#ZELBE

Codziennie dojeżdżałam autobusem do szkoły, dodam, że moja miejscowość miała charakter umieralni — w MPK emeryci, kibo-dresy i pojedynczy uczniowie. Gdy któregoś dnia wracałam do domu, na kolejnym przystanku wsiadła emerytka. Stanęła nade mną i jednoznacznie zasugerowała spojrzeniem, że mam jej niezwłocznie ustąpić miejsca. To był podły dzień. Podniosłam na nią wzrok, demonstracyjnie rozejrzałam się po na wpół pustym autobusie i ponownie wymownie spojrzałam jej prosto w oczy, po czym zajęłam się sobą. Ta jednak nie myślała ustępować i przez kolejne kilka przystanków wisiała nade mną, sapiąc, wiercąc się i wpatrując morderczym wzrokiem, tak jej zależało na tym konkretnym miejscu. Oczywiście autobus zdążył w międzyczasie zapełnić się ludźmi i pozostały już tylko miejsca stojące, a ja twardo siedziałam.
Na którymś z przystanków do autobusu wsiadła sympatycznie wyglądająca starsza pani, grzecznie się do niej uśmiechnęłam i zaproponowałam, aby usiadła. Starsza pani usiadła z szerokim uśmiechem, ja go odwzajemniłam i poszłam w głąb autobusu. Na odchodne obróciłam lekko głowę i uraczyłam nim też gotującą się z frustracji emerytkę.

I tak sobie myślę, że czasem życie stawia nas przed wyborem: walczyć o swoje czy ustąpić. Tego dnia wybrałam swoje miejsce, ale podarowałam je komuś, kto naprawdę je docenił.
Livarot Odpowiedz

Niektóre starsze panie , szczególnie te o większych gabarytach , koniecznie chcą miejsce blisko drzwi bo boją się zablokowania gdy autobus będzie już przepełniony. Na szczęście umiała się wysłowić a nie stała i sapała.

Postac Odpowiedz

A może owa emerytka nie była w stanie dojść do miejsc dalej od drzwi?

W zaawansowanej ciąży musiałam wrócić do domu autobusem, z małym dzieckiem. Miejsca przy drzwiach zajęte, dalej wolne. Ale ja bym zwyczajnie nie dała rady dojść, w moim stanie, podtrzymując małe dziecko w jadącym autobusie, do tych miejsc. Na moje szczęście ustąpił mi miejsca pan siedzący najbliżej, w dodatku mnie podtrzymał, gdy autobus ruszał. Gdyby jednak nie wstał to też bym stanęła przy drzwiach, a ktoś mógłby sobie dorobić teorię, że dyszę mu w kark i piorunuję wzrokiem, a miejsc jest dużo.

coztegoze2

@Postac chyba nie widziałaś nigdy jak w komunikacji ludzie potrafią toczyć wojny o miejsce. Są takie starsze osoby, które robią koszmarne awantury realnie o nic. Sama widziałam parę takie akcje. Raz nawet widziałam jak starsza pani się dosłownie rzuciła na dziewczynę, która siedziała i cud, że jej nie uderzyła taka była agresywna. Bo ta pani uważała, że ta dziewczyna powinna ustąpić miejsca innej starszej pani i w ogóle olała, że ta starsza pani nie chciała tego miejsca od początku. No ale igrzyska śmierci o miejsce w tramwaju były. I nie dało się tej kobiety uspokoić żeby dała dziewczynie spokój.

Sporo osób wybiera taki pasywno-agresywny sposób żeby chamsko komentować, zawstydzać jak ktoś siedzi, rzeczywiście potrafią stać nad człowiekiem i patrzeć potępiająco - widziałam takie akcje. A przecież można po prostu normalnie się odezwać z prośbą. Wcale się nie dziwię, że ludzie na takie agresywne postawy nie reagują.

NAUS

XD Jak była w stanie przejść chociażby odcinek z przystanku do autobusu, to była też w stanie przejść odległość metra czy dwóch do kolejnego miejsca. Tak samo nie wiem jak Ty dotarłaś później z tego autobusu do domu/mieszkania, skoro nie byłaś w stanie - jak twierdzisz - dostać się w autobusie do dalszych miejsc. Pewnie na latającym dywanie albo w lektyce.

Postac

Miałam problemy z równowagą w jadącym autobusie, nie z poruszaniem się. Istniało za duże ryzyko, że się wywalę, na stopniac, na wielki brzuch, ciągnąc za sobą dziecko. Co innego chodzić po płaskim i stabilnym, a co innego w autobusie. Z poruszaniem się jako takim nie miałam problemów żadnych.

Widziałam wojny w autobusach i tramwajach, za dużo nimi jeździłam. Po prostu nie zakładam negatywnych chęci od razu, a tutaj widzę logiczne wytłumaczenie, dla którego emerytka jednak mogła nie chcieć pójść dalej. Na żywo na pewno dało się ocenić lepiej sytuację, ale z samego tekstu niekoniecznie.

Xenon123

Miałam problemy z równowagą w jadącym autobusie, nie z poruszaniem się. Istniało za duże ryzyko, że się wywalę, na stopniac, na wielki brzuch, ciągnąc za sobą dziecko. Co innego chodzić po płaskim i stabilnym, a co innego w autobusie. Z poruszaniem się jako takim nie miałam problemów żadnych.

