#ANw1O

Jakiś czas temu na stałe wyjechałam do innego kraju (miejsce niezbyt popularne wśród Polaków). Tam poznałam wdowca z czteroletnią wówczas córeczką. Mężczyzna ten został moim mężem, a jego córkę pokochałam jak własną, ta nawet zwraca się do mnie „mamo”, mimo że wie, że nie jestem jej biologiczną matką.

Młoda ma aktualnie osiem lat, gdy zdarza jej się mówić z pełną buzią, upominam ją, mówiąc: „Jak pies je, to nie szczeka” (oczywiście przysłowie to zostało przeze mnie przetłumaczone na odpowiedni język), tak samo robiło się u mnie w domu.

Ostatnio dostałam telefon ze szkoły, że mam natychmiast przyjechać, bo moje dziecko zachowało się skandalicznie. Po półgodzinie byłam na miejscu. Tam zastałam moje kochanie, całe zaryczane, naprzeciwko niej siedział wychowawca. Część z was zapewne już się domyśla, o co chodzi. Młoda miała kłopoty, bo podczas obiadu „zwyzywała swoją koleżankę od psów”, podobno wybuchła z tego powodu niemała awantura, bo dziewczynka poczuła się ponoć bardzo urażona. Wysłuchałam wersji córki – jej koleżanka zaczęła coś mówić, gdy miała jedzenie w ustach, więc młoda upomniała ją tak samo, jak ja to robię, ta poczuła się dotknięta i nie chciała słuchać żadnych tłumaczeń. Koleżanka, poparta przez trzy inne, zaczęła na nią naskakiwać, musiał interweniować nauczyciel, skarga poszła itp.

Szkoła mała, więc afera zrobiła się duża. Pogadałam z wychowawcą, jakoś wyjaśniłam to nieporozumienie, bo przecież córka nie miała nic złego na myśli. Zaryczaną młodą, która i tak ma już spore problemy z nieśmiałością, dla jej i mojego świętego spokoju, zabrałam do domu. Następnego dnia mała musiała przeprosić tę dziewczynkę przy całej klasie (co z jej nieśmiałością było nie lada wyzwaniem) i wytłumaczyć, że jej macocha jest z Polski, że tam jest takie powiedzenie, że nic złego nie miała na myśli. Upomnienia żadnego nie dostała, ale koleżanki jeszcze przez kilka dni były na nią śmiertelnie obrażone.

Nie sądziłam, że może być tyle problemów z powodu jednego głupiego przysłowia. Już sama nie wiem, co o tym myśleć.
elbatory Odpowiedz

Ale to przysłowie nawet po polsku brzmi źle i obraźliwie. Nie wyobrażam sobie powiedzieć tak do własnego dziecka, czy do kogokolwiek. Na tym samym poziomie są teksty typu "dzieci i ryby głosu nie mają", czy "co wolno wojewodzie, to nie tobie smrodzie".

NieChceLoginu

Dokładnie tak. To nie jest normalne tak się zwracać do dziecka.

Przysadka

Ale dlaczego? Ja to przysłowie odbieram zupełnie neutralnie- chodzi o to, że nie powinno się robić tych dwóch rzeczy (przeżuwać jedzenie i mówić) jednocześnie i że w sumie jest to awykonalne. Jestem głodny jak wilk, ubrudziłeś się jak świnka, śpi jak niedźwiedź/suseł, ale z ciebie struś pędziwiatr, masz kocie ruchy... Dla mnie to po prostu powiedzonko ze zwierzęciem dla porównania, absolutnie nic szkodliwego. I nie zabrania dziecku mówić, tylko pokazuje, że nie mówi się z pełnymi ustami, uczy kultury. Nie wiem, skąd takie przewrażliwienie?

raj001

@Przysadka: a ja jednak wyraźnie wyczuwam różnicę w tonie między tymi powiedzeniami, które przytaczasz, gdzie się porównuje - dość żartobliwie, i pod względem tylko jednego aspektu - człowieka do zwierzęcia, a powiedzeniem do dziecka - było nie było człowieka - "jak pies je, to nie szczeka". Tu nie porównujesz jakiegoś jednego elementu zachowania czy wyglądu tego dziecka do psa, tylko po prostu stwierdzasz, że ono JEST psem, skoro zwracasz się do niego używając słowa "pies". Na dodatek jest tu jeszcze użyte słowo "szczeka", które sugeruje, że dziecko nie mówi, a właśnie szczeka - czyli to w zasadzie tak jakbym po prostu powiedział temu dziecku "nie szczekaj". To jest obraźliwe, i gdyby ktoś powiedział do mnie w ten sposób, to poczułbym się urażony.

elbatory

Dokładnie tak jak mówi raj. Pozostałe podane przez ciebie powiedzonka do porównanie na zasadzie, że coś robisz w ten sam sposób co zwierzę. Śpisz jak suseł - śpisz mocno. Nie, że jesteś susłem. Powiedzenie z wyznania mówi wprost, że dziecko porównujesz do psa, a jego mówienie do szczękania. I żeby nie było, nie uważam bycia psem za coś złego, bo pieski są kochane i lepsze od wielu ludzi, ale to powiedzenie ma po prostu negatywny wydźwięk. Coś na zasadzie "zamknij ryj".

