#OnuaB
Bo szczerze trochę męczą już mnie wyznania niemot życiowych. Co druga historia to "ojoj mąż mnie zdradza, nie wiem co zrobić"; "mój brat jest faworyzowany, rodzice nie chcą mnie słuchać"; "nasz związek jest już na skraju upadku, ale uznaliśmy, że zamieszkamy razem i teraz są problemy" albo "stało się coś dziwnego i zamiast wyjaśnić wszystkim o co chodzi, pozwalam im mnie wyśmiewać i wyzywać". Naprawdę weźcie się w garść. I mówię to jako człowiek, który przeżył w życiu setki bardzo niemiłych sytuacji.
Dowiedziałem się, że dziewczyna mnie zdradza? Pięć minut później z nią zerwałem pomimo prawie 2 lat szczęśliwego związku.
Rodzice mnie poniżają, wyzywają, krzyczą i mówią, że jestem nikim? Odpowiadam im dokładnie tym samym. Wychodzę na tym lepiej niż wielu moich rówieśników, którzy dają sobą pomiatać. Płacą mi nawet czynsz za mieszkanie, do którego się przeprowadziłem.
"Znajomi" nie proponują prawie żadnych wyjść, odpisują na wiadomości trzy dni albo odwołują spotkania dziesięć minut przed czasem? Mówię im, że jest to ekstremalnie chamskie, niegrzeczne i mnie rani. Jeśli nic to nie zmienia, zrywam kontakt pomimo wielkiego oburzenia i pretensji.
Na rozmowie o pracę rekruter kombinuje jak tylko może, żeby wcisnąć mnie na jakieś znacznie gorsze stanowisko niż to, które było w ogłoszeniu? Mówię "dziękuję" i wychodzę.
Naprawdę znajcie swoją wartość i nauczcie się mówić ludziom wprost, co wam się nie podoba. Rozczulanie się nad sobą niczego nie da.
Chyba za dużo debili w internecie czytam, bo zaczynam podziwiać ludzi za poprawne użycie słowa "bynajmniej".
Ogólnie się zgadzam, ale przemyśl to z tymi znajomymi. Nie znam sytuacji, może faktycznie cię olewali albo wykorzystywali, ale może być też tak, że jesteś wobec nich zbyt wymagający. Mówię z doświadczenia.
ja aż się uśmiechnęłam, gdy zobaczyłam poprawne użycie bynajmniej :)
Mnie się wydaje, że autor nie postępuje dobrze. Jestem za tym, żeby ludzie rozmawiali ze sobą i nie dusili problemów w sobie, ale to nie znaczy, że jak ojciec mi powie, że jestem śmieciem i ja mu opowiem to samo. W ten sposób jest taki jak oni
@Promotorkaburdelu
Ale z niektórymi nie da się inaczej, po prostu nie zrozumieją. Czasami trzeba się zniżyć do czyjegoś poziomu, dla dobra swojej psychiki.
ohlala przecież i tak nie zrozumieją. Kwestią jest się unieść ponad to
@Promotorkaburdelu
No właśnie nie, jak przemówisz do nich ich językiem, to jak najbardziej zrozumieją. A unieść się ponad coś, gdy jeszcze z kimś mieszkasz? Proszę Cię.
Sam jesteś jedną z takich osób. Jesteś nieszczęśliwy? To zmień to co powoduje te emocje. Zrób coś by bycc szczęśliwy.
gorzej jaknie masz na to wplywu np. na rodzicow, jakich masz lub to, ze laska cie zdradzi
ja non stop trafiam na jakies patojednostki pomimo poczatkowego kamuflazu
Od rodziców można się odciąć, poznawanie ludzi to ryzyko ale jak podchodzi do tego z chłodna głową a nie każda randka to już wizję wspólnej starości to też takie patojednostki nie zaburza Ci szczęścia zbyt mocno
Wiesz, jest różnica między "radzeniem sobie", a byciem gburem/ignorantem/bucem. W dodatku- nie radzisz sobie- znajomości masz krótkie, czynsz płacą rodzice, nieracjonalnoe podchodzisz do konfliktu. W dalszym scenariuszu zostaniesz po prostu sam ze swoją zgryzotą i nienawiścią do świata.
Jojczenie nie jest wyjściem, ale oszukiwanie samego siebie też nie. Zastanów się czy wybrałeś dobrą drogę.
to lepiej dawac sie zdradzac (dziewczynie) i gnoic (rodzicom, znajomym, rekruterowi)
Trochę dziwne to wyznanie z jednej strony piszesz, że nie radzisz sobie w życiu, że nie widzisz żadnych perspektyw i że myślisz o samobójstwie, a z drugiej strony nie znosisz niemot życiowych. To w takim razie jak można Ciebie nazwać po przeczytaniu pierwszych zdan Twojego wyznania?
Ja: "Rozczulanie nad sobą niczego nie da"
Ten sam ja: "Nie uważam siebie bynajmniej za człowieka, który ma ogarnięte życie. Jestem nieszczęśliwy, "
O ironio hahahahahahahah
Nie wiem czemu, ale czytając te przykłady miałam w głowie takie sytuacje jak: Znajoma nie odpisuje mi od 3 dni, wczesniej przez miesiąc nie zaproponowała mi spotkania, a jak ja zaproponowałem, to odwołała. Napisze jaka jest zła i okropna zamiast dopytać, czy nie jest w dołku psychicznym, albo czy nie ma jakiś problemów.
Wiesz to zależy na ile znasz ta znajomą. Bo jedna będzie w domku a inna cie oleje i tyle.
I tyle Ci dało to Twoje zarąbiste szczere zachowanie: "Jestem nieszczęśliwy, myślę o odejściu z tego świata każdego dnia po kilka razy, nie mam prawie nikogo bliskiego."
aha to lepiej zadawac sie z ludzmi falszywymi lub takimi, ktorzy pamietaja o tobie jak cos chca?
Trochę to śmieszne, że podejmujesz impulsywne decyzje, które rujnują ci życie do tego stopnia, że masz myśli samobójcze, a jednocześnie spoglądasz z góry na innych i czujesz się właściwą osobą do udzielania im rad. Może najpierw ogarnij swoje życie, bo przykładem to ty nie świecisz.
Drogi Autorze.
Ostatnie zdanie twojego wpisu, niby tak bardzo oczywiste, nie dla każdego jest tak łatwe do osiągnięcia. Musisz zrozumieć, że nie tak łatwo jest przestać być „niemotą życiową", wiem bo sama nią jestem. Na szczęście staram się z tym walczyć 😉
Ja ostatnio pracuję z dużą ilością młodych osób. I właśnie dużo jest takich użalajacych się. Ale jak każe im wykonać proste zadania to nie potrafią. Np. Obierz cebulę ( koleś obiera cebulę jak jabłko). Usmaż jajko na patelni ( laska: ale ja nie wiem jak). Najlepsza była dziewczyna którą poprosiłam o umyciu kubka w zlewie, ona nie wie jak. I kogo winić? Rodziców. Bo to nie szkoła ma uczyć podstawowych zachowań ( nie, nie jestem nauczycielką).