#hfJmd
Na okazję 30. urodzin wyprawiłam imprezę, na którą zaprosiłam znajomych moich i męża. Nie chciałam robić tych urodzin, bo w mojej opinii mój mąż potrafi się "bawić nieco za dobrze".(przy czym mnie, o dziwo, wcale nie jest do śmiechu), jednakże uległam jego namowom "Kończysz 30 lat, to okrągła rocznica, należy ci się impreza" itp. OK, uległam, prosząc go tylko, żeby nie przesadzał z alkoholem.
Impreza trwała równe 2,5 godziny. Goście przyszli o 18, a o 20 mój mąż nie umiał ustać na nogach. Wytrąbił sam ćwiartkę, mimo że żaden z facetów nie pił mocnego alkoholu. Więc pił sam. Ze szklanki. Zapijając wodą.
Wywołałam go z pokoju, prosząc, aby przestał, bo każdy pije, ale z umiarem, tylko on jest pijany. No cóż... w trakcie moich próśb malowniczo zrzygał się do zlewu kuchennego, zarzygał kuchnię i przedpokój i stracił kontakt z rzeczywistością. Jeden z kolegów pomógł mi go zaciągnąć do łóżka.
Goście wyszli około 20.30, bąkając bez przekonania tradycyjne "sto lat" i "wszystkiego najlepszego". Do północy sprzątałam mieszkanie, myłam gary i talerze, chowałam jedzenie, sprzątałam rzygi, wywaliłam tort, bo nie mogłam na to patrzeć.
Rano mąż nie widział problemu, uznał, że zabawa była przednia, oczywiście obracałam kota ogonem. Mając właściwą całą noc na myślenie, myślałam o tych wszystkich "świetnych imprezach", o tym, ile razy bałam się jak przebiegną sylwester/urodziny/święta itp.
I postanowiłam też się świetnie zabawić.
Gdzieś koło 3 w nocy podjęłam decyzję o rozwodzie. Wy już wiecie, Anonimowi.
A teraz pora ubawić mojego męża. Oooo... pardon! Eksmęża.
Ewidentny błąd kobiet - jeśli pijak narzyga, zniszczy, wszystko nagrać i nie sprzątać, aż oprzytomnieje /porada policjanta/, wtedy nie zarzuci, że zmyślasz...a Twoja decyzja, jak najbardziej słuszna.
najgorzej to sprzatac i tuszowac konsekwencje, pierwsza oznaka wspoluzaleznienia
Według mnie to normalne, żeby posprzątać rzygi, jak cała kuchnia zarzygana była. Ale fakt, zdjęcia można zrobić zanim się ogarnie
@Zielonapoduszka, z drugiej strony z jakiej racji ona ma sprzątać? On narobił syfu, mimo, że prosiła go, by nie przesadzał z alkoholem. No ale alkoholik nie może się powstrzymać i nie dość, że rozwalił jej urodziny, to jeszcze ona ma po nim sprzątać? Powinien dostać z rana taki opieprz i sam sprzatac wszystko na błysk...
chyba ten rozwod bedzie dla ciebie najlepszym prezentem
Dokładnie, tym bardziej, że często takie zachowanie zmienia się w codzienny alkoholizm
Trzymam kciuki! Tez jestem z kims kto swietnie bawi sie sam ze soba i przed chwila podjelam decyzje o sajonara
Droga Autorko, jesli alkohol utrudnia Ci funkcjonowanie i czujesz lek przed imprezami to odejdź. Zanim się rozwiedziecie uplynie duzo czasu, formalnosci itp. Kiedy grozba odejscia i utraty Ciebie stanie się realna to maz moze sie opamieta. Jesli nie, to ja bym uciekala, zanim stane sie wspoluzalezniona lub pojawia sie dzieci.
@Mia1986 Ona już jest współuzależniona.
A było nie sprzątać, tylko dziadowi zostawić obrzygane mieszkanie, żeby sam posprzątał, raz na zawsze by się nauczył, że przednio to tylko on się bawił.
Po jaką cholerę sprzątałaś jego pijackie rzygi. Niech sam po sobie posprząta.
Bo zanim będzie w stanie wstać i sam to ogarnąć to ona sama do tej pory się tam zerzyga? Przecież to smród jak nie wiem..
