#ctk39
Kilkanaście lat temu funkcjonował w naszym mieście taki mały, niemiecki supermarket. Zawsze robiliśmy tam zakupy. Pewnego zimowego wieczora tato zaparkował naszego maluszka w pobliżu kontenera na śmieci. Kiedy wracaliśmy już do auta po zrobionych zakupach, uwagę mojej mamy przykuła skrzynka bananów leżąca na samym wierzchu śmieci. Początkowo były obawy, wstyd, ale w zasadzie to my z bratem nalegaliśmy. Banany to był dla nas rarytas. Nie żyliśmy co prawda biednie, ale wszystkie pieniądze rodzice przeznaczali na budowę domu i rzadko kiedy mogliśmy sobie pozwolić na więcej. Od tego wieczoru się zaczęło. Banany, mandarynki, granaty, czasem jakieś bardziej egzotyczne owoce, których nazw nawet nie znaliśmy. Nierzadko też mama zwoziła warzywa- kapusty, kalarepy i inne takie. Mogliśmy jeść do woli. Sielanka skończyła się, kiedy kontener zaczęto zamykać na kłódkę. Ale co skorzystaliśmy, to nasze:)
Dodam jeszcze tylko, że parking był całkiem za sklepem, na uboczu, nie było widać, czy ktoś grzebie w koszu, czy nie. Tym bardziej, kiedy było ciemno. A to, co w nim znajdowaliśmy, wcale nie było jakieś zgniłe, czy śmierdzące. Ot, powynoszone całe skrzynki owoców i warzyw, które nie zeszły w tym terminie, w którym powinny.
Mimo wszystko, nie jest to coś, o czym bez zażenowania mogłabym mówić publicznie;)
Mogłabyś mówić publicznie, gdybyś tylko chciała.
Zażenowani powinniśmy czuć się tym, że gdy masa ludzi głoduje, codziennie wyrzuca się tysiące ton jedzenia. Że piekarz nie może oddać czerstwego pieczywa biednym. Że wyrzuca się niewyobrażalną masę nowych ciuchów, jeszcze z metkami (poczytajcie o wysypisku ubrań na pustyni Atakama, pooglądajcie sobie zdjęcia w necie). Zobaczcie gigantyczne cmentarzyska zupełnie nowych samochodów. Itd.
To jest prawdziwy powód do wstydu. To świadczy o tym, jak zgniła i żałosna jest nasza "cywilizacja".
To nie hulajnogi czy satelity stanowią o wysokim rozwoju społeczeństwa. Ale jego kręgosłup moralny, prawość, szlachetność, stosunek do natury i samego siebie, zapewnienie godnego życia swoim członkom, szacunek dla ludzkiej pracy, dla wszelkiego Życia.
Jesteśmy kolejną cywilizacją, która upada. Właśnie teraz.
Z robalami w gębie i srajfonami w garściach, zapatrzeni w ekrany coraz szybciej turlamy się w dół. Wrzeszcząc przy tym radośnie, że to my jesteśmy panami wszelkiego stworzenia.
Ogólnie jak najbardziej się zgadzam, ale co oznaczają "robale w gębie"?
O zakusach Unii Europejskiej o dodawaniu "mąki" ze świerszczy/szarańczy do mąki zbożowej nie słyszałaś?
Słyszałam, a ile robaków już zjadłeś? Bo ja żadnego.
No chyba że w formie barwników dodawanych np. do słodyczy czy jogurtów, ale może cię to zmartwi, robi się tak od lat.
