#8mMdF
Jakiś czas temu ukazał się w sieci film ukazujący problem pedofilii. Obejrzałam zwiastun, całego filmu nie dałam rady... Od tamtej pory nie mogę o tym zapomnieć. Nie jestem w stanie pojąć, jak kogoś mogą pociągać dzieci. Nie mieści mi się w głowie, jak można świadomie robić im krzywdę. Stało się to moją obsesją, myślę o tym cały czas – w pracy, podczas gotowania obiadu, z psem na spacerze, przed snem, pod prysznicem... Cały czas. Ogromnie boli mnie fakt, że istnieją tacy zwyrodnialcy, którzy krzywdzą w ten sposób dzieci, że matki świadomie oddają swoje własne dzieci w ich ręce i że niewiele z tym faktem można zrobić. Rozrywa mi serce, gdy pomyślę sobie, że te dzieci cierpią i umierają nigdy nie zaznając cudownego, beztroskiego dzieciństwa. Ogarnia mnie wściekłość, gdy pomyślę, że to może spotkać moje maleństwa.
Boję się, że w przyszłości będę nadopiekuńcza, bo cały czas siedzi mi w głowie scenariusz, że ktoś je porywa, wywozi, krzywdzi i że nigdy ich już nie zobaczę. Boję się, że nie będę w stanie zwalczyć tej obsesji i będę za nimi wszędzie chodziła, a o wyjściu do znajomych czy na imprezę będą mogły zapomnieć. Nie chcę pozbawiać ich rozrywki i zabawy, ale strasznie się o nie boję. Chcę być najlepszą mamą i chcę, żeby były szczęśliwe, a nie zamykać je w bezpiecznej bańce. Jednak moje lęki nasilają się z dnia na dzień. Nie mogę wyrzucić z głowy czarnych myśli i boję się, że powoli wariuję na punkcie bezpieczeństwa moich dzieci.
Psycholog i terapia
Wiem że to może wydawać się głupie ale choćbyś zamknęła je w złotej klatce to i tak może się im coś stać. Nie mówię o pedofilii ale może je potrącić auto np. Staramy się chronić swoje dzieci ale nie można popadać w paranoję bo zniszczysz im świadomie lub mniej życie. Mój ojciec mawiał że każdy ma swoje wypadki, tragedie gdzieś tam zapisane. Może to idiotyczne bo rzadko się zdarza by ktoś wierzył w przeznaczenie ale jest to jakiś sposób by uświadomić sobie że nie na wszystko mamy wpływ.
A gdybyś zamiast się zamartwiać stworzyła plan działania? Zastanów się, jak wychować dzieci, żeby były jak najbezpieczniejsze. Zastanów się, co daje Ci ten lęk, bo może nie całkiem jest zły i głupi, ale może można nim zarządzać?
Spisz sobie na kartce, co możesz zrobić, później oceń, co jest możliwe i sensowne. Wykorzystaj strach do czegoś konstruktywnego.
Podam analogię. Aby dziecko nie utonęło uczymy je pływać, a nie unikamy basenów czy innych miejsc związanych z wodą.
To nie nadopiekuńczość i kontrola będzie ratować Twoje dzieci, ale nauka i świadomość, że mogą przyjść do Ciebie z każdą tajemnicą. Łącznie z nauczeniem ich, że dorośli i dzieci nie mają swoich sekretów, ale mogą szykować sobie niespodzianki + nie ma tajemnicy pomiędzy dzieckiem a mamą.
Dodatkowo kiedyś usłyszałam, że jak coś się złego stanie dziecko może pomyśleć "o nie, mama/tata mnie udusi jak się dowie" albo "o nie, muszę poprosić mamę/tatę o pomoc" więc ja będę robić wszystko, aby dziecko wybrało tą drugą opcję
Będziesz z pewnością utrapieniem synowej.
Wyluzuj i nie zachowuj się jak kwoka. Jak masz obsesję, to może poszukaj pomocy dla siebie a nie na siłę wciskaj swoje subiektywne dobro innym. Jasne, to odbiera dzieciństwo i radość, kładzie się cieniem na całe dalsze życie. Tak samo jak wojna, patologia w rodzinie, a czasami jak widać, nawet nieprzemyślany żart jakiejś osoby (tyle tu "traum" opisują ludzie, że ktoś coś powiedział i dopiero w dorosłym życiu się zmiarknęły, że to nieprawda a dalej mają zrytą banię).
Jesteś na prawdę wspaniałą matką. Bynajmniej tyle wnioskuję z tego co napisałaś. Troszczysz się o bezpieczeństwo dzieci, ale jednocześnie zdajesz sobie sprawę że może to posunąć się o krok za daleko i skończyć nadopieką. Spokojnie, szanse na to są małe, a twój lęk jest normalny, w końcu to twoje dzieci:)
Przynajmniej*
Cieszę się, że spełniasz się jako matka. Ale kobieto... Zadbaj o swój organizm, zachodzenie w jedną ciążę po drugiej to głupota. Teraz już za późno, ale jeśli będziesz planowała trzecie dziecko, to odczekaj chociaż rok. Twoje ciało to nie maszyna, żeby móc bez przerwy i bez konsekwencji znosić takie obciążenie.
I udaj się do psychologa, bo tego typu obsesyjne myślenie (i wynikające z niego zachowania) wcale nie zrobią z Ciebie dobrej matki, wręcz przeciwnie.
Nadopiekuńczość to bardzo kiepska opcja, mówię z doświadczenia osoby wychowywanej przez nadopiekuńczych opiekunów. Nie uchronisz dzieci przed wszystkim, a nadopiekuńczością wyrządzisz im dużą krzywdę. Ktoś tu dobrze napisał: wychowaj dzieci tak, żeby wiedziały, że np.samodzielne wracanie nocą przez mało uczęszczane ulice nie jest bezpieczne, że nie ufa się nieznajomym itp. Jeśli będziesz im (nawet nieświadomie) okazywać strach o wszystko, zafundujesz im problemy w dorosłym życiu, pomijając fakt, że ciągłe życie w nerwach odbije się i na Twoim zdrowiu. Jeśli sama sobie z tym nie radzisz, to faktycznie poszukaj pomocy. Powodzenia!
Mam podobnie. I uważam, że pomaga mi to w zadbaniu o bezpieczeństwo mojego dziecka, staram się przewidziec wszystkie złe scenariusze i zapobiec im zawczasu. Taki konstruktywny pesymizm.
A dziecku staram się tego nie okazywac.