#hRTOC
W mojej wsi znajduje się pewien niemały sklep, który często odwiedzam, dlatego że mam do niego najbliżej.
Pewnego słonecznego dnia udałem się do owego sklepu, aby kupić prezent na osiemnaste urodziny mojej koleżanki. A więc wziąłem ten prezent i udałem się w stronę kasy. Zobaczyłem staruszkę z pełnym koszykiem przeróżnych rzeczy. Zająłem miejsce za starszą panią. Pomyślałem, że nie potrwa to długo, więc poczekam te 5-10 min...Wypakuje te rzeczy, później zostaną one skasowane, zapakowane i spokojnie za nie zapłaci. Niestety trwało to znacznie dłużej, z racji tej, że owa pani zapomniała jeszcze rzeczy na "Ł". Bez wahania kasjerka postanowiła pomóc tej kobiecie. Wymieniła tysiące rzeczy na "Ł" z tego sklepu...
Po ok. 30 min pani mówi:
- Łogórków mi brakuje, poczkej chwilę!
Mina kasjerki bezcenna :D
To takie trochę idiotyczne
To tak jak moja babcia świętej pamięci. Wychodzimy z siostrą z domu a ona się pyta: gdzie wy łoba idziecie. My do niej: Babciu, nie mówi się "łoba", tylko obydwoje. A ona: Nie powiedziałam "łoba", tylko łoba.
Jak w daleko od szosy: "nie mówi się 'ino' ino 'tylko' ! "
Czytałam ten kawał w Internecie. Po co przerabiać coś nieswojego na wyznanie? Ludzie, nie macie pomyslu to nie piszcie, proste!
"Mam na imię Łola"
moja babcia poszła kiedyś do sklepu, no i miała zapisaną listę zakupów, a zapomniała okularów. ekspedientka się zasugerowała że pomoże, ale babcia niechętnie chciała się rozstać z karteczką... powód?
napisała 0,5 kg łudek :D
tego dnia nie było kurczaka na obiad :D
Przypomina mi się moja mama która kiedyś uparcie w sklepie kazała mi szukać „no tego mydełka na N”. Po jakichś 15 minutach przy półce i przeczytaniu niemal całego alfabetu marek przeszłyśmy do zapachów. Znalazłam wymarzone mydełko. Chodziło o lawendowe…. (I nie, marka również nie była na N)
taaaa, zwierze na R? rower...