#P71XY

Od zawsze byłem tylko ja i mama. Wychowywałem się bez ojca, więc matka robiła, co mogła, by zastąpić mi oboje rodziców. Ojciec zostawił matkę, gdy miałem 6 lat. Przechodziłem przez momenty buntu w liceum, kiedy potrafiłem powiedzieć matce, że to jej wina, że ojciec nas zostawił, jednak doskonale wiem, że to nieprawda i że to jej zawdzięczam wszystko, co mam w życiu. Skończyłem studia informatyczne, dostałem dobrą pracę, spłacam teraz swoje mieszkanie. I jestem jej wdzięczny za to, że mnie wychowała i kochała całym sercem. Z mamą mam jednak pewien problem. Przez to, że zawsze byliśmy tylko we dwójkę, ona zamknęła się na wszystko, co ze mną niezwiązane. Nigdy nie znalazła sobie faceta, nie ma prawdziwych przyjaciół, z rodziną kontaktuje się sporadycznie. Teraz kiedy wyprowadziłem się z domu, oboje mocno odczuwamy tę zmianę. I ona chyba sobie z tym nie radzi.

Codziennie do mnie przychodzi, dwa razy dziennie. Sprząta mi w mieszkaniu, robi zakupy, sprawdza, co mam w szafkach, robi porządek w ubraniach. I niby nie ma w tym nic złego, ale… ja mam 32 lata, chcę żyć samodzielnie. Matka potrafi zrobić mi awanturę, bo znalazła paczkę prezerwatyw w szufladzie. Nie godzi się na to, bym się z kimś spotykał, wciąż powtarza, że „mam na to jeszcze czas”. Jestem przekonany, że to przez nią nie mogę sobie znaleźć dziewczyny, bo każdą odstrasza. Dwa razy próbowałem jej kogoś przedstawić i za każdym razem dziewczyna dzień po spotkaniu z moją matką zrywała ze mną. Ona potrafi wyzwać każdą kobietę, która się pojawi w pobliżu. Kontroluje mnie: kiedy wychodzę, z kim i gdzie. Dzwoni po nocy, by sprawdzić, czy wróciłem do domu o tej porze, o której ona KAZAŁA mi wrócić. Dyryguje całym moim życiem, a ja czuję się uwięziony.

Mimo że kocham swoją mamę nad życie, to nie mogę już z nią wytrzymać. Chciałbym, żeby znalazła sobie faceta albo zajęcie, by zwyczajnie zaczęła żyć własnym życiem. Matka odbiera to w ten sposób, że chcę ją wyrzucić ze swojego życia, bo już dorosłem i jej nie potrzebuję. A przecież to nie tak. I nie mam pojęcia, co zrobić w tej beznadziejnej sytuacji, jak pomóc jej zrozumieć, że nie da się tak żyć.
Econiks Odpowiedz

Jeśli będziesz na to pozwalał nie będziesz miał dziewczyny. 32 lata to już późno. Skoro wyzywa kobiety z Twojego życia to jak Ty chcesz rodzinę założyć?

Xiuuu Odpowiedz

NIGDY nie spotykałam bym się z facetem (choćby nie wiem jak byłby wspaniały) jakby mamusia miała nadal nieodciętą pępowinę z syneczkiem.
To jest chore!
Ale skoro nic z tym nie robisz to chyba Ci tak dobrze. Bo gadanie że Ci źle a mamusia nadal robi swoje to tylko gadanie.
Albo przejrzysz na oczy i nastąpi odstawienie od mamusinej spódnicy, albo skończysz jako stary, sfrustrowany kawaler.