Ciomak Odpowiedz

U nas był model poniżania dzieci. I tak, my się do tego przyzwyczailiśmy, że dzieci można poniżać i to nic osobistego. Po prostu pozycje dzieci zrównuje się ze zwierzętami. I tak samo jak można kochać pieska i trzymać go na smyczy tak można kochac dzieci i je poniżać.

I dopiero spotkanie z inną kulturą pokazuje że ludzie mają większą godność.

Bo jak przetłumaczysz:
"nie pyskuj" -pysk ma pies a nie człowiek
"dzieci i ryby głosu nie mają" - znów zrównanie w jednym szeregu ze zwierzęciem. Gdybyś zobaczyła napis że zakaz wstępu z psem lub z kobietą to jakbyś się poczuła?
"Co wolno wojewodzie to nie tobie smrodzie" - znów oznaka hipokryzji
"nie rób scen", "w domu zobaczysz", "pan cię zabierze"

I szkoda że córka oberwała za Ciebie. No ale niech będzie nauczka byś uważała na słowa...

Solange

Zawsze odbierałam powiedzenie "Co wolno wojewodzie to nie tobie smrodzie" jako ironiczne skomentowanie negatywnie właśnie hipokryzji i podobnych zachowań. W moim otoczeniu jest tak używane, w znaczeniu bardziej obraźliwym metaforycznie dla tego "wojewody" - co też pokazuje, że nawet u nas kultura powiedzeń się różni w zależności od środowiska. W takim znaczeniu nawet przetłumaczone na inny język może (ale nie musi) zachować swój krytyczny wydźwięk wobec hipokryzji. Czy się uda zależy trochę od czynników kulturowych, ale też od poziomu znajomości z rozmówcą. To na ile poprawne, sensowne czy w ogóle możliwe będzie taki przekład powiedzenia to już inna kawestia.

raj001

@Solange: to chyba ty i twoje środowisko jesteście raczej wyjątkowi w takim odbiorze tego powiedzenia, bo jednak generalnie to powiedzenie jest traktowane jako *usprawiedliwiające* czy potwierdzające podwójne standardy w traktowaniu osób ważnych, wpływowych czy bogatych (owego "wojewody"), a zwykłych szaraczków, których jeszcze tutaj pogardliwie określa się mianem "smrodów".

Solange

Być może, ale w tym znaczeniu moim właśnie to powiedzenie wychodzi naprawdę dobrze. Zresztą może niekoniecznie chodzi tu o same znaczenie, a sposób wypowiedzenia i/lub kontekst, przez co wychodzi to ironiczne. Bo samo znaczenie jest takie same właściwie, zmienia się tylko przekaz i funkcja w wypowiedzi.

elbatory

Solange, możesz podać przykład wypowiedzi z użyciem tego powiedzenia w taki sposób jak mówisz? Nigdy nie słyszałam, żeby ktokolwiek tego używał inaczej, niż do pogardliwego pokazania, że dziecku czegoś nie wolno.

Solange

elbatory
- Jak moja szefowa zrobi jakiś mały błąd, to nie wolno o tym wspominać, a jak ktokolwiek z nas, to już jest wypominanie przez cały dzień...
- Wiesz, co wolno wojewodzie to nie tobie smrodzie
Wiadomo, że to hipokryzja i nierówność, że ona może i nie ma problemu, a u innych problem jest i było to po prostu ironiczne, kwaśne podsumowanie sytuacji.
- Ten radny ciągle nic nie robi w tej pracy! Tylko zagaduje innych i przeszkadza ludziom w pracy! Ale oczywiście nikt mu nic nie powie... Gdybym ja tak robił to by mnie po prostu wylali
- Wiesz, co wolno wojewodzie to nie tobie smrodzie
Natomiast w życiu nie słyszałam tego tekstu do dziecka, a moja babcia raczej często używa powiedzonek. Ja naprawdę nie neguję prawdziwego znaczenia tego powiedzenia i tego, że "normalnie" się tak go używa. Po prostu u mnie wygląda to inaczej i wydaje mi się, że właśnie lepiej.

Cristalx Odpowiedz

Nigdy nie słyszałam takiego przysłowia, mi po prostu tłumaczono, że "nie wypada mówić z pełną buzią". To było dla mnie wystarczająco zrozumiałe

Alexiu

@Cristalx pełna wersja to:
"jak pies je to nie szczeka,
Bo mu miska spod nosa ucieka"

dajciespokojserio Odpowiedz

W niektórych wyznaniach pies to "zwierzę nieczyste". Może stąd afera?

