#nHhUU

Mieszkam w jednym z większych polskich miast. Tak się złożyło, że kilka lat temu wyjechałem z rodzinnej „pipidówy” na studia i tak już zostało, że zamieszkałem na stałe na drugim końcu Polski. W związku z tym od czasu do czasu zdarza mi się podróżować naszym wspaniałym PKP. Nie mam zamiaru wylewać tutaj wiadra pomyj na przewoźnika, jednak chciałem poruszyć jedną kwestię, która mnie zaciekawiła.

Otóż dlaczego dzieci do lat czterech mogą podróżować pociągiem za darmo, ale rower bądź pies musi posiadać bilet? Proszę, poprawcie mnie jeśli się mylę, ale chyba takie dziecko, potrafiące już siedzieć, zajmuje całe siedzenie, podobnie jak każdy podróżujący, który posiada płatny bilet. Co więcej, przeważnie robi tyle hałasu i zamieszania, że uniemożliwia innym cichą i spokojną podróż. W efekcie nie tylko zajmuje jedno miejsce, ale terroryzuje cały przedział! Czy rower albo pies zajmują siedzenie? Czy wyją przez trzy godziny, nie dając innym w spokoju podróżować? Nie sądzę.

Co więcej, jak komuś przeszkadza pies, to może zgłosić sobie uwagę do konduktora, by ten wyznaczył nowe miejsce do siedzenia dla właściciela czworonoga. Co z tego, że właściciel ma kupione miejsce, jak babci z naprzeciwka nie spodoba się pies, to może wymagać, by właściciel się przesiadł i nie ma żadnej dyskusji. Dlaczego nie działa to w stronę rodziców (Twoje dziecko zesrało się w gacie, więc chcę, byś się przesiadł, bo śmierdzi!)?

Z durnym rowerem zaś nie można wejść do każdego pociągu, tylko do wyznaczonych (!). Kiedy doczekamy się pociągów, do których nie wpuszczają rozbestwionych dzieci?

Skąd te durne zapisy, że za dzieciaka nie trzeba płacić, a za głupi rower tak!? Czym jest to uzasadnione, że pies musi mieć bilet, a „gówniak” nie? Ma ktoś profesjonalną wiedzę w tym temacie i zechce mnie oświecić?
Belikeyou Odpowiedz

Nie tylko dzieci potrafią być upierdliwe. Wracałam kiedyś pociągiem z nad morza. Chłopak, jego dziewczyna i rodzinka. Łącznie 6 osób. Chłopak z dziewczyną zapomnieli, że istnieje coś takiego jak słuchawki. Muzyka, jedna z gorszych, na full puszczona z telefonu. Nie dość, że jakośc tego dźwięku była straszna to jeszcze było to na tyle upierdliwe, że miałam ochotę wstać i mu walnąć. Uwagi nic nie dały. Konduktor też nie mógł za dużo zrobić. Jedynie nam zaproponował zmianę miejsca. Tylko czemu ja mam się przesiąść, skoro to nie ja generuje hałas?
Dobrze wychowany pies nie będzie piszczesc przez całą podróż. Gorzej tylko z załatwieniem się przez niego. Na peronie często nie ma tyle czasu. A jak pies zaczyna skomleć, zawsze można go czymś zająć. Podobnie z dzieckiem. Rodzice są od tego, aby dziecko uspokoić, zapewnić mu rozrywkę na czas trwania podróży. A nie zostawić samopas i pozwolić drzeć ryja na cały regulator.
I od razu was uspokoje. Jak byłam mała nie darałam się gdziekolwiek byłam, byłam spokojnym dzieckiem, więc moja mama nie musiała się martwić że będę w pociągu się drzeć.

FoxyLadie

Komentarz tylko po części na temat, ale jestem niesamowicie rozgoryczona, a przez święta moją terapeutkę zobaczę dopiero za 2 tygodnie.

Też byłam grzecznym, cichym dzieckiem, które NIGDY nie robiło awantur, hałasu i scen i teraz żałuję, bo może mama by miała więcej szacunku do mnie teraz. Wiadomo, miłych, spokojnych, zawsze uczynnych ludzi traktuje się jak gówno.

Tak czy inaczej, w miejscach publicznych byłam tak cicha, że w wagonie ciszy mogłabym mieszkać.

Belikeyou

Foxy, jeśli dawałaś się tak traktować, to nie znaczy, że każdy tak miał.
Mimo bycia grzecznym dzieckiem wtedy, teraz potrafię dobrze zawalczyć o swoje i pokazać, że mimo swojego spokoju - nie dam sobą pomiatać.

