#xFUBF

Każdy ma jakieś fobie: pająki, klauny, krew, wysokość. Ja się wysokości nie boję, ale zawsze panicznie się boję krawędzi na wysokości. Samej krawędzi. Zawsze wyobrażam sobie, że jakiś psychol zaraz mnie popchnie w tę przepaść. Najczęściej moja fobia się ukazuję gdy... idę mostem. Zawsze idę z daleka od barierek, a nuż trafi się ktoś, kto mnie do rzeki wrzuci!
Notaka Odpowiedz

...czyli właśnie boisz się wysokości.

Solange

Nie do końca. Można bać się wysokości, być na tej wysokości, nawet jeśli przepaści nie ma, nie ma jak spaść, bo są ściany, ale czuje się tą wysokość. A bać się po prostu z takiej wysokości spaść. Sama mam podobnie, ale ja boję się, że coś mi spadnie, nawet w jakichś galeriach, gdy jest jakiś balkon to trzymam okulary, bo boję się, że się zsuną. Nie robię zdjęć krajobrazu telefonem na wysokich wieżach, bo może mi się wyślizgnąć (używam wtedy aparatu ze smyczą na szyi). Choć pewnie, gdyby nie wysokie barierki wszędzie to też bym się bała wypaść. Moja mama za to już wchodząc na wysoką wieżę panikuje, wspinając się w minarecie jeszcze jej klaustrofobia doszła, ale w drodze tej przepaści tam nie było, tak jak na diabelskim młynie, gdzie wagoniki były w pełni obudowane i nie było szans, że może wypaść. Lęk wysokości a lęk przed spadaniem to dwie różne rzeczy, choć mogą się łączyć. Ładnie to podsumowuje Terry Pratchett:
"- Nie będę latał na żadnym dywanie! - syknął. - Mam lęk gruntu.
- Chciałeś powiedzieć: wysokości - poprawiła go Conena. - I nie bądź głuptasem.
- Wiem, co chciałem powiedzieć. To grunt zabija!"

Notaka

Gdy ktoś się boi bycia na dziesiątym piętrze budynku mimo tego, że nie patrzy przez okno to faktycznie bardzo zaawansowany lęk wysokości, ale jeśli boi się tylko gdy widzi przepaść pod sobą to nadal jest to lęk wysokości. Autor boi się spaść nawet gdy jest barierka, więc ten strach jest nawet mało racjonalny (bo gdyby nie było barierki to raczej każdy by się bał).

Solange

Znalazłam lepszy przykład. Czuję lęk, gdy mam wejść po drabinie bez asekuracji (zrobię to, ale z dużym poczuciem niepokoju). Ale nie mam żądnego problemu z wchodzeniem na bardzo wysokie miejsca. Kopuły bazylik, wieże, góry, parki linowe, ścianka wsponaczkowa no wszędzie, mam zabezpieczenie więc nie mam się czego bać. Ale drabina czy nawet krzesło, jeśli nie mam podparcia choćby w postaci ściany to już dla mnie panika. Czasem też strome schody, jeśli nie mogę iść przy barierce albo zbyt skąpe barierki w górach. Jak dla mnie autor ma bardziej lęk przed wyrzuceniem przez barierki, a wysokość dodaje temu tylko grozy. Mosty to dosyć dokładnie określone miejsce lęku, z nimi nie mamy ani ja, ani moja mama problemu (a trochę ich za sobą mamy, Puente Nuevo w Rondzie był tylko trudniejszy dla niej, ale jest dosłownie nad przepaścią). W czym ona ma raczej ten bardziej zaawansowany lęk wysokości, a ja przed upadkiem niezależnie od wysokości.
Ale myślę, że to kwestia interpretacji, odczuć własnych i autor by musiał więcej szczegółów podać.

Dodaj anonimowe wyznanie