zdystansowany

On i tak jest bardzo samodzielny. Ja mam już 33 lata i nie potrafię właściwie nic zrobić bez nadzoru rodziców (po prostu się totalnie we wszystko wtrącają wręcz gdy dorosłem to tak bardzo sobie z tym nie mogli poradzić że się bardziej zaczęli wtrącać a tacy ludzie jak policjant czy psychiatra nie znając sytuacji jeszcze ich w przekonaniu że są troskliwymi rodzicami umacniają) z którymi do tej pory mieszkam i na dodatek nie mam pracy zarobkowej i też tylko gadam a przynajmniej tak to wygląda z boku. Mą siorę mająca 29 lat i też z nimi mieszkającą (nie tak źle ale nic nie wskazuje na to żeby się usamodzielniła do 30 choćby dlatego że dla nich pracuje i nie wyobraża sobie samodzielności) tak nie nadzorują ponieważ się im nie sprzeciwia (nawet to że była bita gdy miała napad drgawkowy usprawiedliwiała) a nawet wtóruje rodzicom w znęcaniu się nade mną. To często nie jest takie proste jak się niektórym wydaje. Niektórzy sobie kompletnie nie wyobrażają jak bardzo potrafi być patologiczna przemoc rodzica wobec dziecka. Za dużo się mówi o przemocy między partnerami rzekomo romantycznymi a za mało między dzieckiem lub dziećmi a rodzicem lub rodzicami a jak już się o tym mówi to najczęściej w kontekście problemu alkoholowego tymczasem często w ogóle alkohol nie jest potrzebny żeby była przemoc. Wystarczy zaburzenie psychiczne cokolwiek by indukować krąg przemocy często przechodzący z pokolenia na pokolenie (a z każdym pokoleniem potrafi być coraz gorzej) i bardzo trudno taki krąg przerwać a gdy ktoś próbuje go przerwać jeszcze potrafi zostać uznany przez najbliższe otoczenie za patusa (no bo skoro nikt z rodziny nie widzi problemu poza nim to w ich mniemaniu on musi być patologiczny a nie cała reszta rodziny). I tacy ludzie często słyszą że im tak dobrze co ich może jeszcze zniechęcić do próby zrobienia czegoś z tym (bo po co skoro im nie wierzą że jest im źle i chcą coś zrobić ale naprawdę nie potrafią) i spowodować że się wstydzą prosić o pomoc.

zdystansowany

Była bita z powodu skutku ubocznego leku który brała i ona pracuje zarobkowo dla nich choć i bez tego dostawałaby od nich pieniądze. Czaicie tą chorą zażyłość?

coztegoze2

@zdystansowany: skup się na swojej chorej zażyłości z rodzicami. Skoro nie potrafisz nic zrobić bez nadzoru rodziców to zacznij w końcu nad tym pracować żeby się nauczyć robić rzeczy bez ich nadzoru, bo Twoi rodzice wiecznie żyć nie będą. I jak wtedy będziesz żył? Krok po proku i do przodu.

zdystansowany

Nikt nie rozumie że mi źle z nimi i nie chcę właśnie by mnie nadzorowali lecz by ich nie widzieć na oczy. Aż czuję się źle z tym że chcę ich śmierci by mieć od nich spokój. Czy ja używam greckiego czy co? Nie mogę w tym sensie że oni stale mnie chcą nadzorować co napisałem w nawiasie. Ślędzą mnie no ciągle przyłażą mnie nadzorować. A robić potrafię wiele rzeczy i mi lepiej wychodzą gdy nie czuję się przez nich śledzony lecz mimo usilnych starań ciągle mi nie wychodzi zrobienie czegoś tak by nie okazało się że oni to nadzorują. W nocy próbuję coś robić by oni tego nie widzieli albo czekam aż sobie pójdą. I tak czekam naiwnie i czekam i nic bo im się nawet do pracy z domu wychodzić nie chce. Obawiam się że dalej nie zrozumieliście. Gdybym pisał z olbrzymimi błędami pewnie prędzej byście mnie zrozumieli bo świat jakiś absurdalny jest.

