#XhoZZ
Ostatnio podchodzi do mnie pewien osobnik i zamawia, wszystko oczywiście odbywa się w języku niemieckim, bo języka klienta (o ile znam) używam na koniec — jak wcześniej wspominałem. W tym wypadku jednak zrezygnowałem z ujawniania swojego obywatelstwa. Dlaczego? Jegomość po pierwsze i nie używał form grzecznościowych (wszystko rozkazem), po drugie bierze daną rzecz, a od jego towarzysza słyszę po polsku: „Ale ja chcę to podane inaczej”, co spotyka się z odpowiedzią: „Oni są jacyś pojebani, tak podają i chuj”, po trzecie towarzysz nie daje za wygraną i rzuca w moją stronę papierowy talerzyk, pokazując palcem na niego i kiwając głową jak osioł. Język niemiecki ostro kaleczyli, ale ja twardo nie pokazuję, że jestem z nimi spowinowacony narodowościowo. Zamówili, zapłacili, przeszli do konsumpcji. I w tym momencie przychodzi do mnie kolega i zaczyna mówić do mnie po polsku. Kiedy szanowni klienci to usłyszeli, wpadli w dziką furię: „Ty gnoju, czego nie mówisz do mnie po polsku, ty ch..u, zaraz tam do ciebie wejdę i dostaniesz w papę, po.ebie, widzisz, że nie umiem po niemiecku” itd. Wiązanka trwała dość długo, a na stwierdzenie, że jesteśmy za granicą i mam obowiązek obsługi po niemiecku, reagowali jeszcze większym wkurwem. Koniec końców wyrzucili wszystko, co im dałem i odeszli, rzucając niepochlebne stwierdzenia na mój temat.
Najbardziej mi było wstyd za to, że inni ludzie musieli na to patrzeć i może nie rozumieli do końca, o co chodzi, ale na pewno po takim słownictwie wywnioskowali, skąd są te zwierzęta, które wyrwały się z chlewu do cywilizacji. I jak tu się dziwić, że mamy taką opinię za granicą? Cytując pewnego słynnego człowieka „kraj piękny, tylko ludzie kur...”.
Od 2004 za granicę wyjeżdżala głównie patola, która nie radzila sobie w swoim kraju, tam proste prace dla ludzi bez wykształcenia byly lepiej płatne niż u nas. Przynajmniej tak było do tej pory. Konkluzja jest prosta łatwiej za granicą spotkać prostaków i patusów, tzw. Polaków robaków, niż ludzi, którzy mają jakis poziom.
Mieszkam za granicą i z przykrością potwierdzam.
Tacy ludzie są w każdym narodzie, a prostactwo nie jest przypisane w sposób szczególny Polakom.
Jeden przykład, weekendowi Anglicy w Polsce (i pewnie wszędzie, gdzie się pojawią).
Podzielam też opinię Czterystatrzydziesty.
Jak już cytujesz to cytuj a nie parafrazujesz - "naród wspaniały, tylko ludzie kur*y", tak to szło ;)