#dbtLN

W podstawówce mieliśmy pewnego chłopaka w klasie, na potrzeby historii nazwijmy go Artur (nieprawdziwe imię). Nie należał on do punktualnych, więc kiedy ktoś wchodził do klasy po dzwonku, rozlegały się głosy „to na pewno Artur”.

Szósta klasa, historia, przedostatnia lekcja tego dnia. Artura w szkole nie było. Nagle, 20 minut przed końcem ów lekcji, otwierają się drzwi i... tak, to był on. Historyczka śmiała się razem z nami :D
Dodaj anonimowe wyznanie