#mcqwD
Z paczką znajomych jedziemy sobie w góry plus parę osób (dziewczyna tego, chłopak tamtej, spokojnie i bez spiny, im nas więcej, tym weselej), więc wyszło, że wynajmujemy busa, będzie śmiesznie.
Jedziemy... jak to wycieczka kilkunastu osób, coś do picia na długą drogę. Problem się zaczął, kiedy w połowie trasy stwierdzamy, że piciu się kończy, a do celu jeszcze z 500 kilometrów, istniało duże ryzyko, że uda nam się wytrzeźwieć. Uratował nas kierowca, który musiał zatankować. Wszyscy biegną na stację, bo elektrolity trzeba uzupełnić.
Przy kasie chyba najbardziej zasadnicza sprzedawczyni w tym pierdzielonym kraju.
"Nietrzeźwym alkoholu nie sprzedajemy" - padło do 20 naprutych studentów. Wszyscy załamani, kolega prawie płacze... Podchodzę do kasy. Patrzę na kobietę i mówię:
- Nazywam się Jan Kowalski i poproszę pół litra.
- Ale czemu pan się przedstawia?
- Bo nie jestem Anonimowym Alkoholikiem.
Nawet się uśmiechnęła... I dała przebłagać... po zawołaniu kierownika, który powiedział, że nasz przyjazd to prawie równowartość dziennego utargu :D
Właściwie i tak źle, że sprzedała... jeśli tak patrzeć ze strony "nietrzeźwym nie sprzedajemy"
A wydawałoby się, że studenci tacy mądrzy... wiecie dlaczego nie wolno pić podczas podróży? Bo w razie wypadku po pierwsze krew jest rzadka i wycieka jak z zarzynanej świni, po drugie na pijanym człowieku nie można przeprowadzić wielu zabiegów i nie można podać wielu leków. Nie można zacząć pić, jak już się dojedzie na miejsce?
@Buka85 urodziłeś/urodziłaś się stara, że taka mówisz? :) Niby masz rację, ale...
Ale bus pełen pijanych/podpitych, wymemłanych osób to przecież szczyt bezpieczeństwa i odpowiedzialności! I oczywiście ubaw po pachy.
A ja pijam, ale nie w podróży, nie kiedy jestem za kogoś/coś odpowiedzialna, uprawiam jakiś sport itp. Też robiłam dziwne rzeczy w czasie studiów, ale wkurzanie ludzi pijacka gadką czy stwarzanie zagrożenia na drodze zdecydowanie do nich nie należały. Dla mnie nie jest to moralizatorstwo, raczej poszanowanie czyjegoś komfortu i przestrzeni osobistej, o własnym zdrowiu nie wspominając.
Przeczytaj jeszcze raz ten pierwszy komentarz Buki i powiedz, że nie ma racji. Głównie o to mi chodzi. Nie widzę sensu tłumaczenia, że jednak jest ździebko większe ryzyko przy jeździe pod wpływem przez pół Pl, zapewne drogami szybkiego ruchu, gdzie wypadki są bardzo poważne ze względu na prędkość (znów odsyłam do 1. komentarza) a podjechaniu taksówką/znajomym po imprezie. Choć są osoby, które nawet taką podróż ledwo przeżyły (albo i nie), głównie ze względów opisanych - a jakże - w pierwszym komentarzu.
Co do czyjegoś komfortu - no takie mam upodobania, że nie lubię zapachu półprzetrawionego alko, słuchania jakichś dziwnych wrzasków/żartów/wyznań, a szczególnie przebywania blisko osoby, której pęcherz lub żołądek są na granicy wytrzymałości. Dlatego sama nie zapewniam bliźnim podobnych atrakcji ;) I nie mów, że większość owej wyluzowanej młodzieży tak nie wygląda, bo widywałam takie akcje zaskakująco często.
Ym..no, nie chcę wyjść na zgryźliwą ciotkę-sztywniarę, ale jak dla mnie ten zakaz ma sens i niestety ale jakiejś wesołej wizji to ja nie miałam czytając to wyznanie. Wręcz przeciwnie - za czasów studenckich, gdy częściej szlajałam się gdzieś po nocach, nie raz byłam świadkiem takiej scenki, gdy napruty koleś/kolesiówa wraz ze swoją bandą usiłują kupić flaszkę w monopolu lub zamówić piwo w pubie, a sprzedawca odmawia. Ci rzucają sucharami, bełkoczą i ogólnie robią hałas, zamieszanie i wnerwiają wszystkich wokół...Tak ja widzę takie sytuacje i za każdym razem byłam po stronie sprzedawcy..
Też tak widzę takie sytuacje.
Zawsze mogliście poprosić kierowcę aby zakupił alko za Was ;p
Byłam pewna takiego zakończenia xD
Hm a kierowca nie mógł wam kupić? No chyba że byliście tak glupi i kierowca tez pil
Mam nadzieję, że chociaż kierowca zachował zdrowy rozsądek i nie pił :P
Niby dorośli ludzie, a stado małpiszonów, które nie wytrzyma jednego dnia bez alkoholu, bo przecież nie będzie zabawy... 😝
Niespodziewane zakończenie :D myślałam że kierowca wam kupi czy coś 😅
Wraz z rozwojem akcji tego wyznania ludzie się zaczęli mnożyć. Z paru osób i busa robi się 20 naprutych studentów i mam nadzieję, ze jeszcze 1 trzeźwy kierowca. Pisałeś to na żywo i już Ci się osoby zaczęły w oczach multiplikować jak stałeś w tej kolejce?
Co wy studiowaliście? Bo inteligencją nie zgrzeszyliście w tamtej sytuacji. Jedynym trzeźwym na pokładzie autobusu najprawdopodobniej był kierowca. Skoro sprzedawca nie chciał sprzedać nietrzeźwym trzeba było poprosić kierowcę aby kupił x+1 flaszek i tą jedną sobie zostawił. Proste.
Znam taką sytuację z opowieści. Jechała delegacja z pewnej dużej firmy. 30 osób przeważnie kierownicy i managerowie. I też pić się chce. Stacja benzynowa i każdy coś kupuje. Do picia. I taka baba ona nie sprzeda bo nie trzeźwi. Kierownik ją opierd.... Bo utarg na tej ekipie był około 10.000zł. Każdy wydał po 300 400 zł na whiskacza czy inny dobry alkohol bo trzeba się pokazać.