Jestem dorosły, mam 25 lat i wszystkie memy, które kiedykolwiek przeczytałem (kiedy masz 30 lat i nie wiesz po co żyjesz) zaczynam rozumieć... Coraz częściej mam huśtawkę nastroju, jak mam dobry humor, to mogę góry przenosić, a jak mi się zepsuje, to od razu zaczynam rozmyślać, czy ja się w ogóle nadaję do życia. Po co się urodziłem? Urodziłem się, żeby pracować? Co mam z życia? Tak ma wyglądać całe moje życie? Sam nie wiem, czy nie mam depresji, ale... Czasami mam tak, że potrafię sobie zaplanować coś na tydzień naprzód, po czym zdaję sobie sprawę, że wszystkich zawiodę, bo nie wiem, czy dożyję... Lubię ludzi, lubię spędzać czas z ludźmi, a zarazem wszyscy mnie wkurzają, fałszywi, egoistyczni. Coraz częściej podejrzewam, że życie nie jest dla mnie i się tylko zastanawiam, jak rodzina i reszta ludzi zareaguje, jak mnie nie będzie... Niby nie chcę nikogo zawieść, ale jednak mam w głowie to, że będzie wszystkim lepiej beze mnie.
Dodaj anonimowe wyznanie
Latami nosiłam w sobie takie poczucie, że ludziom będzie lepiej beze mnie, że wszyscy się w końcu mną rozczarowują.
Mój chłopak mnie z tego wyleczył. Brutalnie, ale skutecznie.
Zaczęło się od darcia się na mnie, że mówiąc o sobie źle robię sobie krzywdę. A później na każde moje wspomnienie, że czuję się gorsza, odpowiadał "Jeśli tak myślisz, to właśnie tak jest. Sama to sobie robisz. I ludzie cię tak traktują przez ciebie samą."
Miał rację. To zajęło miesiące i kosztowało godziny płaczu, ale udało się przestać.
Może masz dwubiegunówkę albo po prostu terapia ci potrzebna.
Spoleczenstwo to tylko wyewoluowane malpy, a Ty sie w nim odnalazles w pracy, to i takich spotykasz. Moja rada to odpuscic. Nie szukac realnej interakcji wsrod ludzi ktorzy chca sie wyzyc. Jest caly swiat cudownych jednostek, tylko wystarczy cos zmienic.
Ostatnio co drugiego wysyłacie tu do psychologa lub szukacie chorób psychicznych.
Być może facet dojrzewa i dopadły go przemyślenia egzystencjalne typu "kim jestem", "jaka jest moja rola" bądź "czy moje życie ma znaczenie".
Szukanie odpowiedzi i zadawanie pytań, to ludzka rzecz, choć może coraz rzadsza.
Jestem od Ciebie starsza i memy "masz 30 lat i nie wiesz po co żyjesz" już od kilku lat mnie nie dotyczą, bo mam więcej niż 30 lat. Kiedy miałam 25 skończyłam studia i też nie wiedziałam po co żyję, bo nie miałam zbyt wielu perspektyw po moim kierunku. Wyjechałam, zaczęłam pracę dużo poniżej kwalifikacji, ale za dobre pieniądze, później było coraz lepiej, do tego znalazłam hobby (po moim nicku zgadniesz jakie), znajomych, później męża i teraz, mając bliżej niż dalej do 40-stki, czuję, że żyję. Podróże oraz ryk silnika i od razu wiadomo po co się żyje,:)
Jesteśmy w tym samym wieku, i ja też czuję się podobnie. Mógłbym to porównać do egzystencji postaci z folwarku zwierzęcego, uwięzionych w kołchozie, bo próby przejścia np do państwowki bez znajomości, kończą się fiaskiem. Jestem przekonany, że stać mnie na więcej, ale wokół mnie jedynie fabryki. Miałem czas, gdzie praktycznie z każdym dobrze żyłem, żartowałem, ale dzisiaj śmiejesz się z nimi, a jutro śmieją się z ciebie, wystarczyło jedno pomówienie, insynuacja że zdradzam dziewczynę, bo podwoziłem do pracy ludzi z mojego działu, miałem to uzgodnione z szefem w tym jedną dziewczynę i dwóch facetów, ale ona wsiadała pierwsza, a oni po ok 3km, w tym czasie podobno miałem zdradzać z nią swoją dziewczynę, więc nie chce mi się teraz z nikim rozmawiać, chyba że służbowo. Dodatkowo pracuje na dwie zmiany, i o ile na pierwszej wracam po 13, i jestem wstanie remontować poddasze, i jeszcze chwilę poćwiczyć, to po drugiej praktycznie jak wstanę, muszę zaraz wychodzić do pracy. Powinienem się cieszyć mam dom na własność, dodatkowo remontuję górę, żeby zejść rodzicom z głowy, brakuje tylko jakieś sensownej pracy, narazie męcze się tutaj 4 rok, i nie widzę perspektyw. Nie chce się wyprowadzać, i uciekać do większego miasta, bo chce być blisko rodziny, więc chyba taki mój los.
Nie wiem skąd to przeświadczenie, że do pamstwówek potrzebne są znajomości. Ja w 2 miejscach dostałam się bez żadnych znajomości. Trzeba tylko dokładnie spełnić wymagania