#xApMn

Jestem z moim chłopakiem od 6 lat. Około 4 lat temu zmarł jego ojciec. Każdy z nas dość ciężko przeżył zarówno jego walkę z chorobą, jak i śmierć. Mimo, że oficjalnie nie jestem w ich rodzinie, z wszystkimi bardzo się zżyłam, po prostu to wspaniali ludzie więc, śmierć jego ojca również dla mnie była bardzo przykrym momentem. A teraz do historii właściwej. 

Każdy przechodził żałobę, ale czas leczy rany. Matka mojego W., wdowa, jakoś ochłonęła, otrząsnęła się po wszystkim, żyje normalnym życiem, ostatnio nawet wspominała coś o tym, że chętnie by kogoś poznała, bo nie chce reszty życia spędzić sama. 

Młodsza siostra W., która była bardzo zżyta z ojcem oczywiście tęskni, jak każdy, ale funkcjonuje normalnie, pracuje, studiuje, imprezuje, po prostu żyje. Mój chłopak od 4 lat jest w takiej samej żałobie. To jest po prostu straszne, to jest jak życie z żywym trupem. Nie śpi po nocach, żeby potem paść ze zmęczenia na 15 godz., nie je wcale, albo ma napady głodu, płacze, nic nie robi. Jedynym momentem, w którym żyje (albo udaje że tak jest) jest moment kiedy wyjeżdża w trasę koncertową ze swoim zespołem co sezon. 
Przez cały ten czas jestem dla niego ogromnym wsparciem, próbowałam już wszystkiego; wizyty u psychiatrów, rozmowa z rodziną, znajomymi, odciąganie uwagi na różne sposoby. Ja sama już nie daję rady. Nie chce żeby mnie ktoś źle zrozumiał, bo kocham mojego chłopaka nad życie, ale zastanawiam się nad rozstaniem. 

Osobiście nie mogę wygadać się najbliższej osobie o moich troskach czy problemach, bo całą uwagę poświęcam jemu. Moje życie od 4 lat wygląda następująco praca-dom-czas spędzony z W na milczeniu-repeat, nie wychodzę nawet ze znajomymi bo słyszę albo pretensje albo prośbę żeby zostać z nim w domu. 

Jestem młodą kobietą, mieliśmy wiele wspólnych planów, chcieliśmy podróżować, nauczyć się nowego języka, wziąć ślub, realizować pasje - nikt z nas nie mówi tego głośno, ale oczywiste jest to że plany zostały odwołane. 

Od 4 lat żyje w zamknięciu, moja młodość ucieka mi przez palce, to są lata, których nigdy nie odzyskam i przestaje mieć nadzieje że to się kiedyś zmieni, skoro przez 4 lata nie było nawet dnia, który bym mogła nazwać lepszym. Nie wiem już co mam robić. 

Po śmierci ojca W. nikt nigdy nie będzie taki sam, ale chciałabym chociaż w połowie odzyskać mojego dawnego W., bardzo za nim tęsknię. Co robić?
Angel12345 Odpowiedz

Moim zdaniem to pogadaj z jego rodziną. Skoro jesteś w dobrych stosunkach, wyjaśnij im że ty już tak nie możesz i albo on się zmieni albo ty odejdziesz. Może oni do niego trafią skoro ty przez 4 lata nie możesz. A jak to nie podziała, to odejdź.

scor Odpowiedz

Kiedyś na pogrzebie wujka, słyszałem przemowę jego wnuka. Opowiadał o tym jaki był jego dziadek, czego dokonał, był pomocny, niezastąpiony itp. Na koniec dodał coś o tym żeby ludzie się nie martwili, bo dziadek na pewno trafi do nieba. Gdzie będzie patrzał na nas z góry, na nasze dokonania, i nie chciałby żebyśmy za nim rozpaczali. Nie przekaże całości słowo w słowo, bo już nie pamiętam, ale sens ten sam. Jakiś czas później rozmawiałem przez telefon z ciocią. Pytałem jak się trzyma po stracie męża, a ona odpowiedziała że gdyby nie ta przemowa ich wnuka to do dziś by się nie pozbierała. Może też zrób taką przemowę, i opowiedz chłopakowi. Nie wiem czy pomoże, ale na pewno warto spróbować.

