#QAHM7
Wczoraj dowiedziałam się, że mam raka jajnika. Nie mam męża, dzieci i pewnie już nie będę miała. Żyłam pracą, zdobywaniem kolejnych premii i gromadzeniem oszczędności, głupia ja.
U lekarza uroniłam trochę łez, teraz już nie płaczę. Jestem spokojna, chyba nadal w szoku. Myślę o tym, co zdziałałam dotychczas, czego nie zrobiłam i właśnie, przy pełnej lampce wina, tworzę listę rzeczy, które muszę zrobić.
Rodzina nic nie wie i myślę, że nie powiem im, dopóki nie będę musiała.
Wymyśliłam sobie, że skoro nie mam wpływu na to, jak się potoczy przebieg mojej choroby, to powinnam stworzyć sobie jakiś inny cel – jeden dobry uczynek wobec nieznajomego na każdy kolejny dzień. Czy to głupota? Chcę móc rano wstawać z myślą, że jestem najlepszą wersją siebie.
A piszę to wszystko, bo nie ma nikogo, komu mogłabym to powiedzieć...
Fajnie. Tylko, że to Ty jesteś osobą, która aktualnie potrzebuje wsparcia w ciężkich chwilach i zwykłego, ludzkiego dobra. Pozwól na to rodzinie, bo jeśli przyjdzie moment, że będzie na to za późno (oby nie) to mogą mieć wyrzuty sumienia.
Po pierwsze: jeśli masz raka jajnika, to może skończyć się na usunięciu jednego jajnika. Ale jeśli oba, to zamiast wydawać kasę na obcych, ogarnij sobie dobrą klinikę leczenia niepłodności w sprawie pobrania przed operacją komorek jajowych do zamrożenia oraz zapytaj konsultanta DILO, jak teraz wygląda sprawa z płatnością. Pewnie nie ma refundacji, ale primo, tu się co chwilę coś zmienia, secundo zaś - po wyroku TK w sprawie aborcji i w związku z faktem, że jesteś młoda i masz plany prokreacyjne, może ugrasz coś z NFZ. Dalej - pieniądze będą potrzebne Ci na rehabilitację, dopłatę do dobrej peruki czy terapię psychoonkologiczną, nie marnuj ich na jakieś wyzwania rodem z Polyanny. Skup się na odpoczynku, na nabieraniu sił, na ogarnięciu sprawie na czas, gdy będziesz zbyt osłabiona, by się nimi zajmować. Powodzenia!
Super rady! Na prawdę, krótko i rzeczowo. Szanuję. Pozdrawiam!
Rady dobre, ale gdzie jest powiedziane że chce wspierać innych finansowo? Dobry uczynek to może być zrobić sąsiadowi zakupy, pouczyć kogoś czegoś, pomóc komuś zrobić coś co ona umie a ta druga osoba nie, jakiś wolontariat...
Jak nie masz. Nie chcesz powiedzieć bliskim, a to nie to samo, co nie mieć bliskich.
A 28 lat to wcześnie jak na nowotwór, więc nie masz co sobie wyrzucać, że nie założyłaś do tego czasu rodziny. Zresztą, gdybyś założyła, to teraz miałabyś przed sobą wizję osierocenia małego dziecka. To miałoby być lepsze? Brzmisz, jakbyś planowała położyć się i umrzeć, bo "nie masz na to wpływu". Tak jajnika nie musi być wyrokiem śmierci, nie musi również skończyć się na usunięciu obu jajników. Skup się na walce o swoje zdrowie, a nie na innych. Na to przyjdzie pora później.
"Chcę móc rano wstawać z myślą, że jestem najlepszą wersją siebie."
Super! Skoro chcesz być najlepszą wersją siebie, to się nią stań. I zacznij zmieniać świat.
A wiesz, jak się zmienia świat? Zaczynając od zmiany siebie. Jak to kiedyś cudownie ujął A. de Mello: gdyby każdy zaopiekował się tylko jedną osobą na świecie - samym sobą - wszyscy byliby zaopiekowani.
Dlatego mam dla Ciebie wyzwanie, które brzmi: jeden dobry uczynek wobec siebie samej na każdy kolejny dzień.
Jak myślisz, dasz radę?
:)
Nie trać nadziei, z tego raka da się wyjść. Pomodlę się za Ciebie.
Masz wielki wpływ na przebieg choroby! Musisz chcieć wygrać z chorobą, zawalczyć o siebie! Nie rób z siebie męczennicy, która to źle wybrała życiową drogę i zasługuje na cierpienie. Nie wybrałaś źle; wybrałaś to, co w danym momencie było dla ciebie ważniejsze/potrzebniejsze. Te oszczędności mogą ci teraz pomóc uratować życie. A jak wygrasz z rakiem, to może zdecydujesz że czas na rodzinę. Jeśli nie własne dzieci, to może adoptujesz. Ale najpierw, pokonaj raka! Nie odsuwaj się od ludzi, daj sobie pomóc, daj sobie wypłakać się komuś bliskiemu, miej kogoś kto kto cię potrzyma za rękę w trudnych chwilach - czy to rodzice czy przyjaciółka, ktokolwiek. Życzę Ci dużo zdrowia, siły i odwagi! Trzymaj się!
Biedactwo :( słuchaj, nie chce się uzewnętrzniać, nie dotknęła mnie aż tak poważna choroba, ale coś tam o tych tematach niestety wiem. Pomyśl o zabezpieczeniu płodności. Jeśli masz raka, możesz pobrać komórki jajowe ZA DARMO (inni, z innymi chorobami muszą niestety płacić kupe pieniędzy). Wtedy nawet po wygaśnięciu jajników, nawet po ewentualnej chemioterapii możesz mieć dzieci. Wyszukaj jakąś klinikę leczenia niepłodności. Trzymaj się i myśl o sobie! To jest teraz priorytet
Nie nastawiaj się na śmierć, dobre uczynki dalej czyń, ale może z chorobą da się coś zrobić, warto walczyć do ostatniej sekundy.
Masz rację. Rak to nie wyrok, albo nie zawsze wyrok. Wcześnie wykryty, i być może wystarczy usunąć ten jajnik, i na tym się skończy. Oczywiście kontrolę co rok. Nie znaczy to że bagatelizuję stan autorki, wiem jakie skojarzenia budzi samo słowo "rak".