#R5oDC

Hejka ;) znów trochę o polskiej służbie zdrowia, tym razem jednak o ten prywatnej i to jednej z większych sieciówek!

Od 18 roku życia mam wkładkę domaciczną, chemiczną - taka forma antykoncepcji, 3 lata spokoju, super duża skuteczność. Partnera od założenia nigdy nie zmieniałam, więc wydawała się być super wyjściem. Oczywiście co półroczne wizyty były, sprawdzające czy wkładka przypadkiem się nie przesunęła.

Historię mogę zacząć w połowie września, bo razem z sesją poprawkową i dużym stresem dostałam paskudnie bolący okres - co było dziwne, bo nigdy nic nie bolało, ale stwierdziłam, że przejdzie. Okres (delikatny) trwał do końca września, więc postanowiłam sprawdzić, czy wszystko jest okej u lekarza - studiuje daleko od domu, więc mój lekarz odpadał, a wizytę chciałam umówić dość szybko, więc została wielka klinika. Pani bardzo miła, bez USG stwierdziła zapalenie - antybiotyk i leki hormonalne na zatrzymanie krwawienia. Ok.

Po miesiącu bez poprawy pojechałam do domu odwiedzić mojego lekarza, który po bardzo długim wykładzie o bezsensownym braniu leków przypisanych przez "głupiego lekarza", zrobił USG, które pokazało pokaźnego guza na jednym z jajników. Skierowanie do szpitala, badania krwi.
Jednym z badań krwi było tak zwane "beta hcg", które pewnie wszystkie mamy znają :) Chcieli prowizorycznie sprawdzić, czy nie jestem w ciąży, bo to by komplikowało sprawę operacji.
I wykazało. 5 tydzień ciąży.

Jak to możliwe? Leki przypisane przez Szanowną Panią "doktor" okazały się blokować moją antykoncepcję. Doskonale wiedziała, że mam wkładkę. Nie powiedziała nic.
Zawsze bardzo chciałam mieć dzieci (może jeszcze nie teraz), więc usunięcie nie wchodziło w grę, ale te dwie połączone informacje (rak i dziecko) totalnie mnie załamały. Tydzień później poroniłam. Pod koniec już naprawdę je chciałam. Już miałam plan.

Za tydzień mam operację.

Nie mam pomysłu na morał ani fajne zakończenie. Chyba po prostu chciałam się wyżalić i polecić sprawdzanie opinii o lekarzach przed skorzystaniem z usług. Mogą nieźle spieprzyć życie.
CarolinaReaper Odpowiedz

Zorientuj się, jakie masz podstawy żeby pozwać tą lekarkę. Życzę Ci dużo zdrówka, trzymaj się!

asinius

Żadnych. Bo historyjka, choć ciekawa, jest zmyślona.

CarolinaReaper

@asinius skąd ta pewność?

sadbitcx

dlaczego ma byc zmyslone?

Anderson92 Odpowiedz

Tak to właśnie jest z lekarzami w tym kraju. Bywa nawet tak, że musisz sam się zdiagnozować po objawach. Na własne życzenie i prywatne, nie NFZetowe, pieniądze zrobić badania, przynieś lekarzowi i wetknąć pod nos. Wtedy już nic innego nie wypada tylko powiedzieć: "Głupio Ci kretynie, że przez tyle lat nie potrafiłeś mnie zdiagnozować, a tym bardziej wyleczyć?" Mówię o przypadkach typu:
"Pani jest otyła, bo za dużo je." - prawdziwa przyczyna nieprawidłowa praca trzustki i insulinooporność.
"Bolesne i obfite okresy? Taka Pani uroda. Urodzi Pani pierwsze dziecko to przejdzie." No nie urodzi, debilu, bo ma zaawansowaną endometriozę i ciąża na 90% skończy się poronieniem... "Endometrioza u dwudziestosto latki? Niemożliwe!" Tak, kretynie, i to zaawansowana. A teraz weź wróć na studia, albo lepiej od razu do kopania rowów, bo lekarza to już z ciebie nie będzie.
Itd. Itp.
Tylko weź udowodnij, że ileś miesięcy czy nawet lat lekarz Cię źle leczył albo wręcz nie leczył. To już nawet nie jest błąd w sztuce lekarskiej. Tylko celowe i świadome działanie na szkodę pacjenta/pacjentki. Za takie rzeczy nie powinny być odszkodowania tylko dożywotnie pozbawienie możliwości wykonywania zawodu lekarza.