zdystansowany

A spać chodzą nad ranem i gdy wreszcie sobie pójdą spać ja jestem tak senny że nic nie mogę zrobić. Właśnie ja usilnie staram się być samodzielny upierając się np. by mi nie gotowali co kończy się tym że jestem poważnie niedożywiony i nie mogę wyjść z tego stanu (ważę mniej niż 40 kg a karłem nie jestem). Bo gdy gotuję to się złażą i są ciągłe pytania a czemu to robisz tak a nie inaczej a nie rób tego tak za krótko gotujesz albo za długo za mały garnek wziąłeś albo za duży bla bla bla. Nawet do tego jak ciało myję jakieś durne uwagi. Naprawdę durne są ich uwagi bo często okazuje się że to ja miałem rację. Matka matki też niestety w tym bierze udział. W Wigilię coś spaliłem bo wziąłem za mały garnek choć od niej usłyszałem że za duży a powiedzieła to choć nie wiedziała nawet co gotuję. Oni wszyscy myślą że są wszechwiedzący i wiedzą co ja robię choć gówno wiedzą. Często tylko zerkną na mnie pobieżnie i już wyciągają jakieś bzdurne wnioski. A w Wigilię to u nas potrafią być jeszcze większe awantury niż na co dzień. Gdy słyszę o rodzinach które w Wigilię udają kochającą rodzinę to ja żałuję że nasza taka nie jest bo chociaż wtedy bym miał spokój ale gdzie tam to jest kolejny pretekst u nas do awantur. Moi rodzice nadzorują wszystko co robię bo chcą a nie dlatego że ja chcę albo że sytuacja tego wymaga a ja nie potrafię zrobić tak by przestali. Gdy mówię by tego nie robili to dla nich dowód na to że tym bardziej muszą to robić bo ze mną jest coś nie halo że się irytuję. Co do zażyłości to próbuję okazywać im że jej nie czuję nazywając ich ojcem i matką a nie tatą i mamą to oczywiście muszę wysłuchiwać że ich nie szanuję. Ja nie czuję z nimi zażyłości a rodzeństwo czuje i chce mnie zmusić bym ja też ją czuł. Koszmar którego sobie nie wyobrażacie a próba wyprowadzki może spowodować umieszczenie mnie w psychiatryku. Panicznie się ich boję i w znaczeniu emocjonalnym nie odczuwam by byli mymi rodzicami bo nie pomagają lecz szkodzą. A teraz muszę zmykać. Pa.

zdystansowany

PS Tu już nawet nie chodzi o samodzielność a o to że nie mogę jeść byle czego bo źle trawię co rodzice nie do końca rozumieją bo łatwiej im ze mnie zrobić wariata.

zdystansowany

Chyba nabawiłem się przez nich skrajnego przypadku fobii społecznej.

jaijuz Odpowiedz

Taka relacja jest patologiczna, musisz z mamą porozmawiać, postawić granice i przygotować się na jej opór. To będzie długi i bolesny proces dla was obojga. Ale konieczny, jeśli chcesz sobie życie ułożyć po swojemu. Przygotuj się na manipulacje typu wywoływanie poczucia winy, itp. Powiedz, że jej potrzebujesz ale w inny sposób niż kiedyś. Może warto przygotować się do tego procesu z terapeutą? A odnośnie sytuacji z mieszkaniem, to zmieniłabym zamki i nie pozwoliłabym matce na sprzątanie, zaglądanie do szafek itp. Bo rozumiem, że ona to wszystko robi, jak Ciebie nie ma w domu?

karlitoska Odpowiedz

Twoja mama pomyliła dziecko z partnerem. Najlepiej wam zrobi wspólną terapia.

