#aPoV4

Jestem już dorosłą kobietą i za taką się uważam. Pracuję, studiuję, utrzymuję się od dawna sama i dobrze mi w życiu. Moi rodzice rozwiedli się ponad 10 lat temu. Nie miałam z tym żadnego problemu, żadnej traumy, wiadomo było, że po prostu do siebie nie pasują. Od tego czasu każde miało po kilku przelotnych partnerów, aż w końcu obydwoje się ustatkowali, od lat są w stałych związkach.
Czasem prowadzę zajęcia tańca. Tak się złożyło, że partnerka mojego ojca często na nie przychodzi. Moja mama nigdy ze względu na pracę. Akurat się złożyło, że wyjątkowo miała wolne, tak samo jak moje dwie bardzo bliskie koleżanki. Miałyśmy pójść całą grupą, o czym z radością poinformowałam moją niby-macochę. Coś tam odpisała i ku mojemu zdziwieniu nie przyszła i przestała się zupełnie ze mną kontaktować. Zdziwiło mnie to, bo mamy kontakt jak przyjaciółki. A po jakimś czasie zadzwonił do mnie ojciec z awanturą wszech czasów, po której pierwszy raz od lat miałam łzy w oczach. Okazało się, że jego partnerka poczuła się niesamowicie obrażona i urażona tym, że zaprosiłam moją mamę na moje zajęcia. Obraziła się o to, że jej nie spytałam, czy będzie to w porządku. Zrobiła się z tego afera stulecia, a ja zostałam zrównana niżej niż z ziemią. 
Od ponad 10 lat moi rodzice są po rozwodzie, każdy ma swoje życie, wszyscy jesteśmy dorośli. W sumie tego SMS-a, że moja mama też przyjdzie, napisałam, bo się po prostu cieszyłam. Nie przyszłoby mi na myśl specjalnie informować czy wręcz pytać o zgodę na przyjście mamy. Nie wpadłabym na to, że nowa żona ojca może mieć aż taki problem z moją mamą. A nawet jeśli, to chyba mogła mi napisać od razu, że będzie jej nieswojo i spotkamy się kiedy indziej. Nie, wolała zamilknąć i pożalić się mojemu ojcu, bo to z nim miałam potem pogadankę. Od niej nadal ani słowa.

Może mi to ktoś wytłumaczyć? Zgłupiałam i sama nie wiem, co mam myśleć o tej sytuacji.
PeggyBrown2022 Odpowiedz

Słyszałam i widziałam już w życiu niejedno i od kilku lat uważam, że macochy często zachowują się niezbyt fajnie względem pasierbów, np. próbują ich wygryźć z rodziny, a faceci często wariują na punkcie swoich nowych partnerek, które stają się dla nich ważniejsze niż dzieci, zwłaszcza te z poprzedniego związku. Uważam, że jest większa szansa na to, że facet zrobi testament na swoją nową partnerkę, pozbawiając spadku dzieci z poprzedniego związku niż na to, że to kobieta zrobi testament na nowego partnera, żeby jej dzieci z poprzedniego związku nic nie dostały. Przekonania opieram na doświadczeniach z mojej rodziny, otoczenia, historii znajomych i pracy zawodowej, a do tego na podstawie analizy spraw spadkowych z mediów - nie będę wymieniać nazwisk znanych facetów, których mam na myśli. Ludziom nie można za bardzo ufać. Pasierbowie i pasierbice też bywają problematyczni i wrogo nastawieni. Gdybym była na Twoim miejscu i ojciec by mi zrobił scenę o taką głupotę, to wytłumaczyłabym mu, a następnie ograniczyła kontakt, przynajmniej na jakiś czas. Staraj się nie przejmować, bo Ty masz rację. Macocha dzisiaj jest, a jutro ojciec może mieć nową żonę, za to mamę masz zawsze, dopóki obie żyjecie. Matka raczej nie wypnie się na własne dziecko, a przynajmniej większość matek tak nie zrobi.

dasa Odpowiedz

Czasami dorośli też bywają niedojrzali.

MaryL2 Odpowiedz

Czemu ktoś ma problem, żeby wspólnie się bawić z byłą partnerką swojego męża? Z którą on ma dzieci? Hmm no nie wiem, dziwne. 🤦‍♀️ a tak serio, ty, jako dojrzała kobieta, normalnie kumplujesz się z byłymi partnerkami swojego faceta, nie? Mieli jakiś status relacji ustalony, który całą czwórka akceptowała, a ty musiałaś się wciąć i próbować robić z nich jedną wielką rodzinę.