CarolinaReaper

Dla mnie i tak hitem był lekarz, który nie chciał mi dać skierowania na RTG klatki piersiowej, bo "przecież na raka płuc to chorują palacze po 20 latach palenia a nie 20-latki"...

Potworkowa781

Od trzech ginów usłyszałam dokładnie to samo zdanie. Jak urodzę dziecko to mi przejdzie. Mam mięśniaki i przy okresach wzywałam wszystkich świętych. Jedna babka zajęła się mną naprawdę konkretnie, zrobiła mnóstwo badań, dobrała odpowiednie anty i parę lat było okej. Przeprowadziłam się, poszłam do innego lekarza z prośbą o usg i zbadanie tych mięśniaków. Z łaską zrobił badanie mówiąc, że nie mam nic takiego :) pół roku później specjalnie pojechałam do mojej babeczki - cyk jeden mięśniak więcej a jeden większy o 1,5cm. Także...

Montessori Odpowiedz

Po miesiącu brania leków od lekarki, bez poprawy, pojechałaś do swojego lekarza i okazało się że ciąża ma 5 tyg. Więc już przy pierwszej wizycie byłaś w ciąży, a nie że leki zapisane przez lekarkę zablokowały antykoncepcję i zaszlas...

Kotka17

@Montessori Po miesiącu to nie są zawsze dokładnie 4 tygodnie, mogła po prostu to uprościć, natomiast otrzymanie skierowania do szpitala nie oznacza, że już tego samego dnia tam trafiła. Jeżeli przypadek nie był bardzo pilny, to mogli troszkę to w czasie odłożyć. I takim sposobem faktycznie mogło minąć te 5 tygodni od zaczęcia brać tamte leki.

Marti1899

5 tydzień ciąży nie oznacza, że jest sje w ciąży od 5 tygodni tylko od mniej więcej 3 tygodni. Bo wiem ciąży jest liczony od pierwszego dnia ostatniej miesiączki, a do zapłodnienia dochodzi ok 2 tygodni później (w dniu owulacji). Także jak najbardziej leki mogły zablokować antykoncepcję.

Pers Odpowiedz

Z opinią swojego lekarza, możesz tego pro życio zjeba wsadzić za kraty, albo przynajmniej pozbawić prawa wykonywania zawodu...wyobraź sobie ilu kobietom jeszcze tak może spieprzył życie, nie jedna by nie wytrzymała presji psychicznej i albo skończyła na oddziale specjalnym, albo w grobie. Bierz sprawę w sądową drogę. Dodatkowo odszkodowanie Ci się należy, bo raczej skoro wiedziała o wkładce to i powinna wiedzieć jakie są działania leków które przepisuje pacjentkom!

MalinoweGofry Odpowiedz

A przeczytałaś ulotkę zanim zaczęłaś brać leki? Te papierki tam nie są po to żeby blistry w środku kartonika nie latały.

Kotka17

@MalinoweGofry Przepisał je lekarz, który najprawdopodobniej został poinformowany o tym, jakie leki zażywa itp itd więc nie sądzę aby była konieczność sprawdzać ulotkę, czy na pewno lekarz coś nie spartaczył. Jest to osoba, która powinna być godna zaufania.

Hamlet

Lekarze są od tego, żeby wiedzieć w tych kwestiach więcej i działać dla dobra pacjenta. Na moich lekach w wymienionych skutkach ubocznych były m.in. śmierć i zapalenie opon mózgowych. Zbadane, przepisane to biorę, nie myśląc o powikłaniach występujących u promila przujmujących.

Szczurwinternacie

Hamlet : obniżenie skuteczności antykoncepcji przez antybiotyki i zalecenie dodatkowego zabezpieczenia to podawany tam bezwzględny fakt, a nie statystyczne działanie niepożądane jeden na x przypadków.

Dodaj anonimowe wyznanie