#TslPZ
Drogę do sklepu przemilczał, spokojnie siedząc na fotelu pasażera, dojechaliśmy pod supermarket i musiałam zaparkować. Wybrałam sobie dość wąską lukę miedzy seatem a busem (w którym siedział kierowca obserwujący moje poczynania). Mąż się tym razem uaktywnił, namawiał, abym poszukała innego miejsca, bo tu nawet on miałby problem z parkowaniem, jednak ja się uparłam i udało się - zaparkowałam.
Mąż pełen podziwu, ja uradowana i podekscytowana jakbym co najmniej zdobyła Mount Everest, rozejrzałam się i upewniłam, że mój wyczyn widział też kierowca busa... Z dumą wysiadłam z auta, obróciłam się... i swoim tyłkiem urwałam lusterko zaparkowanego obok seata.
No i po radości. Musiałam wytłumaczyć właścicielowi uszkodzonego auta (w akompaniamencie salw śmiechu męża i pana z busa) jakim cudem dokonałam tego dzieła.
Miałam podobnie. Też ucieszyłam się że się zamieściłam w miejsce, i to za pierwszym razem. A tu zonk bo niestety zapomniałam o niskiej barierce od strony kierowcy. Wysiąść nie mogłam bo nie dało się otworzyć drzwi.
Ja też zdałam za pierwszym razem, a nie uważam się za dobrego kierowcę xD Twój mąż ma rację. Trzydzieści godzin jazdy ze wsparciem instruktora uczy tylko odpalania samochodu i stricte mechaniki jazdy, a nie radzenia sobie na drodze
Gorzej. Uczy, jak zdać egzamin.
Jazda po łuku to chyba najbardziej absurdalna część egzaminu na prawo jazdy. Czysty schemat - kiedy mijasz jakiś pachołek, to kręcisz kierownicą o 180 stopni i wtedy na pewno się uda. Zupełnie niepotrzebna rzecz, służąca jedynie do oblewania zdających zanim silnik zdąży się rozgrzać.
Można uważać się za dobrego początkującego kierowcę:-).
Po 30 godzinach nauki jak zdac egzamin ( nie mylić z nauka jazdy) nie jesteś nawet średnim kierowca a co dopiero bardzo dobrym.
Ilość przejechanych kilometrów bez kolizji z Twojej winy, zachowanie w sytuacjach kryzysowych na drodze, refleks, opanowanie, skupienie i wiele, wiele innych czynników świadczy o byciu dobrym kierowcą, a nie zdanie prawa jazdy :)
to jest tak, kiedy cieszysz się za wcześnie xd
Twój mąż ma rację
Nieprawda.
Ma rację bo osoby świeżo po prawku nie mają zielonego pojęcia o chociażby eksploatacji samochody a go dopiero jego prowadzeniu. Za to parkować umieją każda metoda w każdym miejscu.
Żałosne
Szkoda auta.
Prawko mam od 8 lat (kiedy to minęło...). Uważam, że jest kilka kryteriów tego czy umiesz już jeździć i prawdopodobnie części z tych kryteriów część kierowców nigdy nie osiągnie:
1. nie boisz się i jedziesz bezpiecznie w każdych warunkach i o każdej porze - w dzień, w nocy, w słońcu, deszczu, śniegu, mgle
2. nie boisz się i jedździsz bezpiecznie po nowych trasach, w nowych miastach itd.
3. jeździłeś już kilkoma różnymi samochodami, nie boisz się wsiąść do nieznanego samochodu i pojechać
4. nie boisz się i jeździsz bezpiecznie po autostaradach, drogach szybkiego ruchu, skomplikowanych wielopasmowych skrzyżowaniach, rondach itd.
To takie podstawy jeśli chodzi o umiejętność jeżdżenia samochodem. Potem już są tylko achievement:
- pierwsze 10 tys. km
- pierwsza podróż powyżej 1000 km od domu
Jak ktoś jeździ tylko do pracy i spowrotem 5 km to tak naprawdę nigdy nie nauczy się jeździć. Jedynie wyuczy się tej konkretnej trasy. Najważniejsza jest zdolność adaptacji.