#lL2Zt
Tata odkąd byłam malutka spędzał ze mną masę czasu. Można pomyśleć, że to dobrze. Ale on traktował mnie jako partnerkę. Moja mama poszła w odstawkę. Robił mi zdjęcia, jak siedzę na nocniku albo na sedesie. Ma pedofilskie zapędy, bo żaden normalny facet się tak nie zachowuje, ale fizycznie mnie nie molestował. Tyle że jego zachowanie zrobiło swoje. Jednocześnie to tata poświęcał mi czas, często wieczorem grał ze mną na komputerze. Byłoby łatwiej, gdybym potrafiła myśleć o nim jako jednoznacznie złej osobie. Jest zniewieściały i pije odkąd miałam 6 lat. Kiedyś moja matka chciała go wyrzucić z domu, bo go miała dosyć - to wyrwał okna z zawiasów i wszedł do domu. Jest i był przemocowy i strasznie chcę, żeby już zmarł. To straszne mówić tak o ojcu, ale tak uważam. Mam wrażenie, że dopiero wtedy zacznę żyć. Ale to okropna perspektywa, że muszę tyle czekać, żeby nie czuć, że nawet jak biorę wdech, to oddycham za dwoje albo ktoś mnie ciągle kontroluje. Tak strasznie mam uraz do kobiet, kiedy z jakąś rozmawiam czuję tak potworną niechęć i czuję się jak jakiś robak.
Jednocześnie był jedyną ''miłą i zainteresowaną'' mną osobą. Mama nie chciała mnie przytulać jako bobasa. Babcia i mama znęcały się nade mną psychicznie, nigdy mnie nie przytulały i traktowały jak mebel. Tak naprawdę dla ludzi słowo "mama" to zupełnie co innego. Dla mnie po części oznacza lukę, puste miejsce, a po części sadystkę, która miała radochę kiedy widziała, że sprawia mi przykrość. Obie widziały co się dzieje, ale "mądre" wybuchały złością i furią na mnie.
Mama nigdy nie stanęła w mojej obronie. Zawsze patrzyła na mnie jak zawistna rywalka.
Nie mogę przestać o nim myśleć.
Kiedy próbuję wejść w bliską relację z jakimś chłopakiem czuję, że zdradzam ojca... Jakby w moim życiu był invisible man.
Czuję się obrzydliwa, czuję, że zabiera mi część mojego życia...
Często zachowuję się jak chłopak.
Kiedy chociaż trochę czuję się jak kobieta, to nie mogę pozbyć się poczucia, że jestem dziwką. Tak potwornie brudna.
Bardzo mi Ciebie szkoda. Tylko nie obwiniaj siebie za coś, na co będąc dzieckiem, nie miałaś wpływu.
Myślałaś o terapii?
To nie jest normalne i dobrze, że jesteś tego świadoma. Im szybciej zaczniesz to przepracowywać, tym lepiej. Może potrzebujesz profesjonalnej pomocy, poszukaj psychologa, który specjalizuje się w takich tematach.
Dziękuję
Mnóstwo dzieci ma zdjęcia na nocniku czy w wannie, ja też. Nie wiem jak było ale ta sytuacja nie brzmi jak molestowanie.
masz prawo do swoich emocji nawet jesli sa sprzeczne z ogolnie pojetymi normami
toksyczne relacje sie ucina, nie pielegnuje
polecam bardzo terapie
trzymaj sie :)
Może idź do psychiatry.
Trzymaj się, szukaj wsparcia. Masz prawo do normalnego życia i do szczęścia, walcz o siebie. Trzymam kciuki.
Twój ojciec nie pogodził się z faktem wypadku. Nie przepracował tego, więc teraz ma pretensje do całego świata/kosmosu/Boga (wybierz co chcesz), że przytrafiło się to AKURAT jemu.
Jedna rada - zacznijcie doceniać. Wiem, że ciężko to zrobić, ale to jest jedyna ścieżka. Niech mama wspomina, jakim był troskliwym mężem. Niech go chwali i dziękuję mu za to, że odniósł szklankę do zlewu. Wiem, że to się może wydawać śmieszne i niesprawiedliwe, ale nam facetom potrzebne jest łechtanie naszego ego. Potrzebujemy się czuć niezbędni, potrzebni. A ten facet po prostu czuje się do niczego. Może niech mama mu coś przyniesie do naprawy, jeśli się na tym znał, albo znajdzie coś w czym był dobry przed wypadkiem i poprosi go, żeby to zrobił („Kochanie wiem, że czasami jest ci trudno, ale sądzę, że nikt - oprócz ciebie sobie z tym nie poradzi). Jak gość usłyszy takie coś, to będzie fruwał pół metra nad podłogą.
Ja wiem, że zrobił z się siebie kalekę na własne życzenie, ale sobie z tym sam nie poradzi. A jak widzi i słyszy, że jest dla was ciężarem, to czuje się zniechęcony. I niestety po męsku mamy tak, że zawsze robimy na przekór - jak mi mówi baba, że jestem ciężarem, to niech sobie sama radzi!
A później mamy pretensje, że nas nie doceniacie. A nas los tak przecież pokarał, takim wypadkiem.
Jak to piszę, to dostrzegam absurd tej sytuacji, ale wierz mi, że na miejscu twojego ojca nie widziałbym w tym nic złego. Była by to naturalna kolej rzeczy, gdybym zaniemógł.
Ty tak serio?
A wiesz, że facet też ma mózg? Może nad sobą pracować. Jak nie sam, to z terapeutą, coachem, księdzem, szamanem, z kimkolwiek jest mu po drodze. A nie zwalać odpowiedzialność na innych.