Dragomir

Dla par? 😄

krux7735

W co uderzyłaś głową?

karlitoska

Krux7735 Tobie to jak zwykle kawę na ławę, bo ty takie uderzenie w głowę musiałeś już kiedyś porządnie zaliczyć, skoro jak zwykle nie ogarniasz związków przyczynowo skutkowych :)

karlitoska

Dragomir jak się tak już chcemy pobawić semantyką to myślę, że trafniejsze będzie terapia rodzinna, w której w takim wypadku weźmie udział para osób, a nawet kobieta i mężczyzna tyle, że warto było by dodać, że nie będąca w związku romantycznym 😆

Dragomir

Nie no, jasne. Rozumiem ideę i wydaje mi się dobra. Mama powinna wiedzieć, że tzw. stadium pustego gniazda to jedna z faz cyklu życia rodzinnego, i powinna to zaakceptować i nie grać na emocjach syna. A on też powinien wiedzieć, że nie może czuć się winien tego, że dorósł. A jeśli ona wyzywała jego potencjalne partnerki w ogóle ich nie znając nawet, to ma coś z głową nie halo ale to pewnie sprawa emocji, niekoniecznie charakteru czy nawet złej woli.

Szwedacz

Terapia rodzinna pomoże im w wyznaczeniu zdrowych granic. Może z czasem obojgu przydać się też terapia indywidualna bo tak długie "gniazdowanie" wpływa na psychikę obojga.

psica

Ależ on ma rację. Nie pomyliła dziecka z partnerem. Przecież człowiek prędzej będzie przeszukiwać szafki dziecku niż parterowi ponieważ partnera jak sama nazwa wskazuje traktuje się po partnersku co wyklucza przemoc jak np. przeszukiwanie szafek. Niestety przemoc wobec dzieci jest częsta bo sporo rodziców lub innych opiekunów prawnych myli wychowanie z tresurą no i do tego opiekuna prawnego trudniej zmienić niż partnera.

psica

A właściwie nie on ma rację ale ono bo krux to sedno sprawy i rzeczywiście trafiło w sedno sprawy.

karlitoska

psika, nie składnię napisałaś, ale wyjaśnię, że dokładniej chodzi mi o tak zwany mechanizm parentyfikacji emocjonalnej. To częste zjawisko kiedy samotna matka podświadomie wchodzi z dzieckiem w partnerską relację (platoniczna, bez podtekstu seksualnego). Wyrzuca mu gumki, bo może być zazdrosna, że jakaś inna kobieta zajmie miejsce w życiu syna.

psica

Ja twierdzę że gdyby go nie traktowała jak swe dziecko to jest duża szansa że by go nie kontrolowała bo sporo rodziców swych dzieci nie traktuje po partnersku i uważa że to normalne. Nieważne czy seksualna czy platoniczna relacja taka w której ktoś depce naszą prywatność próbuje do czegoś przymuszać zamiast współpracować normalnie z nami porozmawiać itd. nie jest relacją partnerską lecz przemocową i uważam że takie coś częściej się zdarza w relacji między dzieckiem a opiekunem niż między np. tzw. sympatiami (także tymi platonicznymi). Gdyby ona była jego dziewczyną i byście przeczytali że robi mu porządek w ubraniach to z dużym prawdopodobieństwem byście stwierdzili że pomyliła go z dzieckiem a prawda jest taka że nieważne czy jest jego matką czy dziewczyną nie powinna go tak traktować. Powinna go traktować w sposób partnerski a nie przemocowy czyli mając poszanowanie wobec jego praw i rozumiejąc że jest samodzielnym człowiekiem. Nie powinniśmy nazywać przemocowców partnerami. A to czy jest zazdrosna to jeszcze insza inszość. Może jest a może nie dotarło do niej że dorósł (do rodziców to często opornie dociera albo wcale) tego nie wiemy.
Lepiej już nic mi nie wyjaśniaj.

Abigaila37 Odpowiedz

Ta sytuacja między tobą a mamą jest bardzo niezdrowa. Jesteś dorosły i powinieneś żyć samodzielnie (sprzątać, dbać o mieszkanie, etc). Żyjąc tak nadal nigdy nie będziesz miał własnej rodziny, bo mama przegoni każdą twoją kobietę.