I skąd to rozgoryczenie? Bo nie widzę w swoim komentarzu nic, co mogłoby je spowodować. Chyba że widzisz coś zupełnie innego niż ja napisałam. 🤷‍♀️

gosc150 Odpowiedz

Ja dodam jeszcze, że istnieją specjalne wagony "ciszy". Nigdy nie pamiętam jak one naprawdę się nazywają ale generalnie jest w nich zakaz głośnych rozmów itd bo wagon ma być przeznaczony do jazdy w ciszy. Jechałam takim wagonem (aż/tylko) dwa razy i za każdym razem trafiłam na matki z dziećmi które wybrały ten wagon by ich DZIECI W SPOKOJU MOGŁY SOBIE POSPAĆ. Szkoda tylko, że w obu przypadkach żadne z dzieci nie spało i ryczały wszystkie (znacie te sytuacje gdy jedno dziecko zaczyna płakać a kolejne się tym "inspiruje" i też płacze i tak się wzajemnie nakręcają?). Przyszedł konduktor i zaproponował przeniesienie do innego wagonu jako że generują hałas to dopiero maDki rozkręciły inbe ... jak się można domyślić cicho nie było.

KaraNara

Ciekawe doświadczenie, nigdy się nie spotkałam z halsem w wagonie ciszy, a zawsze na taki trafiałam automatycznie. Raz jechałam tylko takim dla matki z dzieckiem, gdy brałam ze sobą córkę. Chociaż może nie rozumiem tego całego problemu, bo moje dziecko po prostu jest ciche. W sumie jakby w wagonie ciszy ktoś mi krzyczał tez bym się wkurzyła..

Czerwonypin

Ja za to jakimś cudem dostałam miejscówkę w wagonie dla matki z dzieckiem będąc bez dziecka, wsiadam a jakaś madka zaczeła robić taką afere jakbym przynajmniej ja okradła

FoxyLadie

Gosc, to dziwne, że konduktor nic z tym nie zrobił, bo w sumie dzieci zachowywały się niezgodnie z prawem ;-)

Raz mi się zdarzyło jechać w cichym wagonie i już nie chcę innych.

LordSmieszek

Są, ale w EIP i to nie wszystkich. Poza tym zazwyczaj jeżdzą pełne :P

SzaraSkarpetka Odpowiedz

Dzieci do lat 4 jeżdżą za darmo bo w zamyśle przewoźnika jest tak, że dziecko siedzi na kolanach swojego opiekuna a nie na osobnym miejscu.

CallMeNym

Tyle że dziecko ma na bilecie przyznane miejsce ;)

Rillianne

No ale taki pies raczej też nie zajmuje osobnego miejsca (chociaż akurat rozumiem, że komuś pies w przedziale może przeszkadzać, no ale zostańmy już przy przykładach z wyznania). A rower to już szczególnie. Więc idąc Twoim tokiem rozumowania psy i rowery też powinny jeździć za darmo ;)

SzaraSkarpetka

Mówię to, co akurat widziałam w kilku regulaminach.

Farellka

Nie ma osobnego miejsca. Na biletach jest napisane "bez miejsca siedzącego". A że się to dziecko sadza obok jeśli jest wolne to już inna sprawa ;P

CallMeNym

@farelka może masz stare info? Jeżdżę z dzieckiem regularnie i zawsze, ale to zawsze mamy dwa miejsca. Mało tego, jeśli nie ma dwóch miejsc wolnych obok siebie to nie mogę kupić biletu na ten pociąg

Demonologia Odpowiedz

czekam też na oświecenie, zastanawiałam się nad tym ostatnio

grzejniczek Odpowiedz

Raz jedyny mnie to porządnie wk*rwiło. Wracam z ferii z domu na studia, hurma ludzi wraca z nart (przez moją miejscowość jest linia kolejowa do Krynicy Zdroju), oczywiście z małymi dziećmi, nie było miejsca, bo: na 2 miejscach siedzą rodzice, na dwóch przeciwległych - śpi bombelek (kilkanaście przypadków w całym pociagu), narty, plecaki i inne sprzęty na siedzeniach. Poprosisz o miejsce to: sorry my zmęczeni/ ojej, ale gdzie my damy nesze rzeczy / ale przecież nie będę dziecka budził/ zrobienie miejsca z wielką łaską. Oczywiście oprócz zimowiczów jeszcze tradycyjne tłumy studentów.
Muszę dodać, że nigdy nie ma takiego problemu ze znalezieniem miejsca w pociągu jak właśnie powrót z ferii zimowych, nawet w porach kiedy największa ilość studentów wsiada.

JadWzylach Odpowiedz

Dziecko nie zajmuje dużo miejsca i muzę usiąść na kolanach u opiekuna. A co do dziadków, niestety to kwestia kultury. Możesz trafić na rodzica z grzecznym dzieckiem, właściciela z grzecznym psem, kulturalnego rowerzystę, ale możesz też z trafić na rozwrzeszczanego bachora, zaniedbanego/niewychowanego/ciagle sczekającego psa i rowerzystę np z brudnym rowerem, roszczącym sobie prawo do połowy przedziału.