O koszenili wiem. Ale były pomysły, żeby nie było o obowiązku informowania o dodatku ze świerszczy, pomijając pomysły komunistycznych szaleńców od ekologii, żeby zrobić to przymusowo. Ja jestem za tym że spoko, może być opcją wyboru kto z jakiej mąki chce piec, może być i z robali ale żeby było to kwestią wyboru a nie przymusu (ani mechanizmów rynkowych które windują ceny tak, żeby się nie opłacało czegoś żeby producenci przeszli sami na robale) a rynek (klienci) sam to zweryfikuje. A takie pytanie "ile robali zjadłeś? Bo ja ani jednego" brzmi jak kilka lat temu: "w Polsce nie będzie żadnych uchodźców, bo nie ma takiego socjalu, hłe hłe hłe. Ja tam nie widzę żadnych uchodźców" a nagle okazało się że są w jakiejś mazowieckiej wiosce i swoim zwyczajem, łażą po 20 w grupie bez zajęcia, wchodzą na podwórka a nawet do domów. Ale jak to było? Przyjmijmy wszystkich, a potem będziemy się martwić jeśli któryś z nich okaże się terrorystą. Ta sama retoryka. Ale to ja jestem płaskoziemcą, foliarzem i szurem przecież.
@Czaroit A co do turlania się cywilizacji w dół ma "jedzenie robali"?
Jakby serio ciekawy jestem, bo w mojej opinii to właśnie najwydajniejsze źródło mięsa, najmniejszy ślad węglowy itd.
A niechęć wydaje się być spowodowana przekonaniem (szczególnie w Polsce) że robak = fuj
Jak ktoś w normalnej dyskusji używa sformułowań typu "ślad węglowy" to od razu nasuwa się myśl, że lewactwo mu zrobiło budyń z mózgu.
Dragomir to jak wolę używane rzeczy od nowych, nie tylko ubrania, że względu właśnie na ślad węglowy.... A w zasadzie na wodę, prąd, benzynę, i zanieczyszczenie środowiska podczas transportu nowych rzeczy to mam budyń z mózgu czy jednak nie bo się poprawiłam? A poprawiłam się dlatego że po pierwsze nie tylko ślad węglowy a po drugie w sumie nie lubię tego sformułowania.
Ślad węglowy to następny po davidzie19 sposób na kontrolę populacji. Tyle że lepszy. Myślisz że po co na opakowaniu masła podano ślad węglowy? Żeby było wiadomo, ile zostało Ci do wykorzystania w danej jednostce czasu. Będą chcieli to wprowadzić, będzie limitowane pod przykrywką ekologii i tak jak były paszporty dawidowe, tak będą paszporty węglowe i bez takiego nie zrobisz zakupów. Dla Ciebie czy dla mnie informacja jest jedynie taka, że to ze względów ekologicznych żeby ratować planetę. A tak naprawdę chodzi o drugie czy nawet trzecie dno.
I to tylko pojedynczy sklep. Pomyślcie ile jedzenia wyrzuca w sumie taka sieciówka. A magazyny spożywcze? Wyrzucanie tortów, sushi, owoców i innych produktów spożywczych na tony, każdego dnia. Bo tylko tydzień lub dwa do terminu ważności, nie zdąży dojść do sklepu i sprzedać się w normalnej cenie. Lepiej zniszczyć i dostać kasę z ubezpieczenia, niż oddać komukolwiek - kasa musi się zgadzać. To jest wstyd i upadek.
"market" nie może "rozdawać jedzenia" takie jest prawo- głupie ale co my szaraczki możemy poradzić? Pracownicy sklepu nie mogą(bo zostaną zwolnieni) zabierać tych produktów, tylko muszą je wyrzucić... ale jest "światełko w tunelu" w postaci kontenerów(Takie blaszane niby garaże w których są duże śmietniki) "zamykane" na kłódkę do których właśnie takie produkty są "wyrzucane".... w moim mieście coś takiego funkcjonuje... zamknięty kontener jest raz w miesiącu(jakiś cynk z kontroli czy coś w tym stylu) a przez resztę dni jest "zamknięty"... codziennie widzę kogoś kto "przebiera" w idealnie ułożonych kartonach z owocami i warzywami...
nigdy nie udało mi się tam wejść ale tylko ze względu na wystraszone oczy osoby która akurat była w środku.... nie chcę zawstydzać osoby która tak robi "zakupy" gdy sama czuje się tym zażenowana... a jak akurat nikogo nie ma to po prostu nic nie zostało :)