#3QBpd

Kilka miesięcy temu zostałam mamą. I sobie z tym nie radzę.

Ciąża była naszą świadoma decyzją. Bardzo chcieliśmy być rodzicami, zawsze zazdrościłam znajomym, którzy mieli już dzieci. Czułam, że macierzyństwo jest dla mnie. Lecz od kiedy pojawiła się na świecie nasza córka, wszystko wywróciło się do góry nogami. Brzmi banalnie, przecież to oczywiste. Poród był trudny, ale gdy ją zobaczyłam, poczułam wielkie szczęście. Jednak teraz gdy myślę o macierzyństwie, wolałabym nie zostać mamą. Brzmi strasznie i samą mnie przerażają te słowa, ale tak właśnie czuję. Kocham naszą córkę, jest urocza i nie jest bardzo problematycznym dzieckiem. Jest dla mnie niesamowitym cudem, który powstał z miłości, ale z drugiej strony denerwuje mnie, że nie mam już czasu dla siebie. Mówię tu o zwykłych czynnościach, jak wzięcie prysznica (biorę ją ze sobą do łazienki), zjedzenie w samotności śniadania itp. Że z partnerem nie możemy oglądnąć w spokoju serialu czy porozmawiać lub wyjść gdzieś jak kiedyś. Że moje piersi są pokryte rozstępami i mam bliznę po cesarskim cięciu. Wszystko mnie denerwuje. Mała nie chce za bardzo spać w dzień, więc nie mam chwili, żeby coś oglądnąć lub zrobić cokolwiek innego. Na początku spała, miała przynajmniej jedną dwugodzinną drzemkę, a teraz śpi na rękach, a po odłożeniu do łóżeczka się budzi i tak w kółko. Partner jest naprawdę kochany, pomaga mi jak może, ale pracuje, więc większość dnia jestem sama z dzieckiem w domu. Poza tym gdy wraca, jest naprawdę zmęczony i chciałabym, żeby też sobie odpoczął. Nieraz mówi mi, że mogę sobie jechać gdzieś na zakupy itp., ale karmię piersią, więc zawsze czuję presję czasu, gdy gdzieś wychodzę.

Wiem, że pewnie wiele matek tak ma, ale czuję, że nie radzę sobie emocjonalnie i chcę to z siebie wyrzucić. Po porodzie miewałam takie humory, prawdopodobnie baby blues, ale w końcu mi przeszło. Teraz znowu mnie dopadło. Odliczam codziennie godziny aż partner wróci z pracy, żebym po prostu czuła, że on jest. Nie mamy pomocy od nikogo, bo mieszkamy za granicą. Najchętniej wróciłabym już do pracy. Zamiast cieszyć się chwilami z dzieckiem, patrzeć jak rośnie i zdobywa nowe umiejętności, myślę tylko o tym, żeby już była trochę większa i mniej marudna. Czuję się strasznie z tymi wszystkimi myślami, bo co ze mnie za matka, to niewinne dziecko potrzebuje mojej miłości. I kocham ją, ale chyba nie tak mocno, jak powinnam.
KalinaAmila Odpowiedz

Nie, nie, nie. Nie myśl tak o sobie. Każdy by dostał lekkiego świra. To tak jakby pracować 24/h. Nawet jeśli kochalabyś swoją pracę to i tak przy takiej harówce miałabyś dość. Potrzebujesz przestrzeni dla siebie i partnera. Może niania na jeden wieczór? Albo ściągnij pokarm i zostaw partnera samego z małą, a Ty wyrwij się na chwilę? To na prawdę nic złego. Chyba każda mama w pewnym momencie czuje się przytłoczona i zmęczona. To normalne i wcale nie oznacza, że kochasz mniej swoje dziecko. Nie napisałaś ile mala ma lat ale powinnaś już wyznaczyć granice. Nie noś jej na rękach dopóki nie zaśnie. Do łóżeczka i koniec tematu. Jak popłacze to idź, pogłaskaj, daj jej poczuć że jesteś blisko i jest bezpieczna. Pod prysznic też nie musi z Tobą chodzić gdy jest partner. To nic że będzie płakać. Raz, drugi, trzeci i się nauczy, że nie ma wstępu do łazienki, gdy mama się kąpie. Brzmi to okrutnie ale i Ty i dziecko potrzebujecie tych granic, serio.

