#VwFwC
Czasami po szkole szłam do Adama do domu na godzinkę czy dwie i graliśmy w gry komputerowe, o których ja mogłam tylko pomarzyć, bo moich rodziców nie było stać nawet na komputer. Adam się cieszył, bo był jedynakiem, więc zazwyczaj nie miał z kim pograć.
Jego mama ubzdurała sobie, że zostaniemy parą, czego wcale nie kryła, nazywając mnie jego dziewczyną. Ani ja, ani on nie chcieliśmy przekraczać granicy zwykłej znajomości, bo ani ja jemu się nie podobałam, ani on mi. Niestety jego mama wiedziała lepiej.
W końcu skończyliśmy podstawówkę i tym samym rzadko się widzieliśmy i były to tylko przypadkowe spotkania na mieście, wymienialiśmy parę słów i się rozchodziliśmy. Ja znalazłam chłopaka gdy miałam 16 lat. Kiedy mama Adama się o tym dowiedziała, była bardzo oburzona, ona myślała, że ja będę z jej synem. Zaczęła do mnie wydzwaniać, żebym rzuciła Grześka i była z Adamem, bo ona już miała plany co do nas i nie chciała ich zmieniać. Koleżankom się chwaliła, że na pewno coś z tego będzie i będzie jej głupio przed nimi, jeśli nic z tego nie wyjdzie i co ona im powie.
Adamowi było głupio z powodu zachowania swojej matki, mimo że prosił ją, by przestała, ona go nie słuchała. Jak czasem spotykałam ją na mieście, to zaczynała się gadka, jak by to fajnie było, gdybym z nim była, jakie ona by nam wesele wyprawiła itp. Nie miałam nawet 18 lat i nie myślałam o żadnym ślubie i żadnych weselach. Ale ona mi wmawiała, że Adamowi jest przykro, że płacze po nocach, bo mnie kocha i marzy, by ze mną być... Kiedy z nim o tym rozmawiałam, to zaprzeczał, sam przyznał, że nie jestem w jego typie i tylko mnie trochę lubi, nie wyobraża sobie czegoś więcej. Poza tym miał już jedną dziewczynę ze swojej nowej klasy na oku i nie mieliśmy w ogóle powodu, by po skończeniu podstawówki dalej się regularnie widywać, nie tęskniliśmy za sobą, szkolna ''przyjaźń'' dawno już się skończyła i każde z nas chciało pójść w swoją stronę. Ale do matki Adama to nie docierało, ona usilnie próbowała nas zeswatać na różne sposoby.
Aż w końcu moja mama musiała interweniować i iść pogadać z mamą Adama, żeby przerwać tą głupotę. Nie wiem co jej dokładnie powiedziała, ale od tego czasu kobieta przestała się do mnie w ogóle odzywać i na ulicy udawała, że mnie nie zna.
Chłopak niby był niepełnosprawny, ale jak widać o wiele mądrzejszy od powalonej matki.
Dzizas, on był niepełnosprawny, a ona szalona.
Czsmu twoja mama (w końcu nie byłaś jeszcze dorosła) nie zareagowała wcześniej?! Przecież ta kobieta to kompletna wariatka.
Dobrze, że Twoja mama zareagowała.
Chyba mama Adama była bardziej niepełnosprawna niż on.
Jak nie darzylas ich sympatią to po kija się z nimi zadawała trzeba było siedzieć samotnie na przerwach,z pewnością nikomu nie byłoby cię żal