#Cu6lV
Tydzień temu dostałem zaproszenie na oficjalny obiad do rodziców mojej dziewczyny. Bardzo się stresowałem, no bo każdy kto to przechodził wie o co chodzi. Ubrany odświętnie schodzę na dół i rzucam "może bym podjechał do niej BMW?" Tata bez chwili zastanowienia daje mi klucze i idzie do siebie. Dopiero po kilku minutach doszło do mnie, że trzymam kluczyki do sportowego a nie rodzinnego auta. Pobiegłem ucieszony, nastawiłem wszystko fotel, lusterka, kierownicę. Cieszyłem się, że mam ojca, który mi ufa i daje w moje ręce tak drogie auto.
Dopiero po 15 km zorientowałem się o co chodziło - paliwa brak.
Na moje lepiej byś wyszedł podjeżdżając "swoim" audi niż BMW ojca. Przecież pierwsze co ojciec tej dziewczyny powie to: niezły wóz, ile za niego dałeś? Co robisz zawodowo? A w myślach - pewnie dużo zarabia.
A Ty mu na to: to samochód taty, mnie na niego nie stać, jestem gołodupcem.
I zamiast zgarnąć jakiegoś plusa za posiadanie własnego, no już wiem, że danego, ale jednak, auta w młodym wieku, zgarniasz trzy małe minusy. Lipa.
Nie lepiej komuś zaimponować swoją osobą?