Nie lubię marnować czasu. Nawet w toalecie muszę się czegoś uczyć. Padło na norweski.
Dzięki klopowym lekcjom ogarnęłam to na tyle, że po osłuchaniu się zaczęłam mówić w tym języku. I niechcący wyrobiłam sobie odruch Pawłowa. Gdy ktoś do mnie dzwoni w czasie wizyty na tronie, zaczynam do niego mówić po norwesku.
A że tak spytam - nie wolisz się uczyć jakiegokolwiek przydatnego języka? Norweskim posługują się tylko Norwegowie, którzy płynnie mówią po angielsku. Jeśli nie masz w planach norweskiego obywatelstwa, ten język jest bezużyteczny. Wiem, bo blisko współpracuje z Norwegią
Solange
Nie zgadzam się z tym. Różne języki mogą oferować różne spojrzenie na pewne fakty, na przykład angielski pozwala na inne spojrznie na czas. Ponad to otwiera drogę dla lepszej jakościwo literatury (bo w języku oryginalnym) oraz niszowej dobrej literatury, która tłumaczona nie jest. A warto wiedzieć, że nawet najlepszy przekład nie jest idealnym odzwierciedleniem oryginału. Podczas zwiedzania zagranicznego wielokrotnie zdarzało mi się zwracać też uwagę na różnicę w tłumaczeniu na język angielski, polski i rosyjski, nie były to błędne tłumaczenia, ale różnice były widoczne i pozwalały na lepsze zrozumienie, choć często żałowałam, że nie znam po prostu języka oryginału. Do tego różne obce języki pozwalają nam lepiej zrozumieć budowę naszego, bo dostrzegamy więcej różnic. No i wreszcie ćwiczymy pamięć, mózg i koncentrację. A angielski autorka może po prostu znać oprócz innych języków.
Ale ogólnie najlepsze, co istnieje w związku z nauką innych języków to poznawanie określeń/słów, których nie da się przetłumaczyć inaczej niż opisowo, bo są wyjątkowe i ograniczają się tylko do jednego języka. Nagle dociera do nas, że dla jakiegoś kręgu kulturowego ważne jest to coś na tyle, że ma własne określenie. To bardzo rozwija nasz światopogląd.
anonimowe6692
Nie no, jasne, że uczenie się jakiegokolwiek nowego języka jest rozwijające. Ale są języki bardziej i mniej przydatne, a skoro i tak wszystkich nie da się nauczyć, to wydaje mi się sensownym wybieranie tych bardziej przydatnych.
Czy ja jestem dziwny, że w 99% przypadków nie odbieram, jak siedzę w WC? Wolę oddzwonić i porozmawiać w bardziej komfortowej dla mnie sytuacji
A że tak spytam - nie wolisz się uczyć jakiegokolwiek przydatnego języka? Norweskim posługują się tylko Norwegowie, którzy płynnie mówią po angielsku. Jeśli nie masz w planach norweskiego obywatelstwa, ten język jest bezużyteczny. Wiem, bo blisko współpracuje z Norwegią
Nie zgadzam się z tym. Różne języki mogą oferować różne spojrzenie na pewne fakty, na przykład angielski pozwala na inne spojrznie na czas. Ponad to otwiera drogę dla lepszej jakościwo literatury (bo w języku oryginalnym) oraz niszowej dobrej literatury, która tłumaczona nie jest. A warto wiedzieć, że nawet najlepszy przekład nie jest idealnym odzwierciedleniem oryginału. Podczas zwiedzania zagranicznego wielokrotnie zdarzało mi się zwracać też uwagę na różnicę w tłumaczeniu na język angielski, polski i rosyjski, nie były to błędne tłumaczenia, ale różnice były widoczne i pozwalały na lepsze zrozumienie, choć często żałowałam, że nie znam po prostu języka oryginału. Do tego różne obce języki pozwalają nam lepiej zrozumieć budowę naszego, bo dostrzegamy więcej różnic. No i wreszcie ćwiczymy pamięć, mózg i koncentrację. A angielski autorka może po prostu znać oprócz innych języków.
Ale ogólnie najlepsze, co istnieje w związku z nauką innych języków to poznawanie określeń/słów, których nie da się przetłumaczyć inaczej niż opisowo, bo są wyjątkowe i ograniczają się tylko do jednego języka. Nagle dociera do nas, że dla jakiegoś kręgu kulturowego ważne jest to coś na tyle, że ma własne określenie. To bardzo rozwija nasz światopogląd.
Nie no, jasne, że uczenie się jakiegokolwiek nowego języka jest rozwijające. Ale są języki bardziej i mniej przydatne, a skoro i tak wszystkich nie da się nauczyć, to wydaje mi się sensownym wybieranie tych bardziej przydatnych.
Tak było na pewno. Nauczenie się języka w stopniu komunikatywnym z umiejętnością biegłego mówienia z posiedzeń na klopie. Aha.
Lepiej uczyć się w toalecie jakiegokolwiek języka , niż siedzieć nocami i dniami na anonimowych i komentować każde wyznanie jak ty 💪
W toalecie też komentuję, ale to ciebie boli dvpa. Dobre.
No tak jak myślałem, siedzisz na anonimowych w toalecie, w sypialni, w kuchni itd czyli życia prywatnego nie masz. Współczuję
Myślałam że jak ktoś mówi do Ciebie po norwesku to... :D
I niszczysz sobie mięśnie dna miednicy długimi posiedzeniami w toalecie. Odezwie się to w końcu.