#8wxmV

Napiszę coś, co mnie wkurza, może to też otworzy oczy wielu ludziom.

Wiele razy czytam o tym, jak ktoś "zmarnował najlepsze lata swojego życia, bo..." - tu jest pełno powodów, od ciągłej nauki, po alkohol. Po czym następuje zdanie "mam teraz 25-30 lat i zniszczone życie/bez perspektyw" - no i mnie tu trafia, bo po trzydziestce to już co? Pora umierać? A najlepiej pisać testament i spać w trumnie, aby lepiej było wynieść zwłoki?

1. Po trzydziestce można zacząć żyć "od nowa" i jest to trudniejsze niż jak się ma 20 lat, ale to nie jest jakieś straszne. To że ktoś nie znalazł np. miłości w wieku 20+ lat, to nie oznacza, że mając 30+ lat nie spotka już nigdy miłości. Owszem, jest trudniej zaczynać od zera mając 30 lat, ale da się.

2. Dlaczego ludzie uważają lata młodzieńcze do około 25 roku życia za te "najlepsze"? Och, jesteśmy wtedy młodzi, piękni, pełni zapału czy "życie jest prostsze"... Pitu-pitu. Dlaczego ja tak nie uważam? Masz obowiązek nauki do 18. roku życia, więc za bardzo nie masz wpływu na siebie, bo jesteś też pod opieką rodziców.

Cześć ludzi mając 18-19 lat zaczyna pracę, część idzie na studia, ale jednak jest się częściowo jeszcze zależnym od rodziców (w większości przypadków). W końcu w wieku albo 20+, albo 25+ masz stałe dochody i wypada kupić dom/mieszkanie/ iść na swoje, a w międzyczasie znaleźć miłość swojego życia i zakładać rodzinę (bo jak nie, to presja otoczenia - czemu jeszcze nie masz...?). Dodatkowo wydatki: dom, dziecko, wesele... lata 25-30 to chyba czas, kiedy najbardziej trzeba się narobić, bo masz najwięcej wydatków, a i jeszcze dziecko w wieku, w którym nie rozumie, że wpychanie metalowych rzeczy do gniazdek to nie jest najlepsza zabawa, poza tym potrafi zrobić sobie krzywdę idąc po prostej drodze, więc nie dość, że urabiasz się po pachy, aby stać cię było na opłacenie wszystkiego, to jeszcze siwiejesz, bo musisz pilnować małe dziecko, które zna 10x więcej sposobów na to, aby zrobić sobie krzywdę niż Ty byłbyś w stanie wymyślić.

W końcu masz 30-35+ lat i jesteś w wieku, gdzie jeżeli masz dziecko, to już raczej potrafi się samo bawić (a jeszcze nie jest zbuntowanym nastolatkiem), jeżeli masz dom, to masz już meble/sprzęt rtv i agd/ dekoracje. I masz stałą pracę, o którą raczej nie musisz się martwić. Więc kiedy nasz "najlepsze lata"? Przed trzydziestką, kiedy nic nie jest ułożone, presja społeczna naciska, aby sobie ułożyć życie, a Ty zazwyczaj jesteś w proszku i masz za dużo na głowie?
Czy jak już masz większość ogarniętą, nie musisz się martwić o tak dużo rzeczy i masz 30-35+ lat?

To nie jest tak, że po trzydziestce ktoś macha magiczną różdżką i nie ma zmartwień, ale wydaje mi się, że osoba mająca 25 lat cały czas słyszy pytania typu: a kiedy będziesz mieć porządną pracę? A kiedy założysz rodzinę? A kiedy kupisz dom?

Życie zaczyna się po 35 ;)
JMoriartyy Odpowiedz

Fajnie. Ja jestem po 30 i nie mam dziecka, kupionego mieszkania ani sprzętu AGD. I nie chcę mieć. Chyba nie pasuję do twojej definicji "dobrego życia".

CzerwonaRurza

Znaczy, nie odkurzasz wcale?

Hypnosis

@CzerwonaRurza Roztocza dotrzymują jej towarzystwa :)

militarisch

@CzerwonaRurza Miotła nie istnieje?

CzerwonaRurza

@ militarisch: Co ma wspólnego środek lokomocji z odkurzaniem dywanów?

