#FtBYL

Wstyd się przyznać, ale gdy byłam w podstawówce, to byłam małą złodziejką.

Koledzy i koleżanki zapraszali mnie do domu, a ja bezwstydnie "brałam" co mi się podobało. Raz koleżanka z klasy, jeden z większych kujonów, zaprosiła mnie do swojego domu, żeby się pobawić. Jakoś bardzo się nie lubiliśmy, ale raz nas coś naszło. Koleżanka jak i jej mama były bardzo w porządku, ale podczas pójścia do toalety zobaczyłam pomadkę, którą zawsze chciałam mieć. Wzięłam ją jak i parę innych rzeczy, nie pamiętam już co to było. Koleżanka na drugi dzień rozpowiedziała wszystkim, że zabrałam jej te rzeczy. Nikt tego nie wziął na poważnie, rozeszło się po kościach. Innym razem ukradłam słodycze z kolegami z żółtego sklepu z czarnym pieskiem. Któregoś razu złapał nas ochroniarz, rodzice się dowiedzieli i również rozeszło się po kościach. Uznałam, że mogę, bo co mi zrobią.

Przyjdźmy do historii właściwej. Miałam dwie koleżanki z podwórku. Tak samo głupie jak ja, tylko że ja byłam cwańsza. Jedna z nich znała Kaję. Kaja była w jakiś sposób upośledzona, nie wiem na co była chora. Nie ogarniała wszystkiego. Zaprzyjaźniłyśmy się z nią, bo miała bogatych rodziców i mieszkała w ładnym domu. Chodziliśmy do niej, bo miała fajne zabawki i jej mama zawsze nas uraczyła dobrym obiadem albo słodyczami. Kaja miała skarbonkę, miała w niej dużo banknotów. Nie wiem co nas podkusiło, ale wzięłyśmy z tej skarbonki 10 złotych. Zapytałyśmy Kai, zgodziła się i powiedziała, że nic nie powie mamie. Umówiłam się z koleżankami, że pójdziemy do siebie zjeść obiad i spotykamy się u mnie. I wiecie co zrobiłam? Gdy przyszły, to wygnałam moje dwie koleżanki, powiedziałam, że to moje i nie będę się z nimi dzielić. Sama sytuacja bardzo mnie zestresowała tak bardzo, że powiedziałam dziadkowi. On stwierdził, że jak dała, to moje. Znowu czułam, że mogę. Koleżanki były obrażone i się nie dziwię. Sama chodziłam do Kai. Jej skarbonka mnie kusiła, chciałam mieć pieniądze na wszystkie te fajne rzeczy. Zapytałam jej, czy mogę sobie wziąć 50 zł, znów się zgodziła. Wzięłam i od razu uciekłam do domu. Bardzo byłam nerwowa. Zobaczyłam przez okno, że idzie jej mama, już wiedziałam, że Kaja jej powiedziała. Postawiła mi ultimatum: albo oddaję, albo mówi moim rodzicom. Spanikowałam, oddałam wszystko łącznie z tym co zdążyłam wydać z tych 50 zł.

Nie wiem dlaczego to robiłam i skąd miałam tyle odwagi. Jako już dorosła osoba rozumiem, że fajne rzeczy materialne to nie wszystko.Czasem gdy mi brakuje pieniędzy to myślę, żeby ukraść komuś znajomemu, ale to tylko myśli. Nie jestem zwierzęciem i umiem się kontrolować. Osoby zdesperowane albo głupie kradną i jest to strasznie słabe. Byłam dzieckiem, nie dostałam nigdy kary za to, że kradłam. Może rodzice nie mieli nic przeciwko. W każdym razie mam żal, że musiałam sama to zrozumieć.
Zihat Odpowiedz

Dobrze że jednak zrozumiałaś iż kradzież jest czymś złym. Co do rodziców i dziadków szkoda słów, właśnie przez takie podejście wyrastają późniejsi przestępcy. A przecież wystarczy uczyć dzieci, aby nie robiły innym tego co im niemiłe jest, uczyć tak aby zrozumiały.
Autorko zrozum też że okradanie innych nie jest żadnym wymiarem odwagi. Strasznie irytuje mnie jak tak szlachetna cnota jaką jest odwaga używana zostaje w kontekstach w których wogóle nie występuje. Podobnie jak dość popularne stwierdzenie że do zabicia kogoś potrzebna jest odwaga - Nie, nie jest. To jedynie przejawy słabości.

GeddyLee Odpowiedz

Nie byłaś głupia, tylko podła.

Glizdencja Odpowiedz

Moja mamusia uczyła mnie kraść jako dziecko i jako nastolatkę. Na szczęście już jako 5latka wiedziałam że to coś bardzo złego i miałam swój rozum

SheDevil Odpowiedz

Taaak, złodzieje są najodważniejszą frakcją w narodzie.

Dragomir Odpowiedz

A jakby wtedy pas siadl na dupie raz a dobrze, to by sie moze skonczylo szybko.

niebieskiatrament Odpowiedz

Masz w sobie diabełka, ale jak dajesz rady go okiełznać to jest dobrze.

Malaki Odpowiedz

Kleptomania?

NesquikBoi Odpowiedz

Kto zrozumiał że chodzi o Netto?

Fussygirl

Każdy

CCW Odpowiedz

Kradzież jest zła, ale jeżeli chodzi o tą kasę to przecież zapytała o zgodę i otrzymałaś ją, nie ukradłaś, dostałaś te pieniądze.

ZeusKosmateus

,,Kaja była w jakiś upośledzona (...) Nie ogarniała wszystkiego" Może nie ukradła, ale wykorzystała chorobę dziewczyny, co jest równie podłe.

CCW

Podłe tak, ale nie nielegalne wcale nie musiała oddawać tych pieniędzy, mogła je sobie zatrzymać. A swoją drogą, kto normalny daje upośledzonemu dziecku tyle pieniędzy, to tak jak danie smartfona trzylatkowi

SpanieMoimNalogiem

Kaja mogła zbierać pieniądze od zawsze — zapewne rodzice jej kupowali rzeczy, a ona nie miała potrzeby nowych, stąd pieniądze zostały. Mogły być od babć/cioć/dziadków/rodziców; za pomoce domowe, kieszonkowe, na święta, urodziny itp..

Dodaj anonimowe wyznanie