Szwedacz

Jako dorosła kobieta mogła powiedzieć, że będzie jej niekomfortowo w tej sytuacji. Nie musiała wciągać w to ojca autorki. Też by mi nie przyszło do głowy, że mogło być coś nie tak. Mam wśród przyjaciół dwóch byłych i ich partnerki też są już moimi przyjaciółkami. Po prostu wszyscy jesteśmy dorośli i rozumiemy, że to że kiedyś nam nie wyszło było kwestią nie dobrania priorytetów życiowych. Ten mężczyzna nie był "moją własnością" wyszarpaną przez jakąś hienę.

MaryL2

To, że ty się przyjaźnisz z byłymi nie znaczy, że to jest normą. Częścią dojrzałości emocjonalnej jest umiejętność zrozumienia perspektywy innych osób, przewidywanie konsekwencji swoich działań, empatia, wyobrażenie sobie różnych scenariuszy (nie tylko projektowanie własnego na innych). Twoja sytuacja była taka, że przyjaźń była możliwa, innych nie musi, i nie ma to żadnego związku z dojrzałością. Nie wszystkie rozstania są spokojne, ludzie robią sobie rzeczy, po których nie mogą na siebie patrzeć. Zabierają dzieci, obiecują malzenstwo, a potem wpędzają w lata i ktoś nie może sobie ułożyć życia tak jakby chciał. Często uczucia nie wygasają po rozstaniu, jeśli miłość była prawdziwa, intensywna.

A skonsultowanie się z mężem w takiej sprawie, i do tego czasu zawieszenie działań to nie jest żadne „wciąganie go” w konflikt, tylko normalne, zdrowe zachowanie. Sprawa dotyczyła jego córki i byłej żony, więc do niego przyszła z tą sprawą, zamiast robić zamieszanie. Autorka ewidentnie ma jakieś oczekiwania i wizję odnośnie relacji ludzi, których historii nie zna i nie rozumie. Częste u młodych ludzi 🤷🏼‍♀️ (lub niedojrzałych właśnie)

Solange

Ale ona się obraziła za to, że autorka w ogóle zaprosiła swoją matkę. Nikt nie oczekiwał od niej tworzenia rodziny czy przyjaźni. Wystarczyła odpowiedź na SMS autorki "Baw się dobrze, nie przyjdę, bo to dla mnie niekomfortowe" czy to samemu, czy nawet przez ojca autorki. Ale NIE MA PRAWA oczekiwać od autorki, że nie zaprosi na swoje zajęcia swojej matki czy poprosi macochę o pozwolenie. Po pierwsze to JEJ ZAJĘCIA, a po drugie to JEJ MATKA. Nie trzeba z tego robić żadnej afery. A poza tym... gdyby matka autorki postanowiła zrobić jej niespodziankę i przyjść bez uprzedzenia? Trochę to podchodzi pod "udawaj przy mnie, że twoja matka nie istnieje, a będzie między nami okej", naprawdę można czegoś takiego oczekiwać od córki partnera (że 10 lat od rozwodu to pominę)?

Szwedacz

Zgadzam się z Solange. Od początku wystarczyło by powiedzieć, że nie czuje się z tym dobrze i nie będzie jej na tych zajęciach. Wiadomo, sama z mężem rozmawiam o wszystkim, jednak tu mąż (zamiast jego nowej żony) dał odpowiedź autorce- w tym sensie został wciągnięty. Przecież one się znają, przyjaźnią, w czym był problem by razem porozmawiały o tej sytuacji?

MaryL2

@Solange, „ Ale NIE MA PRAWA oczekiwać od autorki, że nie zaprosi na swoje zajęcia swojej matki czy poprosi macochę o pozwolenie.” - czytam wyznanie dwa razy, i ona nigdzie NIE POWIEDZIALA, że oczekuje czegoś takiego. To są albo słowa ojca, albo domysły autorki.

