#O6cBd
Dzisiaj po powrocie z zakupów jak ledwo je rozpakowałam, sąsiad zaczął wiercić wiertarką. Kiedy nie kończył po kilku minutach, zaczęło mnie to niepokoić, szybko przerodziło się w panikę, z płaczem ubrałam się i wybiegłam z bloku. Tyle zdążyłam sprawdzić, że odgłosy pochodziły z mieszkania na klatce obok. Wyszłam, mimo że dopiero co wróciłam, na zewnątrz pada deszcz, jest zimno, jestem głodna i nie mam gdzie iść, ale boję się wracać. Boję się wiertarki, boję się, że sąsiad będzie wiercił i wiercił, aż naruszy konstrukcję bloku i doprowadzi do nieszczęścia. Minęło już 40 minut od kiedy wyszłam, ale wciąż ledwo powstrzymuję się od płaczu z nerwów.
Wcześniej nie zdarzało mi się coś takiego, nie umiem nawet powiedzieć, kiedy się to zaczęło ani w jakich okolicznościach – w bloku mieszkam od czterech lat, „objawy” obserwuję u siebie od kilku tygodni, może miesięcy, i chyba się nasilają. Wcześniej dobrze znosiłam wszelakie wiercenia i awarie na mieszkaniu (zdarzyło się kilka drobnych), teraz trzęsę się ze strachu z powodu wiertarki u sąsiada. Może nie jest to specjalnie anonimowe, ale musiałam się komuś wygadać.
Dziewczyno idź ty do psychiatry.
Do lekarza. Są leki, które pomagają na takie objawy. Do tego czasu, żeby trochę się uspokoić, może dobre zatyczki do uszu? lub wosk do formowania, z apteki za parę zł, np "Stopper Tłumi Hałas".
Idź do psychologa, a może lepiej psychiatry. Sama sobie z tym nie poradzisz, a naprawdę trudno unikać dźwięków mieszkając w takim bloku.
To trzeba albo leczyć albo przepracować, ja tak miałem, że np. Jeździłem około kilometr od domu z szczotką i szufelką by pozamiatać chodnik gdzie było potłuczone szkło, bodajże myślałem że ktoś tym szkłem by się pociął. Wymykałem się z domu aby posprzątać śmiecia, którego olałem będąc wcześniej na mieście. Bo dla mnie leżącą puszką ktoś może sobie pociąć żyły, a szklaną butelkę lub cegłówkę rzucić przejeżdżający samochód. Mi pomogła rozmowa z księdzem, ale może to być też terapeuta. Pomogło mi stwierdzenie że to jest chorobą, w twoim przypadku to jest chorobą i powinnaś to z kimś skonsultować, albo spróbować przepracować, ale to może się nie udać lub być ciężkie
Idź do psychiatry i do psychologa. Potrzebne ci leki i terapia.
W bok od głównego wątku.
Wiertarką się nie wierci lecz boruje.
Wiertarką przede wszystkim się hałasuje ;)
A borowanie kojarzy mi się wyłącznie z wiertarką dentystyczną.
Natomiast poniżej mamy źródło pochodzenia owego borowania (niezależnie od rodzaju maszyny).
"Eine Bohrmaschine ist ein Gerät zum Bohren, Senken oder Reiben."
No i - co "normalniej" nam brzmi?
1. Wyboruj w ścianie dziury na kołki.
2. Wywierć dziury na kołki.
?......
I jeszcze jedno pytanie - w takim razie czym się wierci?
@ Frog: Chciałem napisać, że wiercić możesz się na krześle, ze szczególną intensywnością jeśli masz owsiki. Sprawdziłem więc, no i miejsce zamieszkania wspomnianych owsików.
Potocznie wiercić można zarówno się w łóżku jak i dziurę w ścianie. Choć właściwie nie dziurę a otwór.
W języku technicznym wymagana jest precyzja a ponieważ technikiem jestem, mam najwyraźniej skrzywienie zawodowe.
Zwracam zatem honor i wycofując argumenta moje, pola ustępuję.
Swoją drogą, odczuwalnie połowa słów w technice to spolszczony niemiecki.
@upadlygzyms
"połowa słów w technice to spolszczony niemiecki"
Oto kilka popularnych - głowę daję, że wielu z nas nawet nie podejrzewało ich niemieckiego pochodzenia.
Blacha, cegła, dach, farba, gwint, hak, kabel, sznurek, szyba, szuflada, komoda, bigos, cukier, kasa, kino, i chyba najbardziej uniwersalne i zadziwiające spolszczenie: wihajster :)
(Wie heißt er? - Jak on się nazywa?)
W moim domu rodzinnym używało się też zamiennie "dynks"
Jacek Hałasik: „Co to jest dynks? Taki wichajster, ino mniejszy”.
"W języku technicznym wymagana jest precyzja"
Też jestem inż - popieram i rozumiem.
Jednak, sami obserwujemy, jak zmienia się świat (również ten techniczny), jak zmienia się język potoczny, próbujący opisywać technologie.
Moje znaki zapytania nie są negacją - są próbą elastycznego (choć ciągle jak najbliższego precyzji) nadążania za zmianami.
"Zwracam zatem honor i wycofując argumenta moje, pola ustępuję."
Nie wycofuj husarii - jeszcze niejeden raz się tu przyda :)
@ Frog: Język polski, w odróżnieniu od sporej części Polaków niestety, charakteryzuje się niesamowitą wręcz otwartością i tolerancją w stosunku do obcych wpływów i radośnie integruje co się da, zarazem nie tracąc własnej integralności.
Niezbyt dawno temu dowiedziałem się, że transza, mur i szofer też są naturalizowane. Ten moment zrozumienia, gdy spotykasz się z tym w życiu codziennym, jest specyficznie przyjemny.
Znaki zapytania a nawet i negacje, jeśli się trafią, odbieram jako impuls do krytycznego przyjrzenia się stanowi własnej wiedzy bądź przekonań. Czyli potwierdzenie lub korekta. W obu przypadkach efekt pozytywny.
Husarii nie wycofam ale dam chłopakom wolny wieczór aby mogli nieco żołdu przepić i przechędożyć. Niech też coś z tego mają. 😉
Wiertarka - od wiercenie. Borować to można ząb.
=>Frog "Oto kilka popularnych - głowę daję, że wielu z nas nawet nie podejrzewało ich niemieckiego pochodzenia. (...)
I jeszcze droselklapa, która była tandetnie zablindowana i teraz ryksztosuje, więc trzeba roztrajbować ferschlus i lochować pufer...
@szarymysz
A wiesz, że serio nie znałam oryginału?
Dzięki za naprowadzenie 🤗
Bo szyberdach jest zablindowany mutrą.
Brzmi jak nerwica