Przed chwilą zostałam przez jakiegoś faceta zmieszana z błotem, bo przeszłam po trawniku. Nie było żadnego zakazu, chciałam skrócić sobie drogę. Po tym samym trawniku biegał jego pies. Usłyszałam, że jak nie odnajduję się w mieście, to mam wracać na wieś. Mówił, że zadzwoni na straż miejską, bo takich ludzi jak ja trzeba likwidować. Powiedział, że on tu mieszka na tym osiedlu i płaci podatki, więc jego pies może. Dostałam taką wiązankę, jakbym pobiła mu matkę, za cholerne wejście na trawnik.
Bądźcie dla innych mili, nie wiedząc przez co przechodzi druga osoba. Ja pewnie dopiero za kilka dni się otrząsnę, bo taka już jestem, że strasznie przeżywam. Jestem zła na siebie, że w takich sytuacjach stoję jak słup soli, mam ściśnięte gardło i nie umiem się odezwać. Dopiero potem czuję się jak śmieć.
Dodaj anonimowe wyznanie
W cywilizowanych krajach, tam gdzie jest wydeptana ścieżka, buduje się chodnik, w Polsce stawia się płot.
Wbrew pozorom w Polsce też często o umiejscowieniu chodników decydują przedepty. Po prostu nie zawsze się da w miejscu przedeptu zrobić chodnik przez inne regulacje.
Nie da sie bo tak stanowia przepisy, a ludzie maja sie do nich dostosowywac. Idea tego aby dostosowywac przepisy do ludzi jest z kolei dosyc abstrakcyjna. Tak wracamy do pojecia cywilizowanych krajow.
Ojej przeszła po trawniku, i co? Oprocz tego, że raz na jakiś czas warto przycisnąć trawę dla wzmocnienia. Zreszta, nawet jakby po drodze żarła te trawę to co do kutwy ma do tego jakis pajac? Tabliczki "nie deptać trawnika" mozna sobie w du.. wsadzić, bo nie maja one mocy prawnej. Tak samo jak namieszane często tabliczki na ogrodzeniu "nie parkowac"...
W Polsce generalnie stawia się zbyt dużo płotów - paktycznie każde osiedle, każda wspólnota mieszkaniowa, czy spółdzielnia jet teraz ogrodzona. I często do takiego osiedla prowadzią 1-2 wejścia, a wszelkie istniejące wcześniej skróty "na szagę" są przegrodzone płotami.
Tacy ludzie wyżywają się na innych, bo są tacy malutcy, że im to podbudowuje ego. Niektórzy mówią na nich wampiry energetyczne. Co się chłopem przejmujesz? Nie wszyscy muszą Cię lubić. Jak nie umiesz się odezwać to wyciągnij środkowy palec i patrz jak faceta zżera jego własna złość. Mi jest takich ludzi żal, Ty się źle czujesz po 2 minutach przebywania w okolicy takiego, a on musi sam ze sobą przeżyć wiele lat.
Jak to jego chodnik i nie chce żeby mu nikt po nim łaził, to niech założy miny.
I ogrodzi zasiekami z drutu kolczastego.
Miny stawia jego pies.
Znam to dość dobrze. Mam spory ogród, a więc i spory trawnik. Nic na nim nie można postawić: żadna huśtawka, piaskownicy też nie, chodzić też nie, grill i altanka z prawdziwego zdarzenia? Na głowę upadłam, aby niszczyć trawnik.
Nawet na posesji, której współwłaścicielem jestem nie mogę chodzić po trawniku, bo przecież niszczę, więc... Nic mnie nie dziwi.
Pfff, już od dawna zakaz wchodzenia na trawniki uchodzi za bezsensowny, a trawniki projektuje się tak, żeby właśnie bardziej z nich korzystać zamiast tylko patrzeć. I słusznie ;)
Ja takim ludziom patrzę prosto w oczy i głośno i wyraźnie mówię: Spie****aj!
W tej bajce śmieć nie czuje sie jak śmieć, choć nie ma wątpliwości ze jest śmieciem.
Przepraszam Autorko, "w tej bajce", to przenośnia, tak się mówi u mnie. Absolutnie nie podważam autentyczności tej historii.
Płaci podatki na osiedlowy trawnik? Ok.
Wpisz sobie w wyszukiwarce: "Można deptać trawniki! Koniec z absurdalnymi mandatami". Szkoda, że nie trafił na Pudziana, to by go zbierali ze ściany. Miałby by gość zebranie i może od razu rozebranie, bo by mu się łachy podarły. Gaz pieprzowy chyba musisz zacząć nosić, podejść niby jak nić i psik, to popamięta typ, że milczenie jest złotem.