Darksailor Odpowiedz

Przysłowia bardzo często są idiomami i tłumaczone na obcy język często są źle odbierane.
Dobrze że nie przetłumaczyłaś Młodej że jej Tato siedzie na kanapie i zbija bąki. W przedszkolu byłoby wesoło;))

Darksailor

Przykład z niemieckiego
Alles hat ein Ende, nur die Wurst hat zwei oznacza, że wszystko się kiedyś kończy, więc nie ma potrzeby się zamartwiać.
Ale tak naprawdę w dosłownym tłumaczeniu znaczy : wszystko ma jeden koniec, tylko kiełbasa ma dwa.

Ciomak

Zbijać bąki to że ktoś pierdzi. Pierdzenie jest normalną czynnością fizjologiczną.

Natomiast powiedzenie komuś że nawet pies ma więcej kultury osobistej w każdym języku będzie obrazą.

honey100 Odpowiedz

Ciomak - zbijać bąki, tzn lenić się, nudzić, a nie pierdzieć. Chodzi o " bąka - owada, na którego polujesz z nudów.

raj001 Odpowiedz

Jak przeczytałem opis tej sytuacji, to nasunęła mi się wizja wojskowej kantyny, żołnierzy na obiedzie i kaprala wydzierającego się na jakiegoś szeregowego: "Jak żołnierz je, to żołnierz nie rozmawia! Zrozumiano?!"
Porównaj sobie te dwie sytuacje. Jeżeli ty (czy twoja córka) zwraca się do kogoś "Jak pies je, to nie szczeka", to kim jest ta osoba, do której się tak zwraca? Oczywiste, że psem.

HansVanDanz Odpowiedz

Ludzkość choruje na ból dupy. Przysłowie ma zadanie wpojenie dobrej maniery w postaci nie rozmawiania z jedzeniem w ustach.
Pomijając ewentualne błędne tłumaczenie, to komentujący tutaj zachowują się jak mimozy ze świata Hollywood.

elbatory

Nie ma to jak uczyć dobrych manier w niekulturalny i chamski sposób xD

MaryL2 Odpowiedz

Też, jak autorka, miałam neutralny stosunek do tego powiedzenia. Teoria o poniżaniu dzieci w ogóle do mnie nie przemawia w tym wypadku, bo słyszałam to powiedzenie również między dorosłymi. Bardziej skupiałam się na tym, że u psa jest to niewykonalne, więc takie jest prawo natury, że nie powinno się tak robić

raj001

Czy wobec dziecka, czy między dorosłymi, takie powiedzenie jest tak samo poniżające. Zobacz mój komentarz trochę wyżej. Jeżeli do kogoś zwracasz się zaczynając zdanie od "Jak pies...", to znaczy, że traktujesz tę osobę jak psa.

MaryL2

„Jeżeli twoja córka zwraca się do kogoś "Jak pies je, to nie szczeka", to kim jest ta osoba, do której się tak zwraca? Oczywiste, że psem.”

Okey, czyli jak powiem „uczepiłeś się, jak rzep psiego ogona!” To sama sobie jadę, sama siebie chce poniżyć?

„Siedzi jak mysz pod miotłą”
„Zapomniał wół jak cielęciem był”
„Kota nie ma myszy harcują”
„Nie jednemu psu na imię Burek”
„Gdyby Kózka nie skakała, to by nóżki nie złamała” (też do dzieci)
„Krowa która dużo ryczy, mało mleka daje”

W tych powiedzeniach raz się jest kozą, raz krową, myszą, kotem, kózką, wołem. A raz psem. Zależy które zwierzę bardziej pasuje. Nie wydaje mi się, żeby pies był jakiś gorszy. Z drugiej strony widzę negatywną konotację, kiedy ktoś porównuje kogoś do psa, szczura, żmiji, świni. Ale nie zawsze stąd powiedzenie się wywodzi, a już na pewno nie jest równoznaczne z wyzywaniem kogoś od tych zwierząt. Czasami dane zwierzę po prostu fizjonomią i zachowaniem pasuje. Np „zobaczysz jak świnia niebo!” znaczy dosadnie „nie zobaczysz”. Czasami powiedzenie jest bardziej prostackie, czasami mniej, czasami ludzie niepoprawnie ich używają. Na pewno większość jest dość bezpośrednia, i można je skierować tylko do kogoś kogo się dobrze zna.

MaryL2

Wiadomo, jeśli ludzie mają się z tym źle czuć to nie będę tego używać. Tylko nie uważam, że to co piszesz jest takie oczywiste.

Dodaj anonimowe wyznanie