#fHJhK
Na początku przedstawię Wam mamę. Nierozpoznany zespół Aspergera i ciężka młodość doprowadziły do powstania ciężkich zaburzeń – depresja, nerwice, paranoje, agresja itp. Dorastałam w bogatej patologii. Krzyczała, wbijała paznokcie, raz zamknęła w ciemnej komórce, zbiła za "szantaż emocjonalny", kiedy jako pięciolatka modliłam się, żeby przestała. W końcu poszła po rozum do głowy, przeszła terapię. Zaczęła się o mnie troszczyć, mówić, że kocha, dawać mi ciepło, choć nigdy nie wyzdrowiała.
Po latach błagań mama zgodziła się na adopcję psa. Miałam już 13 lat i rozumiałam, co to znaczy. Spacery w ciepłe dni i w jesienną pluchę, świetna zabawa i opieka w chorobie i starości, weterynarz, odchody, wychowywanie, pielęgnacja – wzięłam pełną odpowiedzialność. W schronisku wypatrzyłam wielkie, piękne i przyjazne psisko.
Byłam wzorową opiekunką, chciałam udowodnić swoją dorosłość i odpowiedzialność. Bez gadania w niepogodzie spacerowałam z psem, sprzątałam efekty nietrzymania moczu, karmiłam, kąpałam. Bawiłyśmy się jak dwa szczeniaki – zapasy, delikatne podgryzanie, gonitwy przez pole i walki o patyki.
Mamę poruszył fakt, że sunia przeszła niedawno sterylizację aborcyjną. Sama straciła dwie ciąże, więc poczuła więź. Ja widziałam w niej równą sobie przyjaciółkę, mama – skrzywdzoną przez mężczyzn kobietę. Mimo początkowej niechęci, pokochała psa… zbyt mocno. Stała się nadopiekuńcza? Oszalała? Mijając mniejszego psa, widziała w suni cierpienie po stracie dzieci (sic!). Każda zabawa, włącznie z aportowaniem, czy zdecydowany ton podczas nauki, były znęcaniem się, przejście ze smakołyków na pochwały oszustwem, a rzucanie ich na podłogę brakiem szacunku. Pieszczotami i mięsem odwracała uwagę suni od nauki, śmiejąc się, że pies woli ją. Że to jej pies, a nie mój. Podczas kłótni szła do psa i mówiła, że tylko on ją kocha. Zabawa i czułości? Ona jest panią. Odchody? "To mój pies". Rozmowy nic nie dawały.
Moja frustracja bawiła ją i przerażała psa, który zaczął mnie unikać i mimo prób nigdy więcej nie przekonał się do mnie. Choć wiedziałam, że zwierzę nie zawiniło, pojawiły się nienawiść i pogarda. Widziałam w nim i przyjaciela, który porzucił mnie dla dręczyciela, i bezmyślne narzędzie, nowy pas. A mama? Nie potrafiłam przestać kochać mamy.
Pies to przyjemność, ale i obowiązek. Ponieważ nie pozwoliła mi na przyjemności, nie godziłam się na przejęcie przykrej reszty, odmówiłam opieki nad psem. Mama do dziś wypomina mi, że znudził mi się piesek.
Po trzech latach zabrała psa i wyjechała za granicę. Happy end? Nie, ale to materiał na oddzielne wyznanie, jeśli tylko zechcecie.
O co chodzi z tym ciągłym sic
Nie wiem, ale strasznie to irytujące.
@Kateee "W tekście może być używane na kilka sposobów, między innymi do wskazania, że ów cytowany tekst zawiera błąd i pochodzi on ze źródła, które zostało dosłownie i bez poprawiania zacytowane. Zwrot ten umieszcza się także przy informacji, która może być odebrana jako nieprawdziwa, jako błąd itp. w celu podkreślenia, że to rzeczywiście się zdarzyło, miało miejsce."
Ja to odebrałam jak taki wykrzyknik
@Kateee Brzmi jak onomatopeja czkawki
Przynajmniej według mnie
Wichurka ma rację. Odnoszę wrażenie, że ludzie trochę nadużywają tego "sic". Ten zwrot głównie kojarzy mi się z cytowaniem czy parafrazowaniem cudzego tekstu, w którym może znajdować się błąd.
@DelikatnyMorderca Onomatopeja dla czknięcia to „hic!“
@DuhDuhDuh wiem, wiem, ale dla mnie brzmią podobnie, nie wiem dlaczego :0
Sic! Oznacza- tak! Lub tak, w ten sposób! Słowo pochodzi z łaciny. Jak przeczytacie zdanie przed tym sic! i wstawicie w nawias np "tak, dokładnie!" zamiast "sic!" to nabierze większego sensu. Chociaż jest to za często stosowane w tym wyznaniu.
Każdy przechodzi własną modę. Były kiedyś lol-e w każdym zdaniu, xD, kierowca autobusu :d, i różne inne. Nie ma co się czepiać. Każdy człek inny
Piosenka HEJ :D
napisane dziwnym jezykiem, serio, mialam problemy ze zrozumieniem
(sic!)
Podaję wykonawcę: zespół hey
Daj ciąg dalszy i numer wyznania w kom. Chętnie przeczytam co było dalej
Anonimowe wyznanie w odcinkach...
Bardzo współczuję tak okrutnej relacji z matką. Potworna, chora, bezczelna kobieta. Nóż się w kieszeni otwiera.
Ehhhh :/ dwu
Nie dzięki... ciężko się czyta, nie dam rady kolejnej historii przeczytać.
Nie chcemy. Napisane strasznie nieskładnie. Sic.