Zupan Odpowiedz

Mnie bawi szczególnie to, że 25 latek roi sobie, że wie już wszystko o życiu. Młodzieńcza naiwność. 😁

Z drugiej strony powodem takiej postawy może być właśnie presja społeczna, o której piszesz. Jeśli ktoś jest podatny na ludzkie gadanie i bezustannie porównuje się do rówieśników, to rzeczywiście może mieć poczucie, że coś w jego życiu poszło nie tak.

ohlala

25-latek to jeszcze, ale ile tutaj osób w wieku 18-19 lat pisało, że mają zmarnowane życie i nigdy nie znajdą miłości :D
Ale racja, nigdy nie zapomnę znajomej, która powtarzała po babci, że musi jak najszybciej ogarnąć męża, bo niedługo staropanieństwo ją czeka. Miała wtedy 19 lat. XD

abemol Odpowiedz

Mój ojciec ponownie ozenił sie po śmierci mamy, w wieku +70. I był szcześliwy do śmierci, a mamę kochał. Ja mając 50 tkę rozwiodłem sie z zoną-zołzą, ozeniłem sie ponownie i dopiero teraz wiem, że żyję.

Vito857 Odpowiedz

Życie zaczyna się wtedy, kiedy się urodziłeś/aś. I tak wszystko niechybnie prowadzi do zgonu, więc nie ma co tworzyć takich dywagacji.

Kilian Odpowiedz

Kupno mieszkania lub domu w wieku 25 lat dla wielu osób jest czymś bardzo odległym. Ceny mieszkań są z kosmosu, a dostanie kredytu hipotecznego również do łatwych nie należy, bo banki mają wysokie wymagania.

Eldingar

Nie oszukujmy się... Większość osób w tym wieku dostała mieszkanie od rodziców albo odziedziczyła po dziadkach. Dwudziestoparolatkowie z własnym M4 - i jeszcze bez kredytu - którzy kupili je samodzielnie to raczej promil.

Kilian

@Eldingar Ale tacy ludzie raczej nie mówią, że zmarnowali najlepsze lata życia jak mają tyle podane na tacy.

Nigdzie nie napisałam, że ktoś kupuje dom w wieku 25 lat, ale statystycznie mniej więcej w wieku 25-30 lidzie kupują mieszkania, albo zaczynają myśleć o czymś swoim i statystycznie już około 35 roku życia ludzie mają w miarę ustabilizowani życie (większość, nie wszyscy)

Dużo zależy od tego czy ktoś zaczął pracować w wieku 18 lat czy 25ciu, bo w wieku 28 lat masz albo 10 lat doświadczenia albo 3 (dlatego dałam widełki). Nie chodzi mi o odziedziczenie mieszkania albo kupno przez rodziców....

Ogólnie: najpierw się uczysz, potem zaczynasz pracować, potem zakładasz rodzinę i kupujesz M4, masz wydatki na sam start ogromne, bo RTV/AGD i meble same się nie kupią i praktycznie masz dużo lepiej mając już to za sobą a nie będąc w trakcie, czyli lepiej mieć 35+ albo nawet 45+ lat niż 20-25 (pisząc ogólnie, bo nie chodzi też o indywidualne przypadki)

Qehayoii Odpowiedz

Pseudointelektualne dyrdymaly goscia tak nadętego swoja madrościa, ze az dziw ze nie unosi sie pod sufitem...
Rozne sa sytuacje w zyciu i owszem sa tacy ktorzy dramatyzuja jak to sugeruje autor, ale sa tez trudne przypadki i jakbys nie byl pozytywny bez nog nie pobiegniesz i du*...

O ile warto ludzi motywowac do tego zeby starali sie dzialac w kierunku lepszej jakosci zycia dla sibie czy innych, o czym autor-imbec* nie pomyslal jest to, ze takie dyrdymaly sa bezposrednim atakiem na ludzi sensownych, ktorzy sie staraja i te starania maja jakis efekt ale niewaznie jak umiejetnie machaja tymi rekami i jaki wkladaja w to wysilek "i tak nie poleca", co w niektorych sytuacjach oznacza takze ze beda tylko troche wolniej spadac....

TL;DR:
Kolejne tepe wywody o magicznej sile pozytywnego nastawienia, z ktorego wynika takze slynne: "ci ludzie sami sprowadzili na siebie tsunami swoim negatywnym nastawieniem"

Chyba nie rozumiesz co napisałam.
Chodzi o nastawienie ludzi, którzy uważają, że przegrali życie, a mają często 18-25 lat. Teksty typu "najlepsze lata mojego życia mam za sobą" - anonim lat 25, no awruk, serio najlepsze?
Nie chodziło o pseudo motywacyjny tekst, ale " no do jasnej.... życie nie kończy się po 25 roku życia, a lata 16-25 wcale nie są najlepsze"

Można sobie ułożyć życie mając 35+ lat, 50+ lat czy na emeryturze, a nie marudzić w wieku 20 lat, że "zmarnowałeś życie".

Z drugiej strony jak ktoś ma 70 lat i mówi o zmarnowaniu sobie życia ma to dla mnie więcej sensu - do tego się nie przyczepiam...

