#jbTNK

Kiedy kilka lat temu urodziłam córkę, mieliśmy w domu dość specyficzną sytuację. Nie chcę wchodzić w zbędne szczegóły, ale mój mąż każdego tygodnia „znikał” na dzień lub dwa –  było to związane z chorobą jego rodziców. Mieliśmy sami swoją firmę informatyczną, więc mogliśmy pozwolić sobie na taki system – wtorki i środy on spędzał w rozjazdach, ja w domu. W czasie tych dwóch dni zdarzało się, że nie wypowiadałam ani słowa. Nie dlatego, że byłam zmęczona. Nie wiem, dlaczego to robiłam, ale po prostu przestawałam mówić. Nawet do córki, chociaż wiedziałam, że małe dzieci powinno się oswajać z językiem. Robiłam wszystko tak, jak zawsze – cały czas w ciszy. Żadnej muzyki, telewizji, nic z tych rzeczy, żadnych gości, bo w środku tygodnia większość znajomych była zbyt zajęta. Dodając do tego niezwykle spokojne niemowlę, które płakało tylko od wielkiego dzwonu, nasz dom w tych dniach przypominał po prostu kaplicę.

Taka sytuacja trwała dwa lata. Tydzień w tydzień – mąż wyjeżdżał, a ja zaczynałam milczeć. Do dzisiaj nie mam pojęcia, dlaczego to w ogóle miało miejsce. Od zawsze lubię mówić, ale wtedy... po prostu wyłączałam tę funkcję.

Co najciekawsze, córka nie ma po tym żadnych „skrzywień”, jest normalnym dzieciakiem. Mnie jednak do dzisiaj jest trochę wstyd, że mogłam w ten sposób jakoś zaszkodzić jej rozwojowi.
upadlygzyms Odpowiedz

Zaszkodzić? Myślę że wręcz przeciwnie. Krótkie i periodyczne okresy wyciszenia, również w dosłownym sensie, wydają mi się być bardzo korzystne dla rozwoju dziecka.

Czaroit

upadlygzyms
Zgadzam się. :)

Dodajmy, że dawniej TV, radia i innych ciągle ględzących i grających gówien nie było - i jakoś ludzkość przetrwała. Zaś ludzie głusi są w pełni sprawni intelektualnie, psychicznie i emocjonalnie.

Za to wiele badań dowiodło, że tym, co bardzo szkodzi dzieciom (i nie tylko im), jest właśnie przebodźcowanie.

raj001 Odpowiedz

Ale co ma być dziwnego w tym, że jak byłaś sama (nie licząc dziecka, które było jeszcze zbyt małe żeby twój umysł traktował je jak partnera do rozmowy) to nie mówiłaś? Chyba każdy jeżeli jest sam i nie ma do kogo mówić, to nie mówi - bo co, ma mówić do siebie? Mówienie do siebie jest raczej uważane za oznakę choroby psychicznej.

3210

To że zazwyczaj się mówi do dziecka. Albo do siebie żeby nie zwariować

Dodaj anonimowe wyznanie