Byłam u lekarza, bo mam jakieś znamię na piersi. Rozebrałam się i położyłam na leżance. Lekarz założył rękawiczki, zbliżył się i wtedy do gabinetu wleciał szerszeń! Ja w pisk, lekarz w krzyk, odruchowo złapał się tego, co miał pod ręką, czyli moich piersi, ja machnęłam rękami i złapałam go za głowę, przyciskając ją do siebie. Pielęgniarka na korytarzu usłyszała ten krzyk i otworzyła drzwi, a tam czekający na mnie chłopak i moja mama, która akurat przypadkiem też była w przychodni. Pisk, krzyk, szerszeń, lekarz trzyma mnie za cycki, ja przyciskam do nich jego głowę, mama, chłopak, pielęgniarka, przypadkowe panie z kolejki... Wszyscy mieli szczęki na podłodze, tylko lekarz na moich cyckach.
Dodaj anonimowe wyznanie
I w najlepszym momencie opowieść się urwała 😂
Nie, nie żyją długo i szczęśliwie.
Byłem tym szerszeniem. Tak było.
Kocham dynamikę tej opowieści 😆😆
Szerszeń łączy ludzi
chcialbym byc na miejscu lekarza pozdrowienia i wspolczucia dla ciebie
To brzmi jak bajka. Na widok szerszenia lekarz ją zlapał za biust?