#JeM6J

Jestem zła na moich rodziców.
Dla większości ten powód będzie bezsensowny, ale proszę przeczytajcie do końca.

Nigdy ja i moje starsze rodzeństwo nie czuliśmy się kochani, ale to co rodzice robią teraz sprawia, że czujemy się odrzuceni jeszcze bardziej, a zwłaszcza ja.

Traktują naszego ośmioletniego brata jak jakiś cud.
Nam nigdy nie urządzili przyjęć urodzinowych, może raz dostawaliśmy jedno ciasteczko z tej okazji. Wiele razy prosiłam rodziców, aby wynajęli takie sale dla dzieci na nasze urodziny jak nasi rówieśnicy, ale od razu słyszeliśmy "nie". On to co innego. Nawet nie pytał, bo rodzice sami zaczęli planować gdzie wynajmą,dla  kogo zaproszenie itd.
Inna sprawa, to że nigdy mnie nie docenili. W wieku 6 lat umiałam już czytać i pisać, a on? W wieku 8 lat ledwo zna początek alfabetu! Ja mówiłam w szkole wiersze i występowałam w teatrzykach, ale rodzice nigdy nie przychodzili, choć ich zapraszałam. Jako jedyne dziecko siedziałam sama smutna na ławeczce, kiedy inni rodzice gratulowali swoim pociechom.
Jemu gratulują choćby tego, że nie przeszkadzał na lekcjach.
Zawsze chciałam chodzić na tańce w naszej szkole, ale rodzice byli temu przeciwni. Zabierając go ze szkoły zobaczyli ogłoszenie o takich samych zajęciach i od razu go zapisali.
Dzieci często się ze mnie śmiały, bo nie przynosiłam nic słodkiego i smacznego do szkoły, jak inni od swoich rodziców. Wody też do szkoły mi nie dawali, więc spędzałam cały dzień odwodniona ze wspaniałą myślą, że za kilka godzin będę mogła napić się kranówy, jak inne dzieci nie popatrzą.
Jemu codziennie batoniki, czekoladki, żelki, napoje itd.

To wszystko nie jest najgorsze, chociaż też bardzo mnie smuci.
Najgorsze jest to, że nigdy nie miałam kolegów, bo nikt przez nich mnie nie zapraszał, nie chciał się przyjaźnić, nawet ze mną rozmawiać. Rodzice o tym wszystkim wiedzieli, ale nic z tym nie robili. Teraz nie mam nawet znajomych. Jestem aspołeczna, jestem introwertykiem i 24/h siedzę w pokoju, a w szkole marzę żeby uciec od tych ludzi i być z powrotem w swoim pokoju. Chciałam już jako małe dziecko chodzić na terapię, ale rodzice uznali, że jestem jakaś upośledzona jeśli myślę, że mnie tam zabiorą.

Mój młodszy brat to co innego. Nie ma przyjaciół w klasie, bo jest chytry, złośliwy, nieznośny i wszystkich bije? Zabierzmy go na terapię!
On dostał pomoc, chociaż jej nie potrzebował. Po prostu tak go wychowali, że do każdego odnosi się z agresją i bez szacunku. Nawet do rodziców.
Rodzice są wielce zdziwieni, że nawet młodszy brat ma przyjaciół, a ja siedzę z depresją pod kocykiem w pokoju bez żywej duszy u boku.
Przez nich moje życie jest okropne. Doprowadzili mnie do takiego stanu emocjonalnego, że wiele razy miałam się zabić, ale rezygnowałam, ale ten temat to już jest na inne wyznanie.
swiftsbaex Odpowiedz

Nigdy nie zrozumiem jak, mając kilkoro dzieci, można faworyzować któreś, nie mieści mi się to w głowie po prostu :)

MartyMcFly

Moja młodsza siostra spytała kiedyś mamę czy kocha ją bardziej. Odpowiedziała, że tak. A dopiero po chwili: nie, nie, kocham was tak samo.
Przy mnie się do tego nie przyznaje, więc może coś w tym jest.

Slasher

Chyba rodzice bardziej dobili do wieku dziadkowania aniżeli bycia rodzicem i teraz tym bardziej nie spełniają swojej roli.

MrsImpatient

DeathFairy ma rację, podobno tak jest i myślę, że rodzice nawet nie zdają sobie z tego do końca sprawy. Czy najmłodsze? Niekoniecznie, bo są rodzice, którzy faworyzują najmłodsze, są tacy, którzy faworyzują najstarsze, bo pierwsze. No i przykre to, ale z drugiej strony, jak się przypatrzeć temu, to przecież mając rodzeństwo też, nawet jak kochamy każde z nich, to zawsze jednego brata. siostrę "lubi" się bardziej, często też potrafimy wybrać czy bardziej zależy nam na matce, czy ojcu, więc dlaczego rodzice nie mieliby woleć, któregoś dziecko, pomimo kochania każdego. Nie zmienia to jednak faktu, że rodzice nie powinni tak skrajnie różnie traktować dzieci, jak Ci z wyznania, a zdarza się to bardzo często.

