#CLFDG
Miałem 12-13 lat, mieszkałem w bloku czteropiętrowym. Miałem sąsiadkę w moim wieku, z którą bawiłem się po lekcjach.
Pewnego dnia przybiega do mnie Ania z płaczem, że leci jej krew z dołu.
Nasi rodzice byli pewnie w pracy, więc ja po namyśle zaciągnąłem Anię do przychodni, która znajdowała się bardzo blisko.
Pamiętam, jak wpadliśmy do przychodni z płaczem, że Ania umiera.
Pan doktor wyszedł z gabinetu po usłyszeniu naszego krzyku.
Jego mina, jak zaczął nam tłumaczyć co to okres... :)
i tak sie konczy brak edukacji seksualnej
O tym powinni rodzice uświadamiać. I na lekcjach biologii powinno być o tym.
Na pewno lekcji o fizjologii człowieka. Czy to to samo co edukacja seksualna? Może niekoniecznie, ale i ta się w tym zawiera. Może nie rozbudzajmy 10-latków w tę stronę, bo dziecięca ciekawość weźmie górę i zaczną eksperymentować w sferze, która normalnie byłaby jeszcze uśpiona.
Tobie powinien opowiedzieć raczej o wytrysku żeby za miesiąc nie było kolejnego szoku.
Żeby tylko edukacja seksualna tak wyglądała, jak opowiadacie :/ Że mówią o okresie, wytrysku, że nikt nas nie może dotykać, o antykoncepcji. Tak samo przedmiot "Wychowanie Do Życia w Rodzinie". Piękna idea, piękna nazwa. Ale ile bym dała, żeby ktoś mi pokazał jak przewijać dziecko, jak dbać o siebie w ciąży, jak pomagać kobiecie w połogu. W rzeczywistości często jest to tuba do siania lewicowej propagandy, a nastolatki dalej czerpią wiedzę z internetu :/
No właśnie, o ciąży i dzieciach nie, bo nie każdy chce mieć dziecko, ale o osobach transpłciowych, hermafrodytach itd to spoko. To na pewno dotyczy większości. I potem się dziwić, że mamy pełno patologii, matek porzuconych przez partnerów, DDA, ale każdy ma rozbudowane zdanie na temat lgbt, aborcji itd. 😒
@ms0nobody nie rozumiem co z tego, że dziecko to kwestia wyboru. Jeśli przedmiot nazywa się "Wychowanie Do Życia w Rodzinie" to ma mnie uczyć jak żyć w rodzinie i wychowywać dzieci, w tym przewijać. Starać się zaszczepić wartości rodzinne. A u mnie (i znajomych z całej Polski) było o mężczyznach XYY, kobietach XXX, z podwójnymi genitaliami, identyfikacji seksualnej itd. To nie jest przekazywanie treści A pod płaszczykiem treści B? Wprowadzenie natomiast "edukacji seksualnej" u najmłodszych argumentuje się tym, że będą mówić o dojrzewaniu i o tym, żeby dziecko wiedziało kiedy powiedzieć "nie", a potem mówią o czymś zupełnie innym i ostatecznie potrzebne, obiecane treści nie są im przekazane.
Wydaje mi się, że odpowiadasz na coś innego niż ja napisałam. Że wydaje ci się, że napisałam, że nie warto uczyć o tolerancji do osób nienormatywnych i w zamian za co wstawiłabym przewijanie dziecka. W sensie o tym też mogę pogadać, ale to jest nie ma temat.
W drugiej wypowiedzi z kolei przekonujesz mnie, że " Samotne matki, to właśnie często wynik braku wiedzy na temat tego, jak dochodzi do zapłodnienia (młodzi ludzie często myślą, że w trakcie okresu jest bezpiecznie (...) ), brak wiedzy na temat antykoncepcji ". Przecież właśnie to napisałam! Odpisujesz na mój komentarz, który brzmi "Żeby tylko edukacja seksualna tak wyglądała (...) Że mówią o okresie, wytrysku, że nikt nas nie może dotykać, o antykoncepcji". Bardzo chcesz mnie ustawić po drugiej stronie barykady widzę ;P
Ale tak, uważam, że pewnych tematów nie ma sensu ciągle mielić. Np ten transeksualizm. Dotyczy zbyt małej liczby osób (w Polsce 0.003), jest zbyt delikatny, by poruszać go na forum klasy, no i mamy ważniejsze tematy w dziedzinie "nietolerancji". Np znęcanie się nad słabszymi, brzydszymi, biedniejszymi, grubszymi. To jest to, z czym każde dziecko od najmłodszych lat się niestety styka. :/