#PLfM7

Kiedyś miałem przyjaciela, lecz jednego dnia wszystko się zmieniło.

Zaprzyjaźniliśmy się już w przedszkolu. Wszędzie chodziliśmy we dwójkę, rozmawialiśmy o wszystkich i o wszystkim. Nasi rodzice nazywali nas "papużki nierozłączki". W gimnazjum zaczęło się trochę zmieniać. Mój przyjaciel znalazł sobie lepsze towarzystwo, lecz i tak spędzaliśmy ze sobą sporo czasu. W pewnym momencie zorientowałem się, że zaczął pić i palić. Miałem z nim o tym porozmawiać, lecz po chwili pomyślałem, że to normalne, bo chce czuć się jak dorosły. Był to błąd. Coraz bardziej zaczęliśmy się od siebie oddalać. Nie chciał się ze mną widywać, co bardzo mnie bolało, ale akceptowałem to.

Pewnego dnia, gdy wszyscy uczniowie czekali na autobus, podszedłem do niego z myślą zaproszenia go na wspólne wyjście. Był to koniec roku szkolnego i była wspaniała pogoda na różne wypady. Stał wtedy ze swoimi znajomymi. Gdy go zapytałem, w odpowiedzi usłyszałem, że mam się od niego (ładnie mówiąc) odwalić, mam się do niego nie zbliżać, a tak w ogóle to mnie nawet nie lubi. Potem mnie zwyzywał, zaczął się śmiać, że pewnie lubię chłopców i odszedł. A ja jak słup stałem. Stałem i nie dowierzałem co się właśnie wydarzyło. W jednej chwili świat się dla mnie załamał. Mój najlepszy przyjaciel zwyzywał mnie publicznie i wyśmiał. Stałem tak pół godziny, a potem ze łzami w oczach wróciłem do domu. Choć byłem już sporym chłopakiem to wypłakałem się w poduszkę jak pięcioletnia dziewczynka.

Po pewnym czasie odezwał się do mnie przez NK i zaczął przepraszać. Pisał, że to było tylko dla żartów, a ja jak zwykle przesadzam. Przeczytałem, nie odpisałem nic i wyłączyłem komputer. Zakończyłem to bez słowa, ale z wielkim bólem.

Dziś jestem dorosłym mężczyzną, mam wspaniałą dziewczynę, lecz zero znajomych. Moje życie towarzyskie podupadło w tamtym momencie. Nie potrafię nikomu zaufać. Wyjątkiem była moja znajoma z gimnazjum, z którą jestem w tym momencie. To ona wspierała mnie w momencie "zdrady" i nasza więź się umocniła. Lecz do tej pory nie znalazłem innych znajomych. Jedna, niby błaha sytuacja, zniszczyła mi młodzieńcze życie.
Z wielkiej przyjaźni został tylko ból i smutek.
jacker Odpowiedz

Bardzo Ci współczuję. Musiało być to dla Ciebie ogromnie bolesne przeżycie.

QuennHokage Odpowiedz

Rozumiem ale bardzo nie zdrowym jest tak zamykać się od ludzi, mam nadzieję że z biegiem czasu uda Ci się nawiązać znajomość z miłym człowiekiem:)

Esamip Odpowiedz

W pewnym sensie wiem co czujesz, bo też rozstałam się z ex- przyjaciółką. Dopiero teraz, po latach, widzę jak bardzo była w nią i jej towarzystwo wpatrzona. Paradoksalnie po zerwaniu z nią kontaktu zaczęłam poznawać nowe, ciekawe osoby. Najgorsze co możesz zrobić to zamknąć się na ludzi. Oczywiście zachowaj do nich pewien dystans i nie oddawaj im całego siebie. Stopniowo poznawaj i dawaj się poznać. Jeśli masz zainteresowania, poszukaj w swojej okolicy kogoś, kto może je z Tobą dzielić. Trzymam za Ciebie kciuki!:)

FoxyLadie Odpowiedz

Pewnego dnia musiałam 'rozstać się' z moimi dwiema ówczesnymi najlepszymi przyjaciółkami. Tak jak przy kończeniu związków powiedziałam im moje powody i że nie chcę mieć z nimi więcej nic wspólnego. Powody by się nadawały na tkliwe wyznania typu 'wiem, że nikogo to nie interesuje, ale muszę się wyżalić' ;-).

Byłam naprawdę zaskoczona, że źle to przeszłam. Myślałam, że tylko za chłopakiem można płakać, mocno tęsknić, bo normalnie w mediach i książkach raczej nie pokazuje się przyjaźni od tej strony, w przeciwieństwie do romantycznych relacji.

