#diIIs
Pierwsza okazja pojawiła się, jak uciekł mi pies, szukałam go dobrą godzinę, aż ktoś zadzwonił z marketu i powiedział, że pies czeka pod sklepem (nie wiem dlaczego, nawet w sklepie nie byłam). Okazało się, że jeden z panów rozpoznał mojego psa, przytrzymał go i poszedł do sklepu, żeby do mnie zadzwonili (miał numer na obroży). Oczywiście podziękowałam panu i dałam 20 zł na jego ulubiony trunek czy fajki. Później codziennie pytał, jak tam pies i czy nie ucieka :)
Kolejna sytuacja: chciałam iść do sklepu, ale miałam rower, a na nim ciężką i dużą paczkę, wejść z rowerem nie chciałam, a paczki też nie zostawię. Patrzę – moi "koledzy" stoją. Popilnowali roweru i paczki bez problemu i podziękowali za drobne, które im dałam.
Wiele razy odprowadzali mi wózek sklepowy, i nawet wtedy, gdy w środku nic nie było, to i tak serdecznie dziękowali.
Kiedyś też zgubiłam klucze do auta z brelokiem z moim imieniem, jeden z panów skojarzył moje imię i markę auta i szukał ludzi, którzy wiedzą gdzie mieszkam. Przyniósł mi klucze do domu.
Zaczął się nowy rok, wyszłam rano z psami na spacer i pierwszą osobą, która złożyła mi życzenia noworoczne (nie licząc rodziny) był jeden z panów "żulków". Jak zwykle ukłon "dzień dobry pani, wszystkiego najlepszego w nowym roku, żeby zdrowie pani dopisało i by pani kasy miała". Niby proste, ale nikt ze znajomych czy sąsiadów nie powiedział nic w stylu "wszystkiego dobrego w nowym roku".
Tak więc mam na osiedlu przydatnych panów żulków, którzy nieraz też i pomogą ciężkie rzeczy wynieść do śmietnika. To nie jest tak, że zawsze im coś daje, bo czasem po prostu nie mam, ale oni zawsze pomogą, jeśli ich poproszę, nawet bezinteresownie.
Takie moje wyznanie, że nie każdy pan lubiący tanie trunki jest zły :)
Taki typ meneli jest fajny, ale są niestety też ci mniej fajni. Taki jeden się u mnie zadomawia często na klatce, śpiąc w przejściu między piwnicami i zostawiając po sobie "pamiątki". Już nieraz go policja czy straż miejska zgarniała, a po jakimś czasie wraca.
Facet ma rodzinę klatkę obok, ale żona go co jakiś czas wyrzuca z domu
Jakbym miała oceniać ludzi przez pryzmat tego ile alkoholu spożywają albo tego jak wyglądają, to bym nie spotkała wielu przemiłych, super ciekawych osób. Także totalnie normalne, że też jesteś dla nich miła - skoro oni są, to dziwnie byłoby nie odwdzięczać się tym samym.
Ale jak wśród żulków są narkomani to już robi się mniej fajnie.
@hugendubel - Czemu? Pytam serio, ciekawi mnie dlaczego tak to postrzegasz. Alkohol to też narkotyk, jeden z najbardziej szkodliwych.
@Hvafaen - Po części masz rację - w kwestii marihunałenu to jak najbardziej prawda, że ogólna szkodliwość jest wielokrotnie niższa niż w przypadku alkoholu. I to nie jest jedyny "narkotyk", który tak naprawdę nie powoduje żadnych większych zmian i jeśli racjonalnie się go używa, to prędzej pomoże niż zaszkodzi. Jest sporo takich substancji, choćby cała reszta psychodelików (moooże z pewnymi wyjątkami).
Ale w kwestii opioidów nie do końca się zgodzę. Tak, heroina JEST szkodliwa. Ale to jest prawie wyłącznie szkodliwość społeczna. Przy ocenie szkodliwości zwykle bierze się pod uwagę nie tylko samą substancję i jej wpływ na organizm, ale też wszystkie inne czynniki związane z jej braniem. I wiesz dlaczego ta nieszczęsna, demonizowana heroina zawsze ląduje na samym szczycie rankingów "najbardziej szkodliwych narkotyków"? (Dodam, że zaraz obok alkoholu!). Dlatego, że jest nielegalna dosłownie wszędzie, przez co praktycznie każda jej wersja jest produkowana w chałupniczych warunkach, a następnie rozprowadzana łańcuszkami "z rąk do rąk". To sprawia, że często zanim dotrze do użytkowników, jest w niej milion różnych zanieczyszczeń. I właśnie te zanieczyszczenia, plus fakt, że ludzie najczęściej przyjmują ją dożylnie, sprawiają najwięcej problemów. Mówię to całkowicie serio. Poczytaj sobie, jak wygląda kwestia szkodliwości długotrwałego zażywania opioidowych leków przeciwbólowych (w działaniu podobnych do heroiny) - prawie każdy taki lek ma te same główne efekty uboczne: trudno je odstawić + po pewnym czasie rośnie na nie tolerancja. Ale to w sumie tyle xD Nie działają wyniszczająco na układ pokarmowy ani na serce, nie mają działania neurodegeneracyjnego... A wszystkie te punkty można odhaczyć przy większości stymulantów (traktowanych przez niektórych jak nieszkodliwe party drugs xD) oraz przy alkoholu.
Także z tymi wyniszczonymi ciałami nietrafione. A to co hugendubel napisał to prawda albo nie, w zależności od tego o jakich narkotykach mowa.