Trzeba było przejść, jak się zatrzymał na przystanku… problemy współczesnych dorosłych :(

Postac

Ciekawe, że osoby w pełni zdrowe i sprawne nie mogą przejść kawałek dalej, tylko wynajdą powody, dla których to inni mają tak robić.
Przeciskać się w drugą stronę, gdy wszyscy idą do wyjścia... Myślę, że może myśleć tak tylko osoba, która nigdy nie była w ciąży i nie martwiła się, że upadek, uderzenie czy uciśnięcie brzucha może mieć poważne konsekwencje dla jej nienarodzonego dziecka.

Solange

Nie zależnie od tego, czy ktoś może przejść kawałek w jadącym autobusie czy nie, naprawdę czasem wystarczy poprosić zamiast gapić się i wisieć nad kimś. Bo ten ktoś też może mieć powód, dla którego siedzi, nawet na tym konkretnym miejscu (może też nie potrafi przejść przez ten autobus), może nie widzi, że wchodzi ciężarna czy starsza osoba. Nawet może po prostu czekać aż ktoś go poprosi o ustąpienie. A jeśli nie ten człowiek, to inny ustąpi. Nie każdy problem widać, nie każdą ciążę nawet widać na pierwszy rzut oka.

Postac

Zgadzam się, że jak ktoś ma problemy i nikt mu nie ustępuje miejsca, to powinien o nie poprosić, a nie robić jakieś podchody.

Ale jak ktoś stoi przy drzwiach to nie zawsze wisi nad kimś, żeby go denerwować. Może po prostu sobie stoi, żeby nie iść dalej, a osoba siedząca dorabia sobie teorie.

MaryL2

@Postac, myślę, że po prostu nie miałaś okazji spotkać takich sapiących. Ja miałam tak, że dojeżdżałam do szkoły autobusem prawie pustym, dosłownie z 5 osób. I kładłam obok siebie na siedzeniu torbę i czasem instrument. I kiedyś wchodzi babsztyl i wypina dupę, tak jakby chciała usiąść na tej mojej torebce. Odruchowo go zabrałam i się uśmiechnęłam. A ta siadła, takie miny strzelając. I sobie myślę „zaraz, tu jest w ciul miejsca, po lewej, na przeciwko, no wszędzie!”. Kolejny dzień znów to samo, a siedziałam gdzie indziej. 3 dnia ja zignorowałam, a ta do mnie agresywnie „Ja tu chcę usiąść!” Ja mówię „ale jest masa innego miejsca”, „ale ja chcę usiąść tu!!! Trzymaj sobie na kolanach ten plecak, gówniaro!” Czy coś w tym stylu. Uwierzcie, że z ciężką torbą i dużym instrumentem typu gitara, wiolonczela, różne dęte, ciężko się podróżuje. Jak cię bujnie i sobie zgnieciesz to rodzice drugiego nie kupią. Ja jeszcze miałam miękki futerał niestety…

bizokashi

MaryL2 Mam nadzieję, że dobrze wnioskuję, że siedziałaś pod oknem, a torbę miałaś na siedzeniu od przejścia, mogłaś usiąść od przejścia a torbę położyć pod oknem, zastanawiam się, czy babka by się pchała dalej

MaryL2

Tak, gitara i torba od przejścia. Od okna właśnie grzało od kaloryfera. Ona tak od wejścia było widać, że szukała zaczepki, więc myślę że by się pchała, z tą dupą wypiętą 😅 w ogóle to na większe instrumenty osobno bilet się kupowało. Więc to było wliczone w cenę, że zajmuje trochę więcej miejsca. Co do torby- zdaję sobie sprawę, że takie trzymanie toreb na siedzeniu jest niekulturalne, ale naprawdę, autobus był praktycznie pusty. Gdyby tak nie było to bym trzymała na kolanach, a gitarę między nogami.

Też pamiętam taki przejazd pociągiem, dosiadłam się do jakichś znajomych, siedziałam na podłodze, taki był tłok. I jakaś babka, której nie zauważyliśmy, zamiast zapytać o miejsce zadzwoniła do kogoś i klnąc (!) żaliła się, że nikt jej nie ustępuje. Tak ostentacyjnie. Tym sposobem załatwiła sobie stanie do końca podróży 😅 bo akurat ci znajomi to byli tacy wiecie, schola, wolontariaty, przeprowadzanie staruszek przez jezdnię. I jakby tylko ją widzieli, to by się rzucili ustępować. Ale te k*rwy rzucane to i dla nich było za dużo widocznie.

HansVanDanz Odpowiedz

Gdy jeszcze korzystałem z komunikacji publicznej i czułem że ktoś może chcieć polować na miejsce, zamykałem oczy. Udawałem, że śpię i miałem święty spokój.
Proste.

swallow2712 Odpowiedz

Wiele lat temu. Dziewiąty miesiąc ciąży. Brzuch jak balon. Usiadłam w autobusie, mąż stał obok. Zawisła nade mną stara baba, sapiąc i chrzakajac, wymownie patrząc na mnie, choć wokół było wielu młodych mężczyzn na siedzeniach. Odwróciłam wzrok i ignorowałam babsko przez kilkanaście przystanków, aż do tego, na którym wysiadałam. Kierowca nie wstał i nie klaskał, ale miałam satysfakcję.

Dodaj anonimowe wyznanie