Tilia2

Wszystko prawda, chociaż pomysł z łóżeczkiem nie jest najlepszy z punktu widzenia budowania więzi z dzieckiem. Może ma wtedy bardzo silną potrzebę bliskości i na tym etapie nie potrafi jeszcze zasnąć inaczej (nie trzeba będzie nosić dziesięciolatki, spokojnie ;) Dziecko potrzebuje przede wszystkim poczucia, że ktoś zareaguje na jego potrzeby, jakie by nie były. Potrzebuje też granic (nawet bardzo), ale trzeba je stawiać stopniowo i nie wymagać rzeczy, na które dziecko nie jest gotowe na danym etapie rozwoju. A jak się czasem nie uda, to trudno, nie ma się co obwiniać, żelazna konsekwencja jest przereklamowana. Ważne, żeby się nie siłować z dzieckiem, tylko tak się zorganizować, żeby zadbać też o własne potrzeby (wcale nie są mniej ważne niż potrzeby dziecka), bo bycie przemęczonym rodzicem nikomu nie służy. Niania na kilka godz. w tyg jest na ogół świetnym rozwiązaniem.

3timeilosepassword

Ja z wyznania zrozumiałam, że dziecko nie ma jeszcze roku, ale możliwe, że się pomyliłam. Jednak jeżeli mam rację, to moim zdaniem trochę jeszcze za wcześnie na stawianie takich granic

Atropos Odpowiedz

Nie przejmuj się. Taki szok jest "normalny" - każdej to doskwiera w większym lub mniejszym stopniu. Też nie mam nikogo do pomocy, więc wiem jaka to skala wspólnego zmęczenia.

Na takiego małego przylepca dobrym rozwiązaniem jest chusta, jeśli masz problemy z odkładaniem - blisko, ciepło, a Ty masz wolne ręce, żeby chociaż coś wokół siebie zrobić.

bazienka

jasne, zwykle zderzenie wyobrazen z rzeczywistoscia, o ktorej malo kto mowi, bo lepiej jest byc matka polka poswiecajaca sie i jak smiesz nie chciec....

Atropos

bazia, ale do czego Ty właściwie w tym momencie pijesz?

W tych czasach ono jest zwykłe i powszechne. Znam kilka młodych matek, swego czasu siedziałam na forum dla matek i serio, to co przeżywa autorka jest normalne w tych czasach. Uczymy się, potem praca, a potem lądujemy w pieluchach, do czego wcześniej nic nas mocno nie przygotowuje.

bazienka

nie wiem, ja to mam doswiadczenia z kolezankami, ktore przezyly szok i rozczarowanie, a potem poczucie winy z powodu niecieszenia sie z bycia matka

Reca Odpowiedz

Byłam w podobnej sytuacji, doskonale Cie rozumiem. Musisz wiedzieć, że czas kiedy Twoja córka potrzebuje Cię 24/dobę szybko minie. Niepodziewanie nadjedzie taki moment, że zamiast wtulać się w Twoje ramiona będzie wolała bawić się klockami, zamiast piersi będzie wolała zjeść kaszkę przed telewizorem ... wtedy będziesz miała w końcu czas dla siebie i pewnie zatęsknisz za czasami gdy była malutka, bezbronna i potrzebowała Twojej bliskości 🙂 generalnie chodzi mi o to żebyś zmieniła podejście do macierzyństwa i zamiast się udręczać i poświęcać zacznij sie zwyczajnie cieszyć I celebrować każdą chwilę z córka bo teraz macie tylko siebie 😉 a najlepsze co możesz dac swojemu dziecku to szczęśliwa mama.

Busiolka Odpowiedz

A ja nie radzę sobie z granicami. Tyle przeszłam terapii, aby nauczyć się stawiać granice a moje dziecko notorycznie je przekracza i nic nie mogę zrobić. Np. przebieram a on mnie kopie. Wyje już godzinę a ja nie mogę wyjść i odciąć się od toksycznej osoby. Od dwóch lat nie daje mi spać. Tyle nasłuchałam się o wychowaniu, stawianiu dziecku granic, organizacji czasu. Jednak moje dziecko jest na to odporne.
A co do narzekania na dziecko: jak komuś mówię jak wygląda moje życie, to słyszę że mam nie narzekać, to normalne. A gdy dodam, że jesteśmy w trakcie diagnozy autyzmu, to mi współczują.

Tilia2

Naprawdę super, że starasz się sama rozwinąć i korzystasz z pomocy specjalistów, oby jak najwięcej takich rodziców. Może spróbuj jeszcze nie tyle terapii, co warsztatów zgodnych z Twoim stylem rodzicielstwa (bardziej motywacyjny, bliskościowy, bez kar i nagród - teraz praktycznie wszystko musi się jakoś się nazywać ;) I najlepiej, żeby to były warsztaty dotyczące przede wszystkim małych dzieci, a nie ogólne.

Atropos

Czy po przekroczeniu granicy są konsekwencje? Same granice to za mało, jeśli po ich przekroczeniu nic się nie dzieje.
Moje dziecko mnie nie bije, chociaż w ramach buntu dwulatka były takie zapędy, bo po przekroczeniu granicy mojej nietykalności cielesnej następowały ograniczenia - pierwsze możliwości ponownego uderzenia mnie, a potem ograniczenia przywilejów.
Próbujesz pokazywać jak inaczej może rozładować emocje?