Wiesz, choćbym nie wiem jak była wściekła o taką sytuację to ja bym pewnie też posprzątała. Nie po to by robić wszystko za faceta ale po szkoda by mi było podłogi - np. panele mogą się poprostu zniszczyć jak będą długo namakaly, dywan może się odbarwić od kwasów żołądkowych albo na stałe nabrać koloru nadtrawionego jedzenia. Nie mówiąc o smrodzie w domu i o tym że wszystko może nim przejść i będzie ciężko się go pozbyć. Wolałabym nie iść w dodatkowe koszty finansowe które mógłby być następstwem nie sprzatnietych wymiocin
Jeszcze lepiej, jak zniszczy panele albo dywan. Zapłaci za nowe, to może rozum wróci... Wiem, że to wkurza, jak pijak ci zrobi syf, że śmierdzi, że ktoś na to patrzy... Ale właśnie sprzątając po takich i niańcząc pijanych dajecie im przyzwolenie na powtórkę. Bo "przecież nie było tak źle", "nie ma żadnego syfu po wczorajszym"... A potem zdziwienie, skąd w Polsce tylu pijaków i żalenie się na życie w takim domu. Niech sami sprzątają swój syf, płacą za zniszczone po pijaku przedmioty, póki młodzi. No i jeszcze mamy ten fajny XXI wie, gdzie aparaty i kamery są w każdej kieszeni - możliwość pamiątkowego filmiku z dowodami, kto narzygał na dywan, więc się nie wyprze :)
Dokładnie, mój były jak dwa razy musiał sam po sobie ogarniać, to więcej się do takiego stanu nie doprowadził. Debil nawet raz wylazł zarzygany z łazienki i mnie błagał o pomoc w sprzątaniu. Zero litości.
Gdyby był chory i dlatego wymiotował, to co innego, ale za głupotę się płaci.
Co do smrodu, to tę jedną noc da radę gdzieś wybyć. Miała urodziny, mogła zaproponować wyjście do klubu, skoro atmosfera zaśmierdła. Bawić się do rana, w międzyczasie poprosić kogoś o przekimanie nad ranem. Przed położeniem się spać zrobić dzwoniącą pobudkę dla męża i powiedzieć, że jak wróci do domu, to ma ogarnąć swój syf.
Taaa wyjść... A rano się okaże że nie żyje bo się zadlawil wymiocinami....
O matko, jak pozytywnie mnie zaskoczyla końcówka wyznania! Gratuluję decyzji i życzę szczęścia :-) jako osoba, która miała w rodzinie taki przykład, uważam, że to najlepsze co możesz zrobić dla siebie, bo taki typ się nie zmieni.
Po ćwiartce wszystko zarzygal ? Słaby zawodnik
No i prawidłowo. On będzie się zawsze dobrze bawił, a Ty będziesz miała wiecznie popsuty wieczór przez niego.
Ja bym z nim porozmawiała na poważnie przed podjęciem ostatecznej decyzji i postawiła ultimatum. Albo odwyk i coś ze swoim alkoholizmem robi, albo niech sobie zyje sam i bawi się dalej świetnie, ale bez Ciebie. Albo uszanuje, albo nie. Szkoda marnować sobie życie.
Bez dyskusji. To jest marnowanie czasu. On nie widzi w tym problemu i pewnie długo nie zobaczy.
Przeciez rozmawiała z nim wielokrotnie. Skoro nie zmienił się, chociaz go o to prosiła, argumentowała swoim szczęściem i komfortem, to kolejna rozmowa będzie tylko odwlekaniem tego rozwodu.
wyleczalnosc alko w pl to ok 2-3% o ile alkoholik chce, a tu nie widac tej checi
dluga12 - mój eks facet był taki sam. Na codzień dobry człowiek, przychodzi impreza - zalewa się w trupa, rzyga dalej niż widzi, robi afery. Najpierw nie widział w tym problemu, potem pod "groźbą" rozstania zawsze przepraszał, obiecywał poprawę, jedną czy dwie imprezy zachowywał się okej i znowu to samo od nowa. Dla mnie szkoda tracić czasu na kogoś takiego.