MartyMcFly

MrsImpatient, jest różnica między byciem czyjąś siostrą a byciem matką. Matka/ojciec muszą kochać dziecko, bo sami je chcieli i nie powinno być takiej sytuacji, że któreś woli się bardziej.

MrsImpatient

MartMcFly nie zgadzam się z Tobą, bo pomijając, że nie zawsze "sami je chcieli" (nie mówię już o wpadce, ale np. gwałt), to mimo wszystko, dopóki Twoje dziecko nie jest fizycznie z Tobą, a nie tylko w planach, to nie wiesz jakim będzie człowiekiem, co w nim będzie Ci odpowiadać, a co nie. Wszyscy jesteśmy tylko ludźmi, nie ma jakiegoś kodeksu, który mówi, że masz dziecko i masz je kochać, a poza tym to, że faworyzujesz dziecko, nie znaczy, że tego drugiego nie kochasz. To jak masz 2 przyjaciół, ale lepiej dogadujesz się z jednym. Jednemu powiesz więcej, więcej przeznaczysz pieniędzy na prezent do niego, itp, a przecież to nie znaczy, że tego drugiego nie lubisz, po prostu ten pierwszy ma "coś", co sprawia, że wolisz go bardziej.

MartyMcFly

Tyle, że jeśli dziecko jest z gwałtu/nie chce się go, to można je zwyczajnie oddać do domu dziecka. Nie będzie żadnej różnicy, bo w obydwóch miejscach nie masz kochających rodziców.

Memiczna

Nie chodzi nawet o miłość. Jeśli zdecydowali się wychować dziecko, powinni zapewnić mu wszystko co niezbędne dla jego rozwoju. A nawet jeśli jakieś dziecko kochają bardziej, to przynajmniej niech traktują wszystkie tak samo. Nie rozumiem jak można być tak okrutnym, żeby świadomie zadawać komuś ból, nieważne czy fizyczny, czy psychiczny.

Vampire7

Niestety faworyzują. Moja siostra była zawsze ulubienicą taty, a najmłodsza mamy, wiec jednak coś w tym jest niestety :(

AtlasZbuntowany Odpowiedz

Próbowałaś I'm to powiedzieć prosto w twarz?
Raz, drugi, trzeci.
Ja też tak miałam, mnie wychowywał jak w sparcie a moja siostrę jak księżniczkę, robiąc bzdurne wytłumaczenia.
W wieku 19 lat nie dałam już rady, napisałam list ze wszystkim co mnie ranilo, znalazłam pracę i zniknęła na rok bez kontaktu.
Po roku - to zupełnie inni ludzie wobec mnie.
Nie mówię że to dobra metoda, ale powinniśmy bardziej rozmawiać o swoich uczuciach i być bardziej konsekwentnie jeśli chodzi o czyjejś zachowanie wobec nas, szanujmy się i okazyjmy ludziom że trzeba nas szanować.

Useyouredisfunction

Eh niestety nie u wszystkich to działa. Mam zbliżoną sytuację do autorki- może rodzice nie faworyzują rodzeństwa we wszystkim, ale jednak w wielu ważnych sprawach tak. Przykładowo: moja nerwica? Ha, ha pośmiejemy się, zapomnimy, udamy, że nie ma problemu. Brat ma odpały wyolbrzymiając swoje problemy, typu "boli mnie głowa i zaraz umrę"? O nie, szybko do lekarza na badania, a i nawet bedziemy cię wspierac i pocieszać. I gdy kilkakrotnie mówiłam im wprost, że ja też mam problemy i nawet chętnie pójdę do psychologa, bo to przecież nie jest żaden wstyd, to słyszałam "tak? Skąd ty niby taka mądra, pewnie z internetu hehe". Doszło nawet do tego, że w ramach buntu spałam w zimę na dworze, ale to i tak nie zmieniło sytuacji.

Więc pokazanie problemu nic nie da jeśli rodzice go nie widzą>:(

doktorchleb Odpowiedz

To brzmi trochę tak jakby rodzice się jakiś czas temu dorobili. ...? Może wcześniej nie mieli pieniędzy na takie zachcianki a teraz ich po prostu stać. ... u mnie jest taka sama sytuacja jak u Ciebie

lilsleep

Dorobili się chyba uczuć macierzyńskich i tacierzyńskich. Z tego co opisuje autorka nie chodziło wyłącznie o rzeczy materialne, a o całokształt traktowania, bo serio nie było ich stać na butelkę wody dla dzieci albo przyjście na przedstawienie?

izka8520

@lilsleep z przyjściem na przedstawienie może być różnie, ludzie o tej porze pracują. Tylko większość potrafi się zwolnić i przyjść, inni nie mogą, bo mają szefa ciętego i by wylecieli, innym po prostu się nie chce jak widać

Qzin Odpowiedz

Żyjesz dla siebie, nie dla aprobaty rodziców. Może być tak że nigdy nie będą dumni i szczęśliwi. Zaakceptuj to jak najszybciej i sama bądź z siebie dumna.

