Jak byłam małym dzieckiem, mieszkałam na południu Polski, więc praktycznie każde wakacje spędzałam nad Bałtykiem, coby powdychać jodu. Podróżowałam PKP (drugą klasą, bez rezerwacji miejsc) razem z matką. Szybko zorientowałam się, że jak na dworcu jest bardzo długa kolejka do kasy biletowej, a ja marudziłam, że mnie bolą nogi od stania, to matka wtedy rezygnowała z tego czekania, wsiadała ze mną do pociągu i kupowała bilety u konduktora (warunkiem była odliczona kwota; po jej uiszczeniu konduktor wręczał matce papierowy bilet). A teraz z innej beczki: należę do osób, które były na siłę zmuszane do wiary, prowadzane do kościoła itd. W efekcie jestem ateistką, ale wyznanie jest nie o tym. Miałam może z 7-8 lat, na mszach zwykle zasypiałam od ględzenia proboszcza czy wikarych (co tak małe dziecko jest w stanie cokolwiek zrozumieć m.in. z cytatów z Biblii), a msza i kazanie było przeznaczone dla osób dorosłych (były też specjalne msze dla dzieci o określonej godzinie, ale to nie pasowało mojej matce, więc ciągała mnie na te dla dorosłych). W pewnym momencie moją uwagę zwracał konfesjonał i kolejka ludzi do niego. Nie był też dla mnie jasny sens zbierania pieniędzy na tacę. Naraz mnie olśniło- ależ oczywiście! Kolejka do konfesjonału to ludzie, co chcą nabyć bilety do kościoła, a ci, co nie chcą czekać, albo się spóźnili- dają za bilet na tacę odliczoną kwotę. Zawsze matka dawała pieniądze na tacę, ja wtedy rozglądałam się po ludziach, kto przyszedł i w co jest ubrany. Któregoś razu wcisnęła mi kasę w łapsko i syknęła, żebym ja to zrobiła. No OK, ministrant podtyka tacę, ja na nią rzucam pieniążek i cierpliwie czekam, aż reszta ludzi zapłaci i wszyscy dostaną swoje bilety. Czekam i czekam, wykręcam głowę do tyłu, a ministrant już idzie w stronę ołtarza i najwyraźniej ma wszystkich gdzieś, a matka akurat była zajęta szukaniem czegoś w swojej torebce. Więc zebrałam w sobie wszystkie siły i jak nie wrzasnęłam do ministranta ,, a gdzie bilety”. Miny ludzi i ministranta bezcenne, a ja byłam z siebie bardzo dumna. I na pewien czas miałam spokój z chodzeniem do kościoła- matka bała się, że powtórzę swoje ,,exposé” :)
Dodaj anonimowe wyznanie
A tekst Bóg zapłać słyszałaś? W ogóle to to jest podobne do innego wyznania które tekst Bóg zapłać wykorzystywało.