@Hvafaen - Ojej, musiałabym poszukać. Miałam gdzieś zapisany na przykład jeden fajny diagram na podstawie badania, w którym najpierw oceniano oddzielnie szkodliwość dla użytkownika i szkodliwość społeczną, a potem łączono to w ogólny wynik (tam heroina była na drugim, a alkohol na pierwszym miejscu). Tak samo raporty o zawartości próbek ulicznych dragów gdzieś widziałam ale już za cholerę nie pamiętam gdzie. Może zaraz przeszukam zakładki i jak znajdę to ci tu wkleję :)
"To co widziałam to to, że heroina jest jedną z najbardziej uzależniających" - Mhm, zgadza się. Ogółem opioidy zazwyczaj dosyć szybko uzależniają i to jest uzależnienie fizyczne, czyli tak jak przy alkoholu, cały organizm przyzwyczaja się do regularnego otrzymywania owej substancji i dopasowuje metabolizm do jej działania (stąd się biorą objawy odstawienne po nagłym zaprzestaniu przyjmowania danej rzeczy).
"Ogólnie nie podoba mi się idea tego by się odurzać. Oszukuje się system nagród w organizmie, zbyt łatwa dopamina. Ludzie powinni być trzeźwi" - I bardzo dobrze, że tak masz 🙃 Zdrowy psychicznie człowiek nie powinien mieć potrzeby wspomagania się czymś z zewnątrz, a raczej czuć się dobrze w stanie trzeźwości. Teoria jest taka. Ale wiemy jak to wygląda w praktyce - raz, że nie każdy ma szczęście bycia zdrowym i szczęśliwym, a dwa, że niektórych po prostu ciekawią inne stany świadomości. Dlatego używki były, są i będą obecne w naszej kulturze. I owszem, ćpanie rozwala układ nagrody przez wywoływanie efektu "instant gratification", czyli właśnie łatwej, dostępnej "od ręki" dopaminy :')
"...i przede wszystkim nie wstrzykiwać sobie nic samemu" - Ano. Widziałam wypowiedzi w stylu "Oj tam oj tam, droga podania jak każda inna, nie wiem czego się czepiacie", ale takie podejście to lekkomyślność. Negatywne postrzeganie i strach ludzi przed igłami jest akurat uzasadniony, bo igłą dużo prościej zrobić sobie krzywdę niż np. tabletkami. Po prostu zbyt łatwo popełnić poważny błąd i wylądować w szpitalu 😐
Czytam kolejne twoje wyznanie i muszę powiedzieć, że masz bardzo fajny styl pisania - taki ciepły i życzliwy :) Szacun dla ciebie, tym bardziej że jak sama zauważyłaś, coraz mniej empatii w naszym społeczeństwie.
@Hvafaen Internet, czy gry komputerowe [jako przykłady] dla młodych tak samo jest narkotykiem, tylko nikt tego nie widzi, bo nie ma skutków szybkich i fizycznie widocznych oraz destrukcyjnych - jak w przypadku nałogowego brania narkotyków czy ciągów alkoholowych.. Z tym, że trzeba sobie wyjaśnić, od wypicia jednej lampki wina do obiadu w sobotę i od wypicia sobie piwa do meczu przez TV nikt jeszcze alkoholikiem nie został a narkotyki szybko wciągają, dużo szybciej. Kawa i herbata - to też używki gdyby ktoś zapomniał, tylko że społecznie akceptowane. "Najlepszy" to jest taki układ prawny, że do 18 r. ż. w PL nie można pić alkoholu [oficjalnie], to znaczy że w dniu urodzin 18-tych wątroba [dla przykładu] tego młodego człowieka nagle jest niezniszczalna? Takie są absurdy. Wszystko jak najprostszy długi nóż kuchenny, jest dla osób odpowiedzialnych, rozumnych jakie mogą być skutki czynów - tam brania do żyły czy przełyku, a tutaj sposobu użycia. Jeden nożem kuchennym pokroi chleb a drugi "pójdzie z kosą na kogoś". Oczywiście ten wspomniany, co pije piwo do meczu, nagle może z powodu zmian w warunkach życia, środowisku, znajomych, czy utraty kogoś/pracy może wpaść nagle w nałóg.
To może taki trochę nie na temat komentarz ale jak najbardziej związany z pomocnymi panami "żulkami".
Zawsze byłem za tym, żeby zakaz spożywania alkoholu w miejscu publicznym typu park, skwer, rejon nad rzeką/jeziorem w mieście, zaułek w zaciszu mało uczęszczanym w mieście - tych miejsc nie dotyczył.
Jeżeli ktoś spokojnie sobie popija i nie awanturuje się, nie zaczepia innych, nie demoluje nic - to dlaczego by miał się nie napić - a wręcz jest też pomocnym pijącym (zakładam, że [porządny] żulek musi się od czasu do czasu napić, jak w noclegowni nie zimuje.
Czym się różni gość w lecie z piwkiem na balkonie a obok jest przedszkole, od tego kto pije sobie jedno piwko w parku a obok inni ludzie, z dziećmi też przechodzą. Oczywiście tylko mowa o lekkich alkoholach - typu piwo.
Na upartego można przelać piwo do butelki nieprzezroczystej po energy drinku i pić. Jak się nie rzuca w oczy to nikt się nie przyczepi, tylko po co takie podchody, skoro mogli by to prawnie zalegalizować.
A i oczywiście miejsce publiczne to nie w znaczeniu autobus, czy budynek urzędu na korytarzu, tylko jak nie ma dachu to MOŻNA, zieleniec, las miejski, park, plaża nad jeziorem... TAK.
Często ci bezdomni ludzie to są dobrze wykształcone osoby po studiach, tyle że w życiu im nie wyszło.