
no nie wiem, mi np. przeszkadzala lupanka za plotem (w miescie) do 3 w nocy, bo pobudeczka o 5:40...
No z tego co czytam komentarze to tylko byś denuncjonowała. Chyba popierasz haniebną ustawę "lex konfident", to też daje jakiś zarys. Może jedynie z piłą łańcuchową nie latasz.
Jacy wszyscy mądrzy i elokwentni tu są. Wystarczyło wyjść i pogadać. Babeczka sama z dzieckiem na odludziu, a za płotem w jakimś opuszczonym lokum ostro zakrapiana impreza na kilkadziesiąt osób. Skąd miała wiedzieć co to za spęd i kto w nim uczestniczy. Poza informacją, że będzie impreza nie dostała przecież listy gości z załączonymi życiorysami. Dopóki imprezowicze trzymali się swojej lokalizacji, to się nie czepiała. Też bym miała pełne gacie, gdyby mi w środku nocy pijane a nie wykluczone, że i naćpane, obce towarzystwo przeniosło imprezę pod moje ogrodzenie. Kto mi zagwarantuje, że nie wpadną na genialny pomysł eksploracji mojej posiadłości. Z tą piła to trochę przesadziła, ale wystraszony umysł podkolorowuje czarne scenariusze, to i reakcja mogła być przesadzona. Ja tam ja trochę rozumiem. Pod wpływem strachu człowiek może zachowywać się irracjonalnie.