#UAPy0
Epidemia covid w pierwszym roku pandemii. Doznałam urazu, łamiąc sobie obydwie ręce – jedną w łokciu, drugą w nadgarstku. Tak się pechowo złożyło, że rodzice utknęli za granicą, więc zajął się mną mój 10 lat starszy brat. Przez pierwsze dni prosiłam przyjaciółkę o pomoc w osobistych czynnościach, niestety pech nadal mnie nie opuszczał. U przyjaciółki stwierdzili covid i w związku z tym ja z bratem także trafiliśmy na kwarantannę. Nawet nie wiecie, jaki to wstyd prosić własnego brata o pomoc w toalecie czy pod prysznicem, mimo że był bardzo taktowny, odwracał wzrok, mówił, że sytuacja jest, jaka jest i musimy to teraz przetrwać i zapominamy o tym. Dziś mam 24 lata i cały czas nie mogę zapomnieć, nadal czuję okropny wstyd.
Wyobrażam sobie ten wstyd, dyskomfort i zażenowanie. Ale hej...Twój brat zachował się jak na bliskiego przystało i stanął na wysokości zadania, bo jednak wielu odmówiłoby. Także propsy dla brata. Teraz radziłabym Ci odwrócić to w jakiś sposób w żart. Lepiej się śmiać niż żenować, wstydzić. Mi żarty o zmarłym tacie ("Dlaczego tata Dalie nie zje hamburgera xD) pozwoliły przetrwać najgorszy okres tuż po utracie go, jakkolwiek paradoksalnie to nie brzmi. Zdystansować się, odetchnąć.