Pestgirl Odpowiedz

To bardzo proste, was nie kochają. Dlatego po osiągnięciu dorosłości należy się jak najszybciej usamodzielnic, napisać im list i odciąć na zawsze. Jeśli będą o was rozsiewac plotki o niewdzięcznych dzieciach, mówcie równie miłe rzeczy o nich. Ja się odcielam od ojca, najlepsza decyzja ever.

Czarcik Odpowiedz

Jak będziesz chciała z kimś pogadać do daj znać

ProstowOczy Odpowiedz

Introwertyzm to nie upośledzenie ;) po prostu masz taką osobowość i nie zmieniłoby się to, gdybyś w przedszkolu miała wielu przyjaciół, bo po prostu i tak by Cię męczyli. Ale poznać kogoś zawsze możesz, to już teraz tylko od Ciebie zależy, nie można wszystkiego zwalać na złą przeszłość.
Co do nierównego traktowania, to faktycznie, dobra droga do skłócenia rodzeństwa. Ale nie myślałaś o tym, że oni tak go traktują, bo jest po prostu gorszy niż starsze rodzeństwo (słabiej się uczy itd.) i rodzice myślą, że należy mu się jakieś specjalne traktowanie, żeby nie czuł się gorszy? Nie pochwalam tego, ale taki może być ich tok rozumowania.

Dragomir Odpowiedz

To przykre kiedy jedno jest faworyzowane, a drugie nie. Jedyne pocieszenie jest takie, ze Ty sobie poradzisz, a brata wychowuja na zyciowa niedorajde z postepujaca ahedonia. Glowa do gory! Trzymam kciuki, zebys sie stad wyrwala i stala sie niezalezna. Nie badz aspoleczna, wyjdz do ludzi. Zycie to cos wiecej niz 4 sciany.

Seras Odpowiedz

Ja wiem ze złe jest to że pomimo tego że prosiłaś o terapię to rodzice nie zwrócili na ciebie uwagi. Ale też nie obwiniaj ich że jesteś aspoleczna i nie masz znajomych. Tu rodzice nie mają nic do tego bo to ty musisz nawiązać kontakty międzyludzkie nie oni. Próbowałaś może rozmawiać z szkolnym psychologiem? Jeśli nie jest tam dla hecy powinien z tobą porozmawiać. Straszne jest to że rodzice faforyzują jedno dziecko.

Serwatka31

Łatwość nawiązywania kontaktów międzyludzkich zależy w sporej mierze od pewności siebie, a to trudno jest mieć komuś, kto od dziecka był tak bardzo olewany przez najbliższe osoby.
Także ostrożnie z tym "nie obwiniaj". Czym innym jest olanie wszystkiego i nawet nie próbowanie naprawić sytuacji "bo ja tu jestem ofiarą" a czym innym, świadomość, dlaczego jest trudno.

Seras

Ale tu chodzi właśnie o to że autorka bardzo obwinia rodziców że to przez nich nie ma znajomych bo oni nic z tym nie zrobili. Dosłownie tak jest w wyznaniu. A mi chodzi właśnie o uświadomienie że rodzice za dziecko nie nawiażą kontaktów z innymi dziećmi. I fakt zgadzam się z tym co mówisz ale tu jest syndrom "to wszystko wina rodziców bo oni nie.."

browning Odpowiedz

A może zamiast szukać kogo możesz obwiniać za swoje wady zacznij nad sobą pracować? Wierz mi, nie miałaś wcale tak źle. Jedyne co tu widzę to zazdrość bo twój młodszy brat ma lepiej. Niespodzianka! Nie tylko on. Mnóstwo ludzi miało i ma lepiej a jeszcze więcej miało i ma gorzej. To nie jest droga do poprawienia swojej sytuacji. Przestań patrzeć na innych a zacznij na siebie, ustal sobie cele mniejsze i większe, a następnie zacznij do nich dążyć. Nie dostałaś ciasteczka? och, ależ to smutne. Upiecz sobie ciasteczko! Upiecz więcej i weź do szkoły. Poczęstuj uczniów i pochwal się, że sama je upiekłaś. Chcesz tańczyć? Idź tańczyć! Naucz się tango albo lambady. Jak będziesz siedzieć i się kisić w swoich żalach o to, że ktoś ma lepiej, to zgadnij co? Ciągle będziesz siedzieć i się w tym syfie kisić. Nie szukaj winnych tylko zrób coś poza twoim szambem. Nie mam racji? Udowodnij mi to. Przez 3 miesiące codziennie spędź 1 godzinę dzinnie na aktywności fizycznej, choćby idź pobiegać. Jak za 3 miesiące Ty nadal będziesz robić, cokolwiek sobie wybierzesz na tą aktywność, to będzie znaczyło, że faktycznie winny twojej sytuacji jest świat a nie Twój brak woli wyjścia z gównianej sytuacji.

Zobacz więcej komentarzy (6)
Dodaj anonimowe wyznanie