Szwedacz

SzaraDama, zgadzam się, że mówienie, że zmarnowało się życie jest bzdurą i wymówką by dalej marnować życie, ale mówienie że po 35 ma się ogarnięte życie, mieszkanie, partnera, dzieci i bóg wie co jest równie irytujące jak mówienie komuś kogo nie stać na życie by wziął kredyt i zmienił pracę. Ogrom ludzi nigdy nie będzie mieć tych rzeczy nie zależnie jakby się starał. To jak z przykładem braku nóg- no nie pobiegniesz. Mając 25 lat i walcząc z traumą z dzieciństwa znacznie trudniej zacząć studia, wejść w związek, uwierzyć w siebie. Zabrakło w tym wyznaniu empatii.

Szwedacz

Qehayoii co do końcówki- albo zginęli w górach bo nie podchodzili z pokorą 🤣

Szwedacz: przepraszam podałam przybliżony wiek. Statystycznie rzecz biorąc to po 35tym roku życia ludzie raczej już więcej mają ogarnięte. Nigdzie też nie napisałam, że jak masz 35 lat i nie masz domu/dzieci/męża czy żony to jesteś przegrywam 35+ zalicza też 40+ 50+...

Dragomir Odpowiedz

I wszyscy mają rację, i nikt nie ma. Jest wiele aspektów. Dla mnie niepowtarzalny urok ma czas który już minął, kiedy było się młodym, nie posiadało się niczego co by nie zmieściło się w plecaku, głowę pełną marzeń, dobre zdrowie i wiele jeszcze przed sobą.Ae to bardzo subiektywne.

Eldingar Odpowiedz

Życie "zaczyna się" dla każdego w innym momencie. Czasem faktycznie istnieje taka magiczna granica - dla jednych będzie to wyprowadzka z domu na studia w wieku 19 lat, dla innych przekroczenie trzydziestki, dla innych czterdziestki albo i dalej. Mam sporo fajnych znajomych w różnym wieku - niektórzy odżyli właśnie w okolicach czterdziestki. I myślę, że to może być najlepszy wiek. Bo z jednej strony masz już jakieś doświadczenie życiowe, dobrze znasz siebie, a z drugiej wciąż kawał tego życia przed tobą.

Ale faktem jest, że istnieje ta presja społeczna, by do około trzeciej dekady życia sobie to życie ułożyć.

Muszynianka88 Odpowiedz

Dzięki mi pomogło :)

yamuna Odpowiedz

Dla każdego życie zaczyna się i kończy dokładnie wtedy, kiedy sam o tym zadecyduje i sam tak poczuje, Drogi Anonimowy...
Z perspektywy 30+ letniej osoby mogę powiedzieć tyle, że osobiście również uważam lata do 20-25 roku życia za najlepsze, bo człowiek jest wtedy zdrowszy, pełen energii i wiary, bardziej beztroski, a życie jawi się jeszcze w kolorowych barwach i można się na nie cieszyć i podchodzić entuzjastycznie. Poza tym cały ogrom rzeczy i uczuć przeżywa się właśnie wtedy po raz pierwszy, co jest niesamowicie ekscytujące, ma się wielu znajomych i mało trosk, można sobie przedłużać młodość studiami i odwlekać moment wzięcia na siebie całkowitej odpowiedzialności i obowiązków. I potem już nigdy taki czas się nie powtarza, nigdy.
W końcu jednak się to kończy i - przynajmniej większość osób - zderza się z rzeczywistością, ideały kruszeją, znajomi się rozchodzą, ceny rosną, a dochody znacznie wolniej. Do tego, owszem, dochodzi presja społeczna, kredyty, problemy w pracy, stres, całe to dziadostwo. I niesamowicie ciężko w tym wszystkim zachować wcześniejszy optymizm, a czas nagli, presja rośnie, pracuje się całymi dniami i nic z tego nie wynika, choć bardzo chciałoby się już coś mieć, bo na prawdę mało kto w wieku 25-30 lat ma już takie skumulowane wydatki jak wesele, dom i dziecko w pakiecie... Większości na to po prostu jeszcze nie stać.
I świetnie, że Ty w podobnym wieku masz już stabilną pracę, dom i odchowane dzieci, i możesz odpoczywać i przeżywać drugą młodość, nie każdemu jednak się tak powiodło i nie każdy po 30-tce ma tak wszystko w życiu poukładane, cały ogrom ludzi dopiero wtedy zaczyna na poważnie tyrać... Także ktoś będzie miał najlepsze lata życia w wieku 35 lat, a ktoś inny po 40, a może i jeszcze później, a może i nigdy, i nikomu nic do tego ;)
P.S. Serio, ale myślenie, że w wieku 30-35 lat ma się już "większość ogarniętą" jest śmieszne. Proszę się przed kolejnym wpisem poważnie porozglądać dookoła.

Zobacz więcej komentarzy (1)
Dodaj anonimowe wyznanie