#WiFPR

Przed ciążą nosiłam rozmiar XS, teraz L. Minęły prawie 2 lata, odkąd urodziłam córeczkę. Strasznie się zaniedbałam, przestałam się malować, ubierać tak jak ubierałam się kiedyś, robić włosy, moje uda to zmora, mój brzuch, boczki... Wszystko. Ćwiczyłam, lecz szybko się podawałam, znów ćwiczyłam po dłuższej przerwie i znowu się poddawałam i tak w kółko. Nie mam żadnej motywacji, codziennie oglądam swoje stare zdjęcia, jak wyglądałam, płaczę po cichu i jestem strasznie zakompleksiona. Już tego nie zniosę dłużej, wiem, że to nie jest poważny problem, jednak ja nie czuję się dobrze. Codziennie siedzę w domu w piżamie, nieuczesana, a mój facet, gdy mu o tym mówię, zawsze odpowiada, że dobrze wyglądam, że wcześniej byłam za chuda, ale jednocześnie wraca często do tego, że kiedyś byłam taka fajna, wyzywa w żartach od grubasów i nie tylko. Niby mówi, że dobrze wyglądam, ale jest tak zazdrosny, że powiedział, że przynajmniej nikt mnie nie będzie chciał i zawsze z nim będę.

Nie wiem, jak mam się zmotywować, mogę gapić się w lustro godzinami i płakać, że tak wyglądam, nie podobam się sobie, ale nie wezmę się w garść mimo wszystko, choć kiedyś powiedziałam mu, że udowodnię, że się da.
Postac Odpowiedz

A może kiedyś byłaś fajna, bo nie płakałaś codziennie, nie byłaś zakompleksiona i miałaś chęć do życia? W dodatku teraz o siebie nie dbasz - to też ma wpływ na wygląd, nie tylko waga. Wychodzisz gdzieś z domu w ogóle?

To wygląda na jakiś problem psychiczny, skoro aż tak się zaniedbałaś. Myślałaś o wizycie u psychiatry? Psychologa?

Luna111 Odpowiedz

Przede wszystkim tu pojawia się już przemoc psychiczna. Wyzywanie "w żartach" dalej jest wyzywaniem, a jego "zazdrość" nie jest zazdrością tylko próbą uzależnienia Cie od niego. Porozmawiaj z nim - powiedz co Cie boli, czego sobie nie życzysz, jak się z tym czujesz. Ważne, żebyś postawiła wyraźnie granice. Bywa i tak, że facet nie domyśla się, że jego żart wcale nie jest odbierany tak śmiesznie jak on sądzi.

Jeżeli zależy Ci na zdrowym odchudzaniu, to najlepiej udać się do dietetyka, a co do ćwiczeń chociażby na siłownię. Dobrze też się przebadać, bo może coś blokuje spadek wagi. Co do samej aktywności fizycznej mogę tylko dodać od siebie, że to naprawdę ważne, żeby się nie poddawać. Kiedy sama się odchudzałam, byłam bardzo rozczarowana, że w pierwszym miesiącu zgubiłam tylko 1 kg... (ćwiczenia + dieta), ale faktycznie w dłuższej perspektywie regularność i dyscyplina przyniosły oczekiwane efekty, więc warto spróbować trochę dłużej powalczyć.

GdyZakwitnaNagietki Odpowiedz

Bylam w podobnej sytuacji, co prawda mój mąż nie "żartowal" tylko chyba myślal, że mnie pociesza mówiąc, "Ależ nie musisz się odchudzać, wiesz, jak jestem starszy to lubię te bardziej puszyste", A następnie oglądając stare zdjęcia "ale byla z Ciebie laska". Szczera rozmowa pomogla, teraz mnie motywuje.
Porozmawiaj z mężem o jego "żartach", że są po prostu przykre, a już odzywki w stylu "jesteś gruba więc nikt mi Cię nie odbierze" są po prostu chamskie.
Co do odchudzania to jak już powiedziano, spróbuj się przebadać, bo zaburzenia hormonalne mogą blokować chudnięcie (u mnie to pre-menopauza) i dobierz dietę, przy której nie będziesz musiala się męczyć i jeść tego co Ci nie smakuje.
Często ludzie powtarzają mity "musisz chodzić glodna, jedz samą salatę, bez żadnego tluszczu, soli, przypraw" i po kilku dniach takiego "odżywiania" po prostu maja ochotę plakać.
W moim przypadku dziala dieta niskowęglowodanowa, jem to co mi smakuje (straszny ze mnie mięsożerca) i od stycznia stracilam już 9 kilo. Musialam co prawda powalczyć z rozczarowaniem, że chudnę "tylko" 1 kg miesięcznie, ale teraz mam niesamowitą satysfakcję z tego, że mieszczę się w moje stare ciuchy.

LubieBzy Odpowiedz

Po pierwsze, pogadaj z mężem, że jego zachowanie jest złe. Może serio nie wiedzieć, każdy z nas bywa głupi społecznie.
Po drugie, by schudnąć trzeba połączyć regularny ruch i dietę. Nie rzucaj się na ćwiczenia, zacznij od regularnych spacerów. Spróbuj zapisać się na zajęcia fitness typu joga czy pilates, nawet raz w tygodniu. Chodzi o to byś się nie zniechęciła a zaczęła odczuwać przyjemność.
W kontekście diety pierwszym krokiem może być uczciwe zapisywanie ile czego jesz. Najpierw same porcje, potem zacznij liczyć kalorie. Możesz w tym wspomagać się AI, na początek będzie ok. Zacznij wprowadzać małe zmiany. Zamiast lać olej na patelnię, odmierz go łyżką. Zamiast dawać cukier do ciasta, daj erytrol. Zamiast kanapek z twarożkiem, zjedz sam twarożek. Gotuj więcej zup - mają mniej kalorii a dużo wartości odżywczych. Wyeliminuj słodkie napoje albo zamień je na wersje 0. Zamiast chipsów zrób sobie popcorn na odmierzonej ilości oleju. To są małe kroki, ale mocno ograniczają ilość kalorii w diecie. Piszę to z własnego doświadczenia, sama nie zdawałam sobie sprawy ile zjadam i ile kalorii mają posiłki. Takie notowanie mocno mi pomogło, z L/XL zeszłam na M/L. A dzięki ćwiczeniom czuję się sprawniejsza.

Dodaj anonimowe wyznanie