Postaw mamie konkretne granice I trzymaj się ich. Ona będzie płakać, będzie cię oskarżać, może będzie się czuła porzucona. Ale to są jej emocje, więc nie czuj się winny.
Zaproponuj mamie terapię. Chociaż podejrzewam, że ona nie widzi, że ma problem. Jej miłość to twoje więzienie. A jeśli nic się nie zmieni to może ograniczyć trochę kontakt? Wiem, jak to brzmi, ale jeśli twoja mama nadal się tam będzie zachowywała to swojej rodziny na pewno miał nie będziesz.

Szwedacz

Tak jak inni mówią. Zmienić klucze i umówić się z mamą że będzie ją odwiedzał w konkretne dni. Np w sobotę. Jak teraz widują się codziennie to pewnie znalezienie dnia na herbatę z mamą nie będzie problematyczne.

Tylkopoco Odpowiedz

A powiedziałeś jej to tak jak to tu opisałeś? Czyli na spokojnie, powiedziałeś że była świetną mamą i tatą jednocześnie, ale że w tym wszystkim umknął jej fakt że dorosłeś? Powiedz wprost, że jesteś dorosłym mężczyzną, nie małym chłopcem, i czas by dała ci zacząć swoje życie. Że chcesz ją w życiu jako doradczynie, ale już nie główno dowodzącą. "I dlatego od dzisiaj: (tu wymień co chcesz by sie zmieniło w relacji), a niezbędnym minimum jest: zabierz jej klucze do mieszkania albo wymień zamki. Na wizyty powinna się umawiać, nie sprzątać ci, nie robić zakupów. Usłyszysz w zamian że jej nie kochasz itp i nadal spokojnie ale stanowczo powinieneś mówić "ja nic takiego nie powiedziałem, kocham cię, ale zaczynam SWOJE dorosłe zycie. I chce cię w nim, ale jeśli się nic nie zmieni to rzeczywiście się od ciebie odetnę". I masz być konsekwentny w swoich działaniach! Nie szukaj jej na siłę kogoś.

coztegoze2

Tej matce nie umknął fakt, że on dorósł. Ona zrobiła z syna swojego mentalnego partnera i centrum swojego życia. Tam nie ma miejsca dla nikogo innego ani u tej matki ani u jej syna mentalnie wg tej matki. Dlatego ta matka tak broni tego syna przed kobietami: bo mentalnie ona się uważa za jego kobietę i czuje, że związek syna jej zagraża. Po prostu ona go nie wychowała tak żeby on dorósł i założył rodzinę, ona go wychowała żeby ciagle był dla niej.

Tylkopoco

Pewnie po części tak, ale z drugiej stront jeśli ciągle był tylko syn i nagle syna nie ma, to ona żywcem nie umie się w sytuacji odnaleźć. I dlatego Autor musi być dla niej dobry, ale jednocześnie stanowczy i jasno postawić swoje granice. Bo inaczej rzeczywiście skończy jako partner swojej mamy.

coztegoze2

@Tylkopoco ale zdajesz sobie sprawę, że to ta kobieta tak sobie zbudowała życie że jest tylko syn? Nikt jej nie zabronił mieć koleżanek, nikt jej nie broni korzystać z atrakcji dla seniorów i się spotykać z równolatkami, tak samo nie broni iść do sąsiadki na kawę. To ona wybrała żeby tego nie robić.

Tylkopoco

coztegoze2, totalnie się zgadzam. Tylko że samotne matki bardzo często żyją z wyrzutem sumienia że ich dzieci są wybrakowane bo nie mają ojca w domu. I porzucają swoje życie by dziecko nie odczuło braku ojca. Wtedy powinien wejśc ktoś z otoczenia i powiedzieć "hej, super że się starasz, ale trochę odpuść bo robisz mu krzywdę". Tutaj widocznie tego kogos zabrakło. Autor też długo zwlekał z postawieniem granic. Sorry, ja mieszkam sama i sobie nie wyobrażam by to mama miała mi zrobić zakupy. Wogóle z jakiej paki? Jak tu przychodzi to jest gościem, ma kawe, ciastko. A nie ze jest moją pomocą domową.