Melancholija Odpowiedz

Bardzo dobrze, że bierzesz pod uwagę taką opcję jak rozstanie w przypadku gdyby nic się nie zmieniło. To zdrowe podejście, bo oznacza, że naprawdę go kochasz, a nie jesteś uzależniona czy po prostu przyzwyczajona. Niestety za niego nie jesteś w stanie nic zrobić, po prostu nie masz takiej mocy sprawczej. Moim zdaniem powinnaś rzeczywiście pogadać z rodziną i przestać być tak bardzo blisko niego. Może zauważy, że Ciebie też traci i jakoś się obudzi. Proponować mu wyjścia, a jeśli odmówi to wychodzić bez niego. Jeśli będzie miał pretensje i robił Ci awantury to bardzo egoistyczne, już na tym etapie, z jego strony. Jeśli będzie się chciał wyżalić rodzinie, że tak go 'zostawiasz' to prawdopodobnie po wcześniejszej rozmowie z Tobą Cię poprą. Po prostu zacznij żyć już teraz. Zapisz się na kurs tego języka itd. Jeśli się nie uda go dobudzić to przynajmniej Ty zaczniesz już cieszyć się życiem. Trzymam za Ciebie mocno kciuki i daj znać, autorko, jak sprawy się mają.

tramwajowe Odpowiedz

Jeśli żałoba trwa dłużej niż dwa lata to może być traktowana jak choroba. Powinien to skonsultować psycholog i psychiatra.

Strigiformes

zgadzam się, tutaj tylko dłuższa terapia pomoże, może nawet wspomagana lekami

PanTofelek Odpowiedz

Przyjmując umownie, że każda żłoba przechodzi 5 etapów (zaprzeczenie- dezorganizacja-złość- smutek-akceptacja) Twój W. zatrzymał się na 4tym etapie i tam tkwi. To trudne dla niego, a dla Ciebie też, bo z jednej strony mu współczujesz, a z drugiej strony żal Ci samej siebie sprowadzonej jedynie do roli pocieszycielki.
To co napisałaś powyżej powinnaś pokazać W. Zakładam, że on tak skupił się na swoim bólu po stracie, że zapomniał o reszcie świata. Zakładam, że to nie jest przemyślany egoizm/egocentryzm. Skoro był u psychiatry, to pomijamy również podejrzenie depresji?
Moim zdaniem możesz mu powiedzieć- mimo, że to brzmi banalnie: "Twój Tata nie chciałby widzieć Cię w takim stanie, chciałby żebyś żył".
Nie wymądrzam się i nie jestem fachowcem w tej dziedzinie, ale jakbyś chciała pogadać to pisz: pantofelek@interia.com

anakonda257 Odpowiedz

Chłopak sobie nie radzi, a drugie: wygląda na to że w tej żałobie jest mu dobrze. Niestety by z niej wyjść to ON musi podjąć decyzję, inaczej tak można do śmierci. Przez to wasz związek umiera, o ile dawno nie umarł. Zrób sobie separację, być może takie rozstanie otworzy mu oczy.

anonimowy1979 Odpowiedz

Ja na Twoim miejscu szukałbym pomocy u lekarzy, to już chyba czas.

TifaLockhart Odpowiedz

A może właśnie chodzi o to, że zajmujesz się tylko nim? Wydaje mi się, że w wielku przypadkach najlepszym wyjściem jest zajęcie kogoś życiem codziennym. Może właśnie powinnaś mówić mu o swoich problemach, postarać się wrócić do rzeczywistości. Powiedz mu, że ojciec na pewno nie chciałby, żeby jego życie się tak toczyło i musicie wrócić do tego, co było.
Jeśli nasze rady nie pomogą, to może faktycznie rozstanie będzie najlepszą opcją dla Was.

anon567 Odpowiedz

Czasem tak bywa, że człowiek nie potrafi już udźwignąć problemów innych ludzi. Często też ta osoba również potrzebuje przytulenia i zmaga się z problemami. Nie ma w tym nic dziwnego, że po prostu juz nie dajesz rady. On się zatrzymał w czasie. I rozumiem, że obawiasz się spojrzeń i pomówień innych ludzi. Żałobę trzeba przejść, przetrawić... Ale iść dalej. Musisz z nim szczerze porozmawiać, wysłać go na niejedną terapię, porozmawiać z jego rodziną. Dopiero jak nic nie da efektu, zdecyduj.

CyraneczkaZKoviru Odpowiedz

Skoro się nim niby tak opiekujesz... to nie pomyślałaś żeby go do psychiatry zabrać? Że to nie jest normalne i potrzebuje specjalisty? Zamiast odstawiać syzyfową prace i teraz narzekać, było trzeba już dawno temu coś z tym zrobić.

Takasobiepani

"próbowałam już wszystkiego; wizyty u psychiatrów..."

50874217

Do skutku. Co po wizycie jeśli chłopak nie je leków? Powinna być łączona psychoterapia z leczeniem psychiatrycznym.

Zobacz więcej komentarzy (1)
Dodaj anonimowe wyznanie