Na wczesnym etapie związku pozwoliłem sobie na długiego bąka, po którym wyznałem jej miłość. Przekonałem ją tym samym, że za każdym razem, kiedy przy niej pierdzę, mówię: „Kocham cię”.
Sprowadziłeś wyznanie miłości do wyziewów gazów jelitowych z czeluści twojego odbytu. Niedługo zdewaluujesz te słowa i będą miały podobne znaczenie i trwałość co twoje pierdy.
Sprowadziłeś wyznanie miłości do wyziewów gazów jelitowych z czeluści twojego odbytu. Niedługo zdewaluujesz te słowa i będą miały podobne znaczenie i trwałość co twoje pierdy.
Nikt Ci nie powiedział, że pierdzi się w łazience, albo chociaż należy się oddalić od osób w pobliżu? Któż Cię tak wychował?
Ona musi Cię bardzo kochać.
Chyba z naciskiem na "musi"...
(Bo jak można z własnej i nieprzymuszonej woli być z kimś, kto chodzi po domu i sobie co krok radośnie popierduje...?...)
Może właśnie w ten sposób ją odurzył, zniewolił i uzależnił tym zapachem?
Makabryczna wizja.
Junkie, która za nim chodzi i żebrze o następną dawkę.