Kiedy miałam nieco ponad 20 lat, pojechałam na całe wakacje do USA. Postanowiłam spełnić dwa marzenia naraz i udałam się do studia tatuażu. Wszystko ładnie pięknie, tatuowała mnie młoda, miła i przede wszystkim bardzo utalentowana dziewczyna. Jestem jednak bardzo wrażliwą istotką, ból był dla mnie nie do opisania. Byłam pewna, że nikt mnie nie rozumie, bluzgałam na prawo i lewo, ale nagle pod wpływem emocji powiedziałam coś w rodzaju: „Puszczaj mnie, ty głupia *ekhem, samico psa*”. Jakie było moje zdziwienie, kiedy tatuażystka wstała z fotela, z grobową miną przemówiła piękną, czyściutką polszczyzną: „Wedle życzenia” i wyszła na zaplecze.
Dobrze, że po chwili moich nerwów i wstydu wyszła czerwona od śmiechu, uspokajając mnie i zaczynając rozmowę już po polsku.
Asia, pozdrawiam Cię, Ty cwana bestio! :D
Dodaj anonimowe wyznanie
Wbrew pozorom będąc za granicą także trzeba uważać co się mówi. Nigdy nie wiesz, czy nie napotkasz osoby, która mówi po polsku. Bardzo dużo osób wyemigrowało, wiele krajów jest popularnym celem dla polskich turystów, a i obcokrajowców znających polski też trochę jest. Do tego większość języków słowiańskich jest na tyle podobnych do polskiego, że mogą zrozumieć co się do nich mówi.
Wrażliwość kończy się chyba na poziomie skóry.