#hNqbs
Zaczęło się od gimnazjum. Byłam raczej nieśmiała, chociaż ze względu na urodę wokół mnie kręciło się dużo chłopców. Nie odwzajemniałam ''zalotów", jednak co chwilę i tak byłam zaczepiana. Miałam problemy z matematyką. Nauczycielka uczyła mojego brata, który jej załaził za skórę, więc od początku szkoły wyjątkowo lubiła wywoływać mnie do tablicy i w moim odczuciu mnie poniżać przed klasą. Nie wiem, co ma w głowie kobieta po 40, żeby tak się zachowywać względem dziecka, lecz sprawiało jej to najwidoczniej satysfakcję. Zaczęłam bardzo bać się lekcji i opuszczać je, udając m.in. chorobę. Oczywiście zaległości rosły, a ja zamiast wziąć się za naukę bardzo od niej uciekałam. W klasie miałam koleżankę, która mnie wyjątkowo nie lubiła. Jak się później okazało, była po prostu zazdrosna o chłopaka... Ciągle mówiła o mnie, że jestem ładna, ale głupia, dlatego "mam powodzenie". Strasznie się wstydziłam i nie chciałam, by inni tak o mnie myśleli. Wtedy rzuciłam w kąt ładne ubrania, pojechałam do galerii i kupiłam najzwyklejsze, szare bluzy, męski plecak i resztę garderoby. Matematyki dalej się bałam nawet uczyć i kiepsko mi szło, ale chłopcy przestali się mną interesować i miałam spokojną głowę.
Teraz jestem dorosła. Nie osiągnęłam sukcesu i wykonuję prostą pracę. Przez bardzo niskie poczucie własnej wartości nawet nie patrzę na eleganckie ubrania. Kiedy takie właśnie zakładam na różne okazje czy święta, czuję się głupio, jakbym nie zasłużyła na nie. Zawsze imponowali mi doktorzy różnych nauk. Ja czuję, że jestem nikim i nie mam nawet prawa wyglądać z klasą.
Ale wiesz, że sama sobie stoisz na drodze do szczęścia?
Najczęściej tak właśnie jest, że sami sobie stoimy na drodze do szczęścia. Taka oto ironia losu.
Na pewno NIGDY o tym nie pomyślała :v Bycie świadomym problemu nie równa się byciu zdolnym go samodzielnie rozwiązać.
Msloser, większość ludzi obwinia innych o swoje nieszczęście albo jest przekonana, że nie zasługuje na szczęście. Tak że sporym krokiem jest zdanie sobie sprawy, że da się samemu ;-).
Dziewczyno! Nie powinnaś się tak czuć, mówisz że jesteś atrakcyjna, to nie jest powód do wstydu czy wyrzutów sumienia. Zasługujesz na to żeby dobrze czuć się we własnym ciele, nie musisz zakładać od razu jakichś wystrzalowych ubrań, kupuj to co Ci się podoba, spróbuj powoli, od jakichś małych zmian. Zapomnij o tym co było, szkoda życia, korzystaj z niego :) głowa do góry!
Kup sobie ładne ciuchy i najpierw w nich chodź tylko po domu, przeglądaj się w lustrze. Przyzwyczaisz się. Najgorzej się przełamać. Mnie krytykowano za to, że się maluję - że jestem pusta i wyglądem chcę zaimponować innym. Co najlepsze mówiły to inne wymalowane dziewczyny, tylko one robiły to nieestetycznie ;) wstydziłam się pomalować usta na czerwono bo mi nie wypada, chociaż u innych dziewczyn uważałam to za fajne. Ciężko zacząć zwracać na siebie uwagę kiedy jesteś niewidzialna, ale tak na prawdę to kwestia czasu kiedy wyjdziesz raz, drugi, trzeci odwalona i przestaniesz się wstydzić :) trzymam mocno kciuki, młode dziewczyny są okropne, wiem jak potrafią skrzywdzić
Ale bzdura... Mnie wyzywali od dziwek za malowanie się czerwona szminka. I co? I nic, wywalone.
Mnie od zdzir - niebieska kredka do oczu.
Mnie od puszczalskich - dekolt
Nick pasuje do tego określenia, pani hot16.
Nastepna, ktora przeprasza ze zyje.
Też się tak czasem czuję, tzn nie staram się wyglądać gorzej, ale do szału doprowadza mnie jak ktoś szufladkuje mnie jako słodką idiotkę, skończyłam studia, dalej się uczę i jednocześnie pracuje, ale brzydsze koleżanki i tak widzą we mnie tylko konkurencje a mężczyźni ładną buzię..
No tego jeszcze nie było, żeby specjalnie chcieć wyglądać źle, coby przypadkiem nie odniesc sukcesu, podczas gdy miliony ludzi marzy o tym, by wyglądać odrobinę lepiej, I nie mieć tak trudno w życiu.
Masz prawo, zachować milczenie.
Ty tak samo. Wykorzystaj je.