#ejPt7
Lubię wyszukiwać profile na Facebooku, które nalezą do osób zmarłych. Lubię przyglądać się ich fotografiom, czytać komentarze, oglądać wspomnienia, wertować informacje.
Nie potrafię się powstrzymać. Nie mam złych zamiarów ani chorych myśli. Nie rozumiem tego, ale strasznie to lubię. Jak już wpadnę na taki profil, to szukam dalej i dalej...
Czy to się leczy?
Pamięć i modlitwa to coś, co najbardziej zmarłym potrzeba, nie ważne czy był bliskimi, czy dalszy
Dziwactwo, ale w normie i nieszkodliwe.
Sam wchodzę czasami na profil jednej. Nie znałem jej, jedynie historię jej śmierci. Skoczyła z budynku bodajże obok szkoły, wcześniej zadzwoniła żeby chłopak który jej nie chciał czy tam z nią zerwał, żeby wyszedł przed szkołę i zrobiła to na jego oczach. Z tego co słyszałem. To było we Wrocławiu w roku około 2013, może 2014. Miała na imię Agnieszka, nazwisko zachowam dla siebie. Gdyby ktoś znał tę historię lub tę dziewczynę osobiście, niech da znać.
Miała wtedy 18 lub 19 lat.
Można, arszenikiem.
Nawet trzeba.
Jest jakiś filtr na wyszukiwanie takich profili? Pytam z ciekawości.
Ty już lepiej nie kombinuj.
Dokładnie, bo zrobimy "interwencję" :)
SokoliWzrok i Dragomir szczerze mówiąc to pierwsze co mi przyszło do głowy po przeczytaniu tego wyznania. Jak autor wyszukuje tych zmarłych na FB?
3210 - Nasza droga koleżanka powyżej, nie powinna interesować się takimi tematami, po prostu, dla jej własnego dobra.
Macie rację. Nie jest łatwo walczyć z lekooporną ciężką depresją znając sposób na bezbolesną śmierć...
@Shinsekai, po prostu zaczekaj. 9na sama przyjdzie. A Ty żyj tak długo aż zbrzydniesz innym. Możesz zrobić wiele pięknych rzeczy jeszcze tutaj, zanim Bóg zawoła Cię po imieniu. Jesteś wspaniałą osobą i każdy Twój dzień jest darem dla świata. Nigdy o tym nie zapominaj.
Dziękuję, że masz o mnie tak dobre zdanie. Niestety w tej parszywej chorobie czas płynie zupełnie inaczej. Godziny niemiłosiernie się dłużą. Ciężko się do czegoś zmotywować. No i najgorsze, czyli myśli o zadaniu sobie śmierci. Powoli zaczynam myśleć, że moim przeznaczeniem jest odejść stąd w taki sposób.
Dla jasności - biorę leki i jestem po hospitalizacjach. Po prostu mi to nie pomogło. Nadal się męczę. To w sumie dobry punkt wyjścia do rozważań co zrobić z takimi przypadkami jak mój. Zwłaszcza w przypadku gdy na chorobę nakładają się zaburzenia osobowości, które są nieuleczalne, a które też mam.