Busiolka

Atropos . Mamy ograniczony z nim kontakt. On nie mówi, nie rozumie, nie sygnalizuje swoich potrzeb. Nie jest świadomy czego chce, więc swoje niezadowolenie wyraża wyciem. Jesteśmy pod opieką psychologa i logopedy ze wczesnej interwencji.

Tilia2

To jeszcze się może przydać ktoś od integracji sensorycznej. To nie tylko modne hasło, bo nadwrażliwości naprawdę mogą utrudnić życie, szczególnie przy ograniczonej komunikacji. No i pewnie na tej komunikacji będziecie się najpierw skupiać. Myślę, że skoro masz bardzo wymagające dziecko, to tym bardziej musisz zadbać o siebie, swój odpoczynek i kondycję psychiczną, bo w takich warunkach łatwo się wypalić. Dużo dobrego, Dzielna Mamo :)

Atropos

Co w takim razie sugerował Wam psycholog w tym zakresie? Bo wiesz że to nie musi być wielka kara... Tylko jakoś te wytyczone granicę musisz utrzymywać

homoopathie Odpowiedz

Nie obwiniaj się, proszę, za te myśli. Nowa rzeczywistość mocno Cię zaskoczyła i niepewność jest normalna. Na pewno kochasz mocno córkę, jedynie potrzebujesz czasu, by oswoić się z tą rzeczywistością.

Vito857 Odpowiedz

Spokojnie, kwestia czasu jak wszystko się ułoży. Wiadomo, że inaczej sobie to wyobrażałaś, ale z czasem się poprawi.

ilikemylife Odpowiedz

Niby świadoma decyzja o dziecku, a tu nagle zdziwienie że serialu nie można obejrzeć.

KiloCukru Odpowiedz

Koleżanko, tak jak sama wspomniałaś wiele matek tak ma. To z kategorii "cienie macierzyństwa" czyli to o czym teoretycznie wszyscy wiedzą że jest ale raczej się nie mówi. Doskonale Ciebie rozumiem, że brakuje chwil dla siebie - na spokojne wypicie kawy, poczytanie książki czy leniwą dyskusję o pierdułkach z mężem, i że jest to frustrujące. Tak samo jak przez większość dnia nie masz nikogo dorosłego do towarzystwa. Z samotnością ja poradziłam sobie dzwoniąc do rodziny (babcie są na emeryturze to można gadać) na zestawie słuchawkowym - ręce wolne a trajkotac można - mnie poprawia humor. Skorzystaj z propozycji męża że on przejmuje opiekę i zajmij się sobą - dobra i godzina całkowitego luzu niż jej brak. Poza tym czas będzie leciał, Malutka nie będzie już potrzebować ciągle mleka, tylko przejdzie na inne jedzenie a zupką tatuś karmić może. Jesteś normalną , dobrą matką która też czasem po prostu ma dość. Powodzenia

SzaraDama Odpowiedz

Mam nadzieję, że przeczytasz. Jako młoda mama miałam to samo: brak czasu dla siebie. Nawet iść do kibla nie można....
Co polecam: uczyć dziecko spania w łóżeczku o w miarę regularnych porach i aby tryb dnia był też w miarę regularny. Moje dziecko mając 1,5 roku nauczyło się: jest pora drzemki, to idziemy wypić mleczko (albo coś je wcześniej) poczytamy książeczki i odkładam do łóżeczka. Ja wychodzę wtedy z pokoju, a dziecko po jakimś czasie zasypia. Nauczyliśmy go to regularnością i naprawdę ciężką pracą.

Dodatkowo jest super jak tatuś też się angażuje w wychowywanie. Wózek i na spacer z Tatusiem, a ty masz czas na prysznic...

Trzecia radą, która mi pomogła. Narzucić sobie regularność i rutynę. Mniej telefonu, więcej czasu dla siebie. Planowa ie i organizacją czasu...

Pamiętaj: nie porównuj się do insta mamusiek DIY ;)

Iwo006 Odpowiedz

Wszystkie twoje uczucia są całkowicie normalne! Miałam i mam dokładnie tak samo. Dzieci chciane i kochane, oddałbym za nie życie ale zmęczenie robi swoje. Teoretycznie wiedziałam że wszystko teraz się zmieni, ale czasem mnie to przerasta i najchętniej wyszłabym z domu choć na godzinę żeby tylko zebrać myśli. Cały czas trzymam się myśli że dzieci rosną a nie maleją i za 5-8 lat będę tęsknić za tymi małymi obłapiającymi rączkami, bo nie będę już tak potrzebna moim dzieciom jak teraz. Trzymaj się!

Zobacz więcej komentarzy (10)
Dodaj anonimowe wyznanie