Monaaaa Odpowiedz

Tak działają ulgi. Są przyznawane osobom, które państwo chce wesprzeć: uczniowie, studenci, seniorzy, niepełnosprawni z opiekunem, rodziny z małymi dziećmi. Poza tym gdyby rodzina z dwulatkiem miała za niego płacić cały bilet, pewnie wybrałaby inny środek transportu, a tak, dzieciak jedzie za darmo, a z nim mama, tata, babcia i starsza siostra. Przez te kilka lat, gdy dziecko jest małe, cala rodzina przyzwyczaja się do tego środka lokomocji. Fajne rozwiązanie ma Pendolino: osobne przedziały rodzinne, 4- osobowe z miejscem na bagaż. Inni pasażerowie nie męczą się z dziećmi, a rodzice mają wrażenie, że się o nich dba. A i jak ktoś jedzie z rowerem, czy psem, to statystycznie tylko właściciel, bez całej familii, więc taka ulga zwyczajnie nic przewoznikowi nie daje.

gosc150

Nie zgodzę się co do tego, że z rowerem jedzie tylko jedna osoba. Bardzo często widuje w całe rodziny, które wracają z wycieczek rowerowych. I to nie tylko w pociągach regionalnych ale również na trasach które trwają ponad 5h więc nie tylko przejazd 1 stacji.

mauzoleum66 Odpowiedz

rowery często zajmują siedzenia - w pociągach KD wydaje mi się, że Newag Impuls jest tak, że stanowisko dla roweru jest wzdłuż rzędu składanych siedzisk, więc jeśli się stawia 1 rower na wyznaczonym do tego miejscu to się blokuje około 4 siedzenia, na których ktoś by mógł usiąść

Payback1 Odpowiedz

"Czy pies wyje przed trzy godziny, nie dając innym podróżować?" Wtf, przecież oczywiście, że tak się zdarza. Z tego co pamiętam z moich studenckich podróży pociągami, zdarza się dość często.

ohlala

Ciekawe, bo kiedyś bardzo dużo jeździłam pociągami, w tym dojeżdżałam na studia, i dosłownie nigdy mi się nie zdarzyło, żeby pies był niegrzeczny. Niegrzeczne dzieci są za to bardzo często.

DarkPsychopathII

Zazwyczaj jak ktoś jeździ z psem to bierze te małe szczury w stylu yorków, ratlerków lub pekińczyków. I mimo, że takie "pieski" zazwyczaj na codzień są strasznie wyszczekane, to akurat w pociągu wszystkie które widziałem były spokojne. Jeszcze nie wiedziałem szczekającego w pociągu psa, a z 5/6 psów widziałem. Już częściej ryczące dzieci, choć też nie było mega źle. Najczęściej wydziera mordę w pociągu hołota zza wschodniej granicy i przy okazji budzi dzieci.... Gorzej z dziećmi jest w poczekalniach u lekarza i kościołach. Tam potwierdzam, czasem dzieciaki wyją non stop, a to jednak nie miejsca na wrzeszczące dzieci... I to mega przeszkadza. Zwłaszcza w szpitalu lekarz bez snu na nastej godzinie dużuru, pacjenci czekający od kilku godzin i osoby chore, a tu zaczyna się płacz... po 10 minutach, każdy ma ochotę wyrzucić bachora przez okno lub samemu wyskoczyć.

Farellka

Wow, serio poczekalnia u lekarza to nie jest miejsce dla płaczącego dziecka? Właśnie tam trzeba się nastawić na taką możliwość, bo dziecko chore to wiadomo że będzie marudne. Chyba że idziesz typowo do lekarza który nie przyjmuje dzieciaków i nigdzie obok nie ma gabinetu w którym są przyjmowane.

veriki Odpowiedz

Jeżdżę pociągami bardzo często. Wręcz nie ma miesiąca, żebym przynajmniej dwa razy nie jechała pociągiem przez pół Polski i powiem szczerze, że na sam widok dziecka siedzącego w moim przedziale/wagonie mnie skręca. Raptem z pięć razy trafiłam na MAMY, które jak tylko dziecko zaczynało płakać, to wyciągały kolorowanki, książki, czy inne zabawki, żeby to dziecko zająć. Większość jednak podróżujących rodziców to klasyczni madka i ojdziec. Trafiłam raz na wielkie kombo, ponieważ w sześcioosobowym przedziale jechał gruby (serio, zajmował 1,5 miejsca) pan z trzema koszami grzybów, dość śmierdzący i sikajacy (pewnie ze stresu) pies i jego pan z wielką walizą i madka z dwójką na oko 4-6 letnich dzieci, czy raczej pomiotów szatana, które skakały nam po kolanach, krzyczały, zaczępiały psa, a madka wszystko to, mimo naszych uwag, miała w nosie. Finalnie całą podróż spędziłam na korytarzu, bo w tym przedziale nie szło wytrzymać.
Dlatego jestem zdania, że powinny być oddzielne obowiązkowe przedziały dla rodzin z dziećmi i wszystkim byłoby lepiej.

Zobacz więcej komentarzy (23)
Dodaj anonimowe wyznanie