#JRN84
Moją (a przecież nie tylko moją) historię opisał Pan Arthur Schopenhauer tymi oto słowy: "Ludzie całkiem zwyczajni są towarzyscy i łatwo znajdują sobie towarzystwo "zacnych, miłych i dzielnych ludzi". Z ludźmi niezwykłymi jest na odwrót, i to tym bardziej im są wybitniejsi, do tego stopnia, że w izolacji swej mają naprawdę prawo do radości, jeśli od czasu do czasu odkryją u kogoś choćby drobny rys, co do którego panuje między nimi jednorodność. Każdy bowiem może tylko tym być dla drugiego, czym tamten jest dla niego. Duchy naprawdę wielkie mieszkają samotne na wyżynach jak orły".
Akurat ja lubię i cenię swoją samotność, ale wiem, że są ludzie, którym ona mocno doskwiera, a zbliżające się Święta wcale ich nie cieszą...
Pozdrawiam wszystkich samotnych cytatem z Goethego, który wieki temu sparafrazował Piotr Kaczkowski w nocnej audycji "Trójka pod księżycem".
"A ty, dobra duszo, omotana fatalnymi uczuciami, czerp pociechę z cierpień świata i pozwól muzyce zostać twym przyjacielem, jeśli skutkiem losu lub własnej winy nie możesz znaleźć bliższego".
Schopenhauer ma rację, wybitne jednostki często są samotne, nie rozumiane przez większość i ciężko im znaleźć kogoś na podobnym poziomie.
Tak samo ludzie toksyczni.
Jedni są wybitni a inni się za takich uważają. Obyś był z tych pierwszych ;)
Efekt Dunninga-Krugera - głupiec nie wie, że jest głupcem, uważając się za wybtnego, a mądry wie, że tak naprawdę nic nie wie.
Podpisuję się pod tym. Papiery i badania jakie mi zrobiono sugerują, że mam ponad przeciętny iloraz inteligencji. Jednak nie uważam siebie za kogoś wybitnego, jestem zwyczajna. Od innych ludzi różni mnie tylko to, że ciągle się czegoś uczę, poszerzam zakres moich umiejętności.
To może być rodzaj ucieczki przed samotnością. "Jestem samotny, jak kogoś poznaje to jestem niezrozumiany, a przecież tak mają ludzie wybitni, wyjątkowi, pewnie jestem jedynym z nich". Trochę to teraz obserwuję u mojego przyjaciela, który zupełnie nie potrafi rozmawiać z ludźmi, których nie zna, a tych poznawać nie potrafi. Więc zaczyna powoli wierzyć, że jest jakimś nadczłowiekiem i dlatego nikt go nie rozumie. Tymczasem bliżej chyba mu do problemów społecznych (może nawet fobii społecznej).
Bo to zazwyczaj tak jest, że jak coś mamy bardziej rozwinięte to coś innego mniej. Za geniuszy uważamy najczęściej ludzi z inteligencją logiczno-matematyczną. Może być tak, że ci ludzie mieli niższą inteligencję emocjonalną i dlatego woleli być sami, bo nie za bardzo rozumieli innych ludzi. Tak naprawdę z każdym da się znaleźć temat do rozmowy, tylko trzeba to potrafić. Ja byłam zawsze uważana za "geniusza", bo mam tę najbardziej pożądaną inteligencję. Za to moje relacje z ludźmi to kompletne dno, ja ich w ogóle nie rozumiem. Ale to ze mną jest problem a nie z nimi. Nie jestem też wybitna, po prostu łatwiej mi przyswajać wiedzę (szczególnie z książek, gdzie wszystko jest logicznie opisane). Ludzkie emocje to dla mnie zagadka. Za to mój chłopak ma strasznie wysoką inteligencję emocjonalną. On myśli, że przy mnie jest głupi, za to ja bym się chętnie z nim zamieniła. Lepiej jest dostać dwóje w szkole niż nie umieć żyć w społeczeństwie.
Jasne, każdy może tłumaczyć swoje braki jak chce, ale jeśli nie jesteś w stanie skonfrontować swojej osobowości i spostrzeżeń w towarzystwie, to istnieje duże prawdopodobieństwo, że ten cały "geniusz" jest tylko twoim wyobrażeniem.
Płatek śniegu. Facet, zluzuj gacie.
Wyjątkowość to nie cytowanie czy to z pamięci czy z neta.
W dzisiejszych czasach polega na SAMODZIELNYM, TWÓRCZYM MYŚLENIU. Zresztą, zawsze polegała. To nie jest zadzieranie nosa i prucie nim niby nożem powietrza, to nie jest wyszukane ą ę. Życie weryfikuje mocno ;) Możesz czytać klasyków, możesz słuchać oper, nawet grać na pianinie. To nie jest wyjątkowe. To wyuczone, bo KOJARZY CI SIĘ z wyjątkowością.
ms0nobody ma rację.
A może po prostu irytujesz ludzi zgrywając na siłę inteligenta? Nie umiesz opisać problemu własnymi słowami?
Nie zgodzę się, są wybitne jednostki, które są duszami towarzystwa oraz samotni debile.
Ogólnie też jestem samotnikiem. Cenię sobie spokój. Ale jednak marzę aby można "drugą połówkę", która ma takie same poglądy...
Czasami dobrze być jednostką samotną akurat. Przykład: jesteście młodą atrakcyjną laską i wracacie wieczorem przez park, co wybieracie aby za wami i przed wami nikt nie szedł, czy stadko podpitych kiboli? No właśnie, punkt widzenia, zależy od położenia. Do tego warto powiedzieć, że ogólnie samotność jest trudna ale lepiej być samemu [nie koniecznie samotnie się czuć] niż mieć zgraję np. fałszywych przyjaciół. Taka prawda. Na koniec - żadne wiersze, teksty naukowe i opowiadania wymyślone nie pokryją dokładnie wszystkich sytuacji jakie spotkamy w życiu, czy to samemu czy w grupie, rodzinnej, szkolnej, firmowej...
@hvafaen jak nigdy zgodzę się z Toba.
Bo co znaczy fałszywych przyjaciół? Kiedy przyjaciel staje się falszywy? Przy którym kłamstwie i jak wielkiej wadze tego kłamstwa? Ludzie działają tak, ze albo idą na kompromis albo na swoją korzyść. Zdarzają się tez wyjatki gdy jeden kmczlowiek kocha drugiego, w tedy dopiero ktos moze sie poświęcić. Ale za darmo, żaden przyjaciel Ci się nie poswieci bez realizacji swojego celu. Taka juz nasza ludzka natura, tego nie przeskoczysz. Ewolucja na to nie pozwala.