#Ov4QY

Chcę zaznaczyć, że to nie jest opinia o strajku nauczycieli.

Podczas swojej 12-letniej edukacji miałem górki i dołki. Czasem były lepsze oceny, a czasem gorsze. Kiedy poszedłem do najlepszego liceum w mieście, zaczęła się moja mała gehenna. Upokarzanie przy każdym najmniejszym błędzie, kąśliwe komentarze, odpowiadanie na pytania z łaską, a nawet nieprzyjemne słowa po lekcjach bez świadków, podkopywanie samooceny uczniów i wnioskowanie, że nic się nie uczą, chociaż każdy się starał jak mógł. Straciłem zapał do nauki, moje oceny się znacznie pogorszyły, czułem się jak śmieć, który nigdzie nie zajdzie. Popadłem w uzależnienia od papierosów i telefonu.

Od miesiąca jednak wszystko się zmieniło. Miałem dosyć telefonu, czułem, że marnuję na nim życie. Sięgnąłem po książki i zacząłem się uczyć, bo w końcu w tym roku zdaję maturę. Pokochałem to. Zdobywanie wiedzy stało się dla mnie niezwykłe, wręcz odnalazłem w tym pasję. Teraz pragnę tylko więcej i więcej. Od kiedy nie chodzę do szkoły, nauka sprawia mi przyjemność, a odkrywanie coraz to nowych informacji jest dla mnie niesamowite. Żałuję, że przez 3 ostatnie lata nie potrafiłem odnaleźć w sobie zamiłowania do wiedzy, a nauka strasznie mnie zniechęcała. Teraz mam nadzieję, że maturę napiszę na tyle dobrze, żeby dostać się na wymarzone studia, a jak nie, to najwyżej poprawię ją za rok. Wiem, że mam wszystkie niezbędne umiejętności, żeby odnieść sukces. Szkoda, że zamiast tego tyle razy słyszałem, jaki jestem głupi i beznadziejny.
MarMarSze Odpowiedz

Skądś to znam.

Klaudyju Odpowiedz

Oceny to niemiarodajne gowno, są różni nauczyciele i różne ich praktyki, ale jeżeli nauczyciel wstawia jedynaczki za gadanie, brak podręcznika, za to, ze zapytany nie znasz najdrobniejszego szczegółu z lektury, to później wychodzą takie kwiatki, ze na świadectwie ocena widnieje ledwo dopuszczająca a na maturze z tego przedmiotu jest 80/90%. :)

Takasobiepani Odpowiedz

Dlatego nie ocenia się inteligencji ucznia po ocenach.

aceofspades Odpowiedz

Ja miałam całkiem podobnie, tylko miłość do nauki odkryłam w sobie już po maturze, na studiach. Dopiero gdy zaczęłam uczyć się tego, co naprawdę mnie interesuje, to pokochałam to i do dziś uwielbiam pogłębiać wiedzę dla samej siebie.
W liceum za to byłam takim nieukiem, że gdyby nie dobrze zdana matura, to z samymi ocenami na świadectwie nie dostałabym się na żadną uczelnię ;)

przestansiemazac Odpowiedz

Ja przez całą swoją edukację niecierpialam matematyki. Nie zdałam matury z tego przedmiotu. Jednak gdy musiałam poprawić ten przedmiot, uczenie się go sprawiało mi ogromną radość. Bity rok siedziałam przy książkach i dało mi to o wiele lepsze wyniki niż nauka przez całe 3 lata w liceum.

shiraoi Odpowiedz

W trzeciej klasie liceum zmienili nam nauczycielke od polskiego. Mnie dosc czesto nie bylo, ale to juz jest material na wyznanie, co jej sie bardzo nie spodobalo! Kazda probna mature mialam na 1, kazde wypracowanie na 1, wszystko 0/50 - bo zle. Gdzie w klasie 1 i 2 mialam 5-6 z rozprawek i nauczyciele byli ze mnie dumni. Z ustnych to samo, jak mnie nie bylo to komentowala ze nie zdam. Wyniki z polskiego? Ustna na 100%, rozprawka 44/50. A na swiadectwie piekna 2 z polskiego. Nauczyciele sa okropni.

Arthadel Odpowiedz

Miałem dokładnie to samo, pasję do języków odkryłem dopiero po szkole. U mnie była to kwestia tego, że szkoła nie stawia na rozwój zainteresowań u uczniów, a sama nauka jest mało praktyczna. Po co mi znajomość strony biernej i conditionali jeśli nie znałem present perfect, a nawet użycie podstawowych czasów sprawiało problemy. Te wszystkie transformację zdań, po co to komu, nigdzie po za egzaminami językowymi i to tylko nielicznymi się to nie przydaje. Dużo lepiej nauczyć kogoś używać danej konstrukcji, oprzeć naukę na komunikacji, ale nie zajmijmy się przez 5 lekcji bzdurami, potem porozmawiajmy na jednej lekcji, ale w formie odpowiedzi co słabego ucznia jeszcze bardziej blokuje. Mam zdany certyfikat cpe czyli poziom c2, w szkole nie zdałem z angielskiego. Nie była to wyłącznie wina nauczycieli, byłem po prostu głupi, ale jakoś niektórzy potrafili pokazać, że dane przedmioty potrafią być ciekawe :) ot polska szkoła

Anonox Odpowiedz

Przykre, że w takich szkołach za dobry wynik uczeń ma satysfakcję (ale z tego, że sam się przygotował), a nauczyciel zbiera laury...

SzaK4l Odpowiedz

Kiedy jeszcze byłem w szkole średniej to jednego z przedmiotów zawodowych uczyła mnie nauczycielka, która jako jedna z niewielu osób wypełniała swój nauczycielski obowiązek wobec uczniów. Mieliśmy z nia lekcje dzielone na grupy po 10 osób. Podczas tych lekcji miała w zwyczaju pożartować czy pogadać trochę o głupotach jak to ludzie mają w zwyczaju, jednakże bardzo przykładała się do tego abyśmy zrozumieli wiedzę, którą nam przekazuje, dużo cwiczyła z poszczególnymi osobami na tablicy aby rozwiązać ich pewne problemy z tym przedmiotem, nigdy przy tym na nikogo nie naciskała, nikogo nie traktowała z góry, zawsze upewniała się, że wszystko potrafimy zanim zaczynała kolejne tematy. Arkusze na wzór egzaminów zawodowych zawsze sprawdzaliśmy razem, chociażby to miało trwac i 3h. Zawsze porównywała nasze wyniki ze sobą oraz z rozwiązaniem, jeśli ktoś otrzymał wynik niezgodny to był proszony do tablicy aby sprawdzić gdzie popełnił błąd oraz by go skorygować.
Teraz, kiedy moje czasy szkolne minęły, doceniam jej wkład w naszą edukacje, pracuje w zawodzie, którego uczyła i część przekazanej wiedzy okazała mi się po czasie pomocna.
Przynajmniej jej jako jednej z nielicznych zależało na tym abyśmy wyszli na ludzi.

Elektron Odpowiedz

A mnie takie traktowanie zawsze motywowało do nauki, cieszę się, że moi nauczyciele nie byli pobłażliwi.

fate

Niepobłażanie a dręczenie to dwie różne sprawy

Elektron

Jeśli jesteś tak dosłowny, to tak byłem dręczony ale dawało mi to jeszcze większy bodziec do nauki

anakonda257

@Elektron Tobie tak, ale większości nie. Nie dziwię się że nauczyciele dręczą uczniów jak tacy jak ty tego chcą.

Dodaj anonimowe wyznanie