Dlatego doskonale rozumiem autora. Utrata przyjaciela może, moim zdaniem, boleć bardziej, niż niejeden kosz. Przyjaciel z definicji powinien być zawsze i mało co może się wydarzyć, żeby ta przyjaźń się zakończyła. W romantycznych związkach jakoś bardziej jesteśmy świadomi, że wiele może pójść nie tak, zwłaszcza kiedy dopiero zaczynamy randkowanie.

Autorze, trzymaj się! Ja myślałam, że już nigdy nikomu nie zaufam pod tym względem i co prawda nadal nie mam nikogo, kogo nazywam przyjacielem, ale poznaję ludzi i spotykam osoby, którey wydają się być dobrym materiałem. Tak że nic straconego. Teraz też widzę, o ile zdrowsze są moje reacje z ludźmi. Ciebie też to czeka!

bajkopisarz Odpowiedz

W sumie to powinieneś się cieszyć, że okazał się małym człowieczkiem tak szybko, wyobraź sobie, że poświęcasz tej znajomości czas, energię i kasę, a on po wielu latach robi Ci wielkie świństwo (uwodzi żonę, porywa dziecko, podpala dom, intryguje u szefa i tracisz pracę, donosi do skarbówki- możliwości dla takiego nielojalnego żartownisia są ogromne). Wspominaj dobre chwile i wreszcie zamknij tę znajomość, facet dla Ciebie umarł, popełnił samobójstwo na przystanku. Ludzie nie są zrobieni na jego wzór, może tylko nie pakuj się z impetem w nową znajomość, a wchodź pomalutku, jak do zimnej wody, powoli powiększając zaufanie. Powodzenia!

66y Odpowiedz

Byłem kilka lat temu w podobnej sytuacji. Przyjaźń skończona, a dalej zbiera żniwo. Takiej osoby nie da się zastąpić, a wiele ludzi nie rozumie jak emocjonalnie wyniszczające jest takie przeżycie. Mimo wszystko czasem się uśmiecham do starych zdjęć i wspomnień - bądź co bądź były piękne.

Selevan1 Odpowiedz

Znam to. Boli cholernie, choć na szczęście dzięki temu udało mi się w krótkim czasie odsiac fałszywych znajomych, i pozostać, a później ufać tylko tym prawdziwym którym mam.

Piszę prawdziwym, bo choć poznani przez internet, spoza polski i to ładnych ponad 15 lat temu, to dla mnie są to bardzo realne i wartościowe przyjaźnie, dzięki którym pewnie nadal żyje. Natomiast wszelkie próby znalezienia kogoś 'irl', czy to w szkole czy w pracy lub gdziekolwiek indziej, kończyły się słabo, lub okazywały się po prostu 'znajomosciami'.

rassdwa Odpowiedz

Mam wrażenie, że napisała to nastoletnia dziewczyna.

FoxyLadie

A potem faceci popełniają samobójstwa, bo społeczeństwo mówi 'nie rycz, jesteś facetem'. 'Nie możesz być smutny i płakać, bądź mężczyzną!' 'Masz depresję? Tu cioto! Piszesz jak jakaś nastolatka!'

Selevan1

Odemnie zawsze propsy za posty wspierające facetów. ;)

Slimaczkobabeczka Odpowiedz

Po 6 latach "przyjaźni", "przyjaciółka" powiedziała mi ze przez cały ten czas mnie nienawidziła i zadawała się ze mną tylko po to, żeby mi niszczyć życie. Nagle wszystkie złe rzeczy mi się wyjaśniły - wszystkie problemy ze znajomymi, miłostkami, a nawet z rodziną. Zrobiła to bo była zazdrosna o jakąś pierdołę (typu, że ja miałam rower, a ona nie, choć oczywiście chodziło o coś innego, ale to anonimowe xD). Do tej pory się nie pozbierałam, a minęło już sporo czasu. Więc rozumiem Cię w stu procentach.

justas Odpowiedz

Miałam podobnie w liceum. Ona tylko udawała przyjaciółkę by przypodobać się nauczycielom, a ja w tamtym okresie bardzo potrzebowałam jakiejś bratniej duszy. Po roku nagle zaczęła mnie traktować jak powietrze, dosłownie. Bardzo bolało. Miałam długotrwałą depresję. Nienawiść trwała wiele lat. Dziś po prostu nie chcę by zaśmiecała mi umysł w urywkach wspomnień. Tak, jest zwykłym śmieciem po prostu. Też nie mam żadnych znajomych, nie umiem zbudować żadnych trwalszych relacji z nowo poznawanymi osobami, czy spotykanymi codziennie.

Zobacz więcej komentarzy (2)
Dodaj anonimowe wyznanie