„Coś tam odpisała i ku mojemu zdziwieniu nie przyszła i przestała się zupełnie ze mną kontaktować. Zdziwiło mnie to, bo mamy kontakt jak przyjaciółki. A po jakimś czasie zadzwonił do mnie ojciec z awanturą” - autorka zgrabnie pominęła to, co napisała macocha, oraz informacje o tym ile czasu się nie odzywała jej macocha-przyjaciółka. Może 3h? Co ona ma jakiś obowiązek pisać do dorosłej córki partnera? Telefon działa w dwie strony.

Z autorki bije poczucie wyższości, ona jest taka dorosła i taka dojrzałe pogodzona z sytuacją innych ludzi. Ona by nie była zazdrosna, nie miala żalu po rozstaniu i się przyjaźniła. Absolutnie by nie rozpamiętywała rozstania. Co innego niepojawienie się na jej zajęciach. To wymaga rozpakowywania i opisania w internecie.

Jak dla mnie autorka jest bardzo dziecinna i naiwna, nie widzi co się dookoła niej dzieje. Macocha prawdopodobnie próbuje zachować dobre relacje z autorka, zeby nie było dziwnie, bo to córka męża. Ale absolutnie żadnymi przyjaciółkami nie są. Autorka po kilku latach związku ojca i rzekomej przyjaźni nie wiedziała nawet jaki stosunek ma ta kobieta do jej matki.

„Trochę to podchodzi pod "udawaj przy mnie, że twoja matka nie istnieje, a będzie między nami okej"” - to już jest naprawdę dorabianie teorii z dupy. To, że dwie kobiety, które miały tego samego partnera nie chcą razem hopsasać na tańcach nic takiego nie oznacza! Wy nie wiecie jak ta matka traktowała tą kobietę. Nie wiem, to co piszecie to jak dla mnie absurd. Ona tylko przestała pisać, i nie pojawiła się na zajęciach. Tylko tyle. Miała do tego prawo, tak jak autorka miała prawo zaprosić swoją matkę akurat na te konkretne zajęcia, i mieć w dupie komfort swojej „przyjaciółki”.

Dragomir Odpowiedz

Baby nie zrozumiesz. Powinnaś się domyślić.

MaryL2

Nigdy w życiu nie słyszałam, żeby jakaś kobieta mówiła słynne „domyśl się”. Zwykle bardzo dokładnie, latami mówią partnerowi w czym jest rzecz, już rodzina i przyjaciele widzą problem. A facet i tak zaskoczony, przy ewentualnym rozstaniu.

Dragomir

Bo do innych to potrafi powiedzieć co jest nie tak, tylko facet ma się domyślać. Chciałaś zaprzeczyć, a jednak potwierdziłaś.

Werolina

Dragomir, żyj w swojej bańce. LATAMI prosiłam swojego partnera o trzy zmiany w jego zachowaniu. Trzy, te same przez pięć lat. Zachowania, które bezpośrednio uderzały we mnie i ja ponosiłam ich konsekwencje. Po tych pięciu latach powiedziałam dość i też był zdziwiony.

Tak samo jak miałam znajomego, który klepał mnie w tyłek. Poprosiłam raz, żeby tego nie robił, drugi, aż go porządnie ochrzaniłam. Zreflektował się? A skąd. Oburzył się, że bez powodu dostał ochrzan. Mogłabym tak wymieniać jeszcze długo.

MaryL2

Dziwna logika, nie wiem gdzie to wyczytałeś. Jak to wg ciebie wygląda, to „domyśl się”? Kobiecie przykładowo przeszkadza, że mąż nie pomaga w domu, ale tego nie mówi, tylko latami czeka, aż facet się domyśli? Znasz taką kobietę? Albo, że nie jest romantyczny, nie pamięta o rocznicach. I co, nie powie? Powie, powie, tylko usłyszy, że zrzędzi i jej skargi będą regularnie olewane. I możesz tak tłumaczyć codziennie, codziennie narzekać na to samo, a jak ktoś nie chce tego usłyszeć, to nie usłyszy. Dalej będzie twierdził, że nie wiadomo o co tym babom chodzi. A potem trafisz na normalnego faceta, albo pójdziesz do psychologa i zdziwienie. Bo raz powiesz, i wszyscy cię rozumieją, nie musisz tłumaczyć godzinami, latami. ;)

krux7735 Odpowiedz

spierdol ojca z gory na dół za bycie niewyobrażalnym simpem i paziem Twojej macochy

Dodaj anonimowe wyznanie