Sandysss Odpowiedz

To dla mamy trudne bo dla niej dorosłes za szybko ciężka sprawa. Myślę że możecie oboje pójść do fajnej terapeutki a potem mama osobno. To jej pomoże. Powiedz że ja kochasz ale nie możesz też do końca życia żyć sam z mamą

Nie szukaj jej faceta na siłę

coztegoze2

Ta kobieta nie ma swojego życia, bo centrum jej życia jest jej syn. Gdyby mogła to by nie pozwoliła mu nigdy dorosnąć, bo to oznacza, że ona musi sobie znaleźć nowy cel życia a tego nie chce. Dlatego traktuje chęć życia syna swoim życiem jako atak na nią.

Szwedacz

I to dorósł już ok 10 lat temu...

coztegoze2

@Szwedacz fizycznie dorósł, ale nie emocjonalnie i nie psychicznie. Jak pozwalasz wchodzić swojemu rodzicowi do domu, grzebać w szafkach, organizować życie to nie jesteś dorosłą emocjonalnie osobą. Jemu matka grzebie w szafkach, porządkuje ubrania i robi awantury o prezerwatywy. Gdzie tu matce trzeba awanturę zrobić o grzebanie w rzeczach i utrudnianie życia. TRzeba w końcu postawić granice.

Szwedacz

Jasne, zgadzam się. Dlatego uważam że powinni oboje iść na terapię rodzinną i indywidualną, bo tam jest bardzo dużo do przepracowania.

MaryL2 Odpowiedz

Jejku, jak dobrze, że to widzisz! Wydajesz się bardzo pewny w swoim osadzie sytuacji, co się rzadko w sytuacji takiej jak twoja zdarza - wiele osób nie dostrzega problemu. Bardzo ci współczuję :/ Ale dla dobra wszystkich, swojego, swojej przyszłej żony, ewentualnych dzieci i także swojej matki, bądź „tym złym” i odetnij się. Odbieraj tylko w niedzielę, wpuszczaj do domu tylko w niedzielę (jak przyjdzie sama z siebie z zaskoczenia to zakładasz kurtkę i mówisz że akurat wychodziłeś). Jak mówi coś o twoim życiu to powiedz raz, że nie będziesz o tym rozmawiał, a potem po prostu milcz.

Ja wiem, że serce boli. Ale wiesz, nieraz trzeba przełknąć tabletkę, żeby sobie pomóc. Trzymam kciuki za Twoje życie!

psica

Nie widzi. Nie widzi np. że przeszukiwanie szafek zawsze jest złe i to tak że to można zgłosić na policję bo na naruszenie prywatności jest paragraf.

MaryL2

@psica, naprawdę myślisz, że policja czy sąd się tym zajmą? Że matka, której syn dobrowolnie drzwi otwiera szafki mu otworzyła?

krux7735 Odpowiedz

Ciężka sytuacja, wręcz patowa. Powiedzieć matce żeby się zdystansowała od Ciebie... Mhm, a spróbuj zaaranżować jej randkę? Może pozna kogoś kto odwróci jej uwagę od Ciebie?

psica Odpowiedz

Tak naprawdę większość ludzi nie ma prawdziwych przyjaciół. O prawdziwych przyjaciół bardzo trudno. Większość osób którzy twierdzą że mają dużo przyjaciół po prostu myli przyjaciół ze znajomymi. A rodzice często przez jakiś czas po przeprowadzce dziecka wtrącają się intensywnie w jego życie zanim się przyzwyczają. Do tego naprawdę nie trzeba być samotną matką. A co do tej konkretnej sytuacji to matka zachowuje się okropnie. Tym bardziej że sprawdzanie co dziecko ma w szafkach zawsze jest złe. Niektórym rodzicom ciężko pojąć że nie da się żyć mając w wieku geriatrycznym mocno kontrolującego rodzica albo rodziców.

Dodaj anonimowe wyznanie