Kilka lat temu poszłam do ogólniaka w Katowicach. Nie znałam żadnych ludzi, ale jestem towarzyska, więc od razu zagadałam do kilku osób, żeby mieć taką swoją „paczkę”. Od razu znalazło się 7 osób, ale z dziewczynami zgodnie uznałyśmy, że musi być po równo, 4 chłopaków i 4 dziewczyny, więc porozglądaliśmy się po szkole i zauważyliśmy ją, Anię. Była samotna pośród tłumu i stała pod ścianą, trzymając książki w ręku. Zrobiło mi się jej żal, więc postanowiłam zagadać. Gdy podeszłam do niej, patrzyła na mnie jak na Boga. Dosłownie. Oczywiście została przyjęta w naszej grupie bardzo serdecznie, ale tylko ze mną najczęściej rozmawiała. Pytała mnie o wszystko — czego słucham, jakie mam hobby itd. Mówiłam jej wszystko, co chciała wiedzieć. Z czasem te pytania zaczęły być coraz głębsze, dociekliwe, dotyczyły bardzo osobistych dla mnie rzeczy. Powoli zaczynało mi to przeszkadzać. Z czasem zauważyłam, że ubiera się tak samo jak ja — sweter, ciemne jeansy i glany, ewentualnie czarne tenisówki, a wcześniej ubierała się w białą koszulę, jaśniutkie jeansy i białe tenisówki. Później zmienił jej się gust muzyczny. Przestała słuchać swojego idola, zamiast tego pojawił się mój ulubiony zespół. Także książki — z tanich romansideł przeszła na książki drastyczne, pełne rozlewu krwi i piekielnej fabuły, czyli to, co ja czytam. No cóż, machnęłam na to ręką, postanowiłam to przełknąć. Do czasu...
Zaprosiłam kiedyś naszą grupkę na małą domówkę, jakieś tam piwko 2%, fast foody i oglądanie filmów — wszystko w moim pokoju. Kiedy wszyscy weszli do mnie, ona była jak zakochana, rozglądała się, jakby to był cud świata. Dotykała wszystkiego. Później gdy wychodzili, koleżanka powiedziała, że ona robiła zdjęcia mojego pokoju. Zdziwiło mnie to, ale później o tym zapomniałam.
Kiedyś przyszłam do niej do domu. Okej ,wszystko spoko, idziemy do jej pokoju. A tu... Mój pokój. Dosłownie. Ściany, łóżko, bibeloty — wszystko takie same. Wtedy zrozumiałam, że coś jest nie tak. Powiedziałam wszystko mamie i o moim lęku przed nią. Moja rodzicielka oczywiście od razu pobiegła z tym do jej matki. Czego się dowiedziała? Mianowicie że w gimnazjum przez te 3 lata Ania stalkowała inną dziewczynę — była taka sama jak ona. Przez to musiała zmienić szkołę. A teraz to mnie sobie wybrała...
Przeraziłam się. Urwałam wszelkie prywatne kontakty, spotkania poza szkołą itd. Na studia wybrałam się daleko od domu, wiedząc, że ona musi zostać w naszym mieście, ale mimo to przez długi czas bałam się, że gdzieś ją spotkam. Wpędziła mnie w paranoję.
Dodaj anonimowe wyznanie
Biedna, niezrozumiana dziewczyna.
Rozumiem, że stalkowała i trzeba było urwać kontakt, ale… wyjaśniłaś jej co jest powodem „rozstania”, prawda? Jakiś SMS, dwa zdania twarzą w twarz, albo SMS do jej matki? Typu: „widzę, że próbujesz się do mnie upodobnić. Przerosło mnie to i nie jestem w stanie się dalej przyjaźnić. Ale jesteś fajną osobą, zostańmy na stopie koleżanek z klasy!”.
Swoją drogą zastanawia mnie to: „Moja rodzicielka oczywiście od razu pobiegła z tym do jej matki” - to jest takie oczywiste? Z jednej strony imprezki z alkoholem, drastyczne, dorosłe książki, a z drugiej strony jedna mama pobiegła do drugiej mamy, od razu, i jest to uznane za oczywiste… Moi rodzice w ogóle mi nie pomagali, ale w idealnym scenariuszu ja bym podejmowała kroki sama, ale po naradzie z rodzicami i z ich wsparciem. Typu do koleżanki skonfrontować się idę ja, ale z mamą, która się przysłuchuje i podpowiada. Ustalam z mamą, że na razie rozluźnię kontakt, a przy jakiejś okazji mama delikatnie podpyta drugą mamę o co chodzi, ale sama też próbuje się coś dowiedzieć. To w jaki sposób opisała to autorka daje mi jakiś taki dziecinny vibe i kontrastuje z alkoholowymi imprezami. Tu akurat o tyle dobrze wyszło, że matka tej dziewczyny opisała co i jak, ale szansa, że tak będzie była niewielka, prędzej bym założyła, że będzie bronić córki i się wypierać.
I ostatnie spostrzeżenie, ciekawe czy rodzice podejmują jakieś kroki w związku z tą stalkerką. Zmiana szkoły to zamiecenie sprawy pod dywan. Dziewczyna dorośnie i już nic się nie da zrobić. Rodzice powinni tu akurat mocno interweniować!