Mam ekstremalnie oszczędną matkę. Mycie się w deszczówce albo gaszenie świateł to nie jest jeszcze taka tragedia. Jest zimno, co oznacza wyrzucanie wszelakich produktów za okno i odłączenie lodówki aż do wiosny, bo „oszczędność”. Picie czterech, pięciu herbat z jednej torebki to już norma. Z dzieciństwa pamiętam przykładanie do rany babki leczniczej (zielonego liścia z trawnika) zamiast plastra, lizanie papki „cukrowo-wodnej” zamiast słodyczy i przekazywanie sobie ciuchów z pokolenie na pokolenie, co kończyło się tym, że chodziłam w męskich bluzach i dresach kuzyna 15 lat starszego ode mnie... Już nie wspomnę o składaniu koca na cztery i wkładanie do poszewki zamiast zwykłej poduszki, NO BO SZKODA HAJSU NA POŚCIEL. Zdarzało się również zalepianie dziur wokół okien plasteliną, bo pianka to wydatek...
Trudno mi opisać więcej, takich sytuacji są tysiące i naprawdę wstyd komukolwiek się przyznać, jakie warunki mam w domu.
Dodaj anonimowe wyznanie
Wydaje mi się, że mama robiła wszystko byś nie zastanawiała się na ile była bieda w domu, lub jaka bieda ją dotknęła zanim się pojawiłaś. Jak tata patrzył na jej zachowanie?
Dobrze zgłosić do opieki społecznej.
Mama jest wzorowym eko-europejczykiem, powinna dostać uśmiechnięty medal od czołowych polityków Ukropolin.
Ty naprawdę nie masz pojęcia o ekologii.
Trochę szkoda. Wiedzę masz o parę klików od siebie ale wolisz wypisywać kocopoły.
Wyprowadź mnie z błędu jeśli się mylę, ale oszczędzanie prądu to działanie proekologiczne, a mycie się w deszczówce to już ultraekologia. Noszenie używanych ubrań także.
O ile oszczędzanie prądu jest proekologiczne, tak mycie się w deszczówce już nie, bo ta woda jest najzwyczajniej w świecie brudna.
To czy umyjesz się w brudnej wodzie czy nie, nie jest nieekologiczne. To że zużyjesz mniej wody z sieci już tak, tak więc to żaden argument. Chętnie poznam argumenty @gzymsiora na temat, dlaczego oszczędność wody i prądu to nie jest zachowanie proekologiczne.
No rence bioro i opadajo. Nic dziwnego, że można polegać na braku myślenia.
- Oszczędność prądu poprzez lodówké zewnętrzną nijak ma się do strat energetyczno-surowcowych gdy jedzenie zepsuje się, bo około południa temperatura wzrosła. Dla przykładu.
- Mycie się deszczówką, skażoną bo ekologia to bzdura, doprowadzi do chorób, których leczenie zużywa zasoby i energię.
- Noszenie używanych ubrań jest akurat OK, ale zaklejanie szpar w oknach plasteliną nawet dla Ciebie powinno być oczywistym nonsensem.
Mieszasz totalnie, szczujesz narodowościowo, przeskakujesz pomiędzy emocjami a rzeczową argumentacją, zupełnie jak mój wściekły na życie teść.
No, kocopoły tutaj wypisałeś i tyle.
Oj tam, jak im się jedzenie zepsuje to kupią nowe. Wydadzą więcej pieniędzy na jedzenie, to mniej im zostanie na rozrywki i czynności obciążające środowisko i zwiększające ślad węglowy. Albo będą kupować mniejsze porcje a częściej, żeby im się tak nie psuło. A tu nikt nie mówił o produktach zamrożonych, tylko takich z lodówki, gdzie temperatura może wynosić, zależnie od ustawienia, powiedzmy 4-7 stopni. Coś jak w zimie.
Wodę można jakoś odfiltrować i będzie czystsza. Niektórzy wykorzystują deszczówkę z wyboru do wszystkiego, i widocznie im to służy.
Zalepianie dziur plasteliną jest jak koło dojazdowe, dobre na krótką metę jak się nie ma niczego lepszego pod ręką. Jako sposób na reperowanie nieszczelności na dłuższą metę słabo, ale jak im to przynosi odczuwalny efekt to niech sobie kleją.
Protestujące ekologiszcze latają samolotami na wycieczki albo jeżdżą samochodami, na miejsce protestu też jakoś docierają i zapewniam, że większość z nich nie przyjeżdża tam rowerem czy z buta. Szczególnie jeśli jest to autostrada, gdzie jest to zabronione. Tak samo bogaci decydenci przylatują prywatnymi odrzutowcami na spotkanie, na którym ustalają jakieś wytyczne odnośnie ratowaniu planety i ochronie klimatu. To dopiero jest słabe.
Nie wiem co jest pomiędzy Tobą a Twoim teściem, ale ja na nikogo nie szczuję. Odnoszę się jedynie do słów polityków PiS, z których jeden powiedział, że "tu jest Polin", a inny orzekł, że "jesteśmy sługami narodu ukraińskiego". To nie jest szczucie, tylko bazuję na faktach. No, co innego gdybym szczuł na kacapów, to ostatnio teraz modne. A tymczasem to politycy zachodni mówią otwarcie o przygotowaniach do wojny z Rosją, która ma być w 2029 roku. Mam chociaż nadzieję że tymi nalotami i rakietami nie zniszczą klimatu, bo wtedy nie wyrobimy się na czas z zeroemisyjnoscią, i jak tylko skończymy finansować wojnę to doyebią nam za to kary i nowe podatki, bo "planeta płonie".
Jakim cudem masz telefon z dostępem do internetu? To takie marnowanie pieniędzy...