#WH4xZ
Jakiś czas temu jeszcze próbowałam to ratować, starałam się go zawsze wspierać, słuchałam, gdy chciał się wygadać, proponowałam wyjścia, przymilałam się itp. Od kilku miesięcy coraz bardziej widzę, że z drugiej strony nie otrzymuję tego samego. Nasze rozmowy kręcą się głównie wokół pogody albo tego, jak było w pracy, inne tematy pojawiają się rzadko. On nie lubi rozmawiać o poważniejszych sprawach, typu nasza relacja, jakieś wspólne plany, bo uważa, że to prowokowanie do kłótni.
Wspólne wyjścia organizuję zwykle ja, on się łaskawie zgadza – choć też nie zawsze. Ostatnio wyszukałam ciekawe spacery z przewodnikiem po mieście – a po co, a na mieście tyle ludzi, po co tam łazić, jak to wszystko znamy. Znajomi zaproponowali wspólne wyjście na stand-up – niby chciał, ale trzy razy mu przypominałam, żeby sprawdził, czy ma wtedy wolne, ostatecznie i tak nie poszedł, a potem miał do mnie pretensje, że mu nie przypomniałam. Ma babcię w górach – co dwa miesiące słyszę, że możemy do niej pojechać, pochodzić po górach, wypocząć... Od dwóch lat nie potrafi takiego wyjazdu zorganizować.
Nie lubi/nie chce/boi się rozmawiać z moimi rodzicami – gdy jesteśmy u nich, mruknie „dzień dobry” i najchętniej od razu ucieka na górę, jest mi wtedy mega głupio. On uważa, że zachowuje się normalnie u mnie w domu.
Zauważyłam taki schemat, że przez tydzień jest fajnie, sporo rozmawiamy, pojawia się czułość, wychodzimy razem, po czym na kolejne dwa tygodnie on wpada w swoje dziwne humory, wkurza się nie wiadomo o co i prawie nie mamy ze sobą kontaktu. Coraz bardziej się czuję jak jego znajoma, a nie partnerka.
Kiedy zaczynam rozmowę, próbuję wytłumaczyć, co mi się nie podoba, nad czym moglibyśmy popracować, to on bardzo się irytuje i praktycznie jedyny jego argument to: „No tak, powiedz od razu, jaki jestem beznadziejny, nic nie umiem, może od razu powiedz, że nie chcesz ze mną być”. Zaczyna się nad sobą użalać, że wszyscy się go o coś czepiają, a on przecież nikomu nic nie zrobił. To jest jego odpowiedź na wszystko, co powiem. Ewentualnie jeszcze, że on pracuje i jest zmęczony. Nie da się w ten sposób prowadzić rozmowy.
Chcę to zakończyć, ale nie mam już siły na kolejną taką dyskusję. Wiem, jak to będzie wyglądać, zacznie znów się nad sobą użalać, że on znowu komuś zaufał i znowu zostaje odrzucony, a przecież nic takiego nie zrobił. Nie chcę tego po raz kolejny słuchać i chyba dlatego tak to przeciągam w czasie. Do tego raz po takiej większej kłótni wypisywał nawet do mojej siostry, nie chciałabym tego znowu. Od paru tygodni tak się motam, sama już nie wiem, co robić.
Miałam podobnego eks i też się tak miotałam aż w końcu on ze mną zerwał. A teraz patrzę wstecz i jestem zła na siebie tylko za ten brak szacunku do samej siebie, że w tym tkwiłam
1. To nie jest Twój partner.
2. Nie musisz o niczym z nim dyskutować.
Jesteś w relacji, w której źle się czujesz i która nie ma żadnej przyszłości. Próbowałaś ją ratować, ale sama niestety tego nie zrobisz, a druga osoba wyraźnie Ci dała do zrozumienia, że ma to w dupie. Po prostu się spakuj albo każ się jemu spakować jeśli mieszka u Ciebie/wyprowadź się jeśli mieszkacie razem i tyle. Był czas na dyskusje, ale dawno już minął.
Anonimowe6692 dobrze pisze, to co Cię trzyma w tej relacji to strach i niepewność, ale płacisz za to bardzo wysoką cenę pod postacią własnej samooceny i przede wszystkim czasu. Wyobraź sobie, że codziennie chodzisz do pracy, ale zamiast dostawać za to pieniądze, to Ty płacisz pracodawcy, powiedzmy 200 zł dziennie. W takiej sytuacji obecnie jesteś.
To jest jej partner do póki nie zakończą związku, co ty myślisz że mówisz oficjalnie że z kimś jesteś a to nic nie znaczy i ta osoba nie jest z tobą w związku? Opka jest w związku i powinna go zakończyć ...
Jak w związku nie pasuje od razu, to już pasować nie będzie.
Nie masz siły na dyskusję - nie dyskutuj. Zakończ to, zerwij z nim. On niech sobie jęczy, ale Ty już miej na to wywalone i nie słuchaj.
Zrób tak, dla siebie, nie dla niego - napisz list, w którym tłumaczysz dlaczego nie jesteś szczęsliwa w tym związku i dlaczego odchodzisz. Mówisz mu: nie jestem szczęśliwa w tym związku. Odchodzę. Proszę uszanuj moją decyzję. On zacznie swoje jojczenie i jęczenie. Nie wchodź w dyskusje. Nie odpowiadaj na żadne zaczepki. Wręczasz mu list, mówisz - tu są odpowiedzi na Twoje pytania. I dalej nie wchodzisz w dyskusje. I potem, jak nie da Ci spokoju, z czystym sumieniem możesz go zablokować. Dałaś mu jasne odpowiedzi a on musi sobie poradzić że swoimi uczuciami. To dorosły mężczyzna. Ty ruszasz w swoją stronę i ignorujesz jego próby kontaktu.
Wygląda jak by nie miał bezpiecznego stylu przywiązania