#3jTrS
Po dwóch dniach zatęskniłam, zrozumiałam błąd, wróciłam z wyrzutami sumienia. Teściowa zamknęła mi drzwi przed nosem, mąż nazwał mnie wyrodną matką, nie słuchał wyjaśnień. Błagałam pod drzwiami, tłumaczyłam zmęczenie, kryzys, że to tylko dwie noce – nie wpuścili mnie. Teściowa stwierdziła, że nie jestem matką, bo ona wychowała czwórkę dzieci i nie uciekła. Przyjechał mój ojciec, siłą wszedł ze mną do mieszkania. Awantura, teściowa nie dała mi dotknąć dziecka, mąż groził policją.
Tata zabrał mnie do domu, umówił psychologa – depresja poporodowa. Z zaświadczeniem pojechał do męża, tłumaczył, że to choroba, że on też powinien pomóc, ale teściowa nastawiła męża przeciwko mnie. Mówił, że mąż się wahał, ale jej obecność wszystko zmieniła – znów byłam wrogiem.
Teraz jestem na lekach, w domu, tata umówił nas z prawnikami, walczę o dziecko. Teściowa dzwoni, wyzywa, że zniszczyłam rodzinę i niszczę męża. Mama mnie rozumie, choć nie popiera tego, co zrobiłam. Żałuję, nie wiem, czemu uciekłam, zamiast prosić o pomoc. Mąż nie odbiera telefonów, nie chce ze mną rozmawiać. Pragnę powrotu, ale obawiam się, że teściowa mi to uniemożliwi. Wiem, że zawiniłam, ale szybko się opamiętałam, jestem chora. Czemu mąż słucha matki, a nie mnie? Czy miłość nie powinna wybaczyć? Nie rozumiem tego.
Lepiej z depresją uciec niż skrzywdzić dziecko.
Bardzo dobrze zrobiłaś. Tesciowa zła na ciebie bo nagle zobaczylyla ze z tym dzieckiem niw jest tak łatwo. Nie sluchaj tej durnej baby. Zrobilas bafdzo dobrze a mąż to dupek. Niech sam sobie spróbuje nie spać przez miesiąc. A dziecka nie ma prawa ci zabierać nie martw się, odpocznij i walcz .
Jest jedna niejasna sytuacja "spakowałam się, zostawiłam dziecko mężowi". No i do końca nie wiadomo jak to się odbyło. Jeśli mąż był w pracy I zostawiłaś dzieckoi same - wtedy on na rację, nie jest z Tobą bezpieczne. W innej sytuacji chłop niech weźmie rozbieg. Każdy może mieć kryzys a on odcina dziecko od matki i zajmuje się nim pewnie teściowa
Najśmieszniejsze jest to, że to on powinien się sam odciąć od matki a nie potrafi, stara prukwa steruje nim jak pacynką.
Twój rzekomo najblizszy Ci człowiek jest dla Ciebie bardzo okrutny, dlaczego Ty jesteś równie okrutna? "po trudnym porodzie zachciało mi się „wolności”" - nie zachciało ci się żadnej wolności, przeszłaś ciężki poród a potem beż chwili wytchnienia byłaś poddawana torturom - tak, ciągły hałas i deprywacja snu to są metody wykorzystywane do torturowania ludzi. Twój mąż, "dobry" człowiek - czy on wykazał choć odrobinę zrozumienia dla Twojej sytuacji? Dobry, kochający, dojrzały człowiek na jego miejscu odczułby jedynie wstyd, że nie zauważył jak w ciężkim stanie psychicznym jesteś, i poczuł ulgę, że jedynie odpoczęłaś przez 2 dni a nie zdecydowałaś odebrać sobie życia. Bardzo Ci współczuję, bo nawet nie dostrzegasz jak silna jesteś i byłaś radząc sobie w takiej sytuacji i zachowując wolę życia. Spójrz na swojego męża z boku, jakbyś oglądała film - czy on byłby w tej historii bohaterem pozytywnym? Nie! Porzuć wyrzuty sumienia, naprawdę, Twój "występek" wynikał z olbrzymiego przeciążenia i skoro nawet obcy ludzie to dostrzegają, tym bardziej powinien to zrozumieć człowiek który Cię kocha. Przytulam Cię mocno, jesteś dzielna i wartościowa, pamiętaj o tym.
„ Żałuję, nie wiem, czemu uciekłam, zamiast prosić o pomoc.” - jak to nie poprosiłaś o pomoc, co, mąż nie widział, że płakałaś? Masz prawo w połogu odpocząć! To były 2 noce! Teraz jakoś radzą sobie bez ciebie, a te 2 noce nie mogli?!?! Jakbym ja załóżmy mieszkała z siostrą, z miesięcznym dzieckiem, i ona kiedyś by mi to dziecko na dwa dni zostawiła bez słowa, to bym się o nią bała jak nie wiem co, po powrocie bym ją przytuliła, opłaciła wakacje i zrobiła wszystko, żeby się wyciszyła, a nie najechała na nią. Twój mąż powinien zrobić to samo. Ty miałaś sobie poradzić sama, a on nagle potrzebuje teściowej do opieki 🤦♀️ zwyrole, jak można matce zabrać dziecko tylko dlatego, że była przemęczona i chciała się wyspać.
Walcz, dobry prawnik, pomoc rodziny, psychologa. A tego idiote mamisynka zostaw. Widzisz jak reaguje, kiedy najbardziej go potrzebujesz. Nie Ty tu jesteś problemem.
Najpierw teściowa nie może pomóc bo mieszka 150km dalej a później przyjeżdża synusia nastawiać przeciwko tobie? Co za wredna suka
Też o tym pomyślałam, że jak jej trzeba pomóc to nie ma jak ale jak syneczek woła o pomoc to już poleciała w moment.
Mówiłaś wcześniej mężowi co czujesz? Jeśli tak i nie zareagował to to również powiedz policji. Oczywiście to twoje dziecko ale każdy ma prawo do odpoczynku, zmęczenia, przerażenia. W poradnikach dzieci co najwyżej mają kołki ale zazwyczaj ładnie śpią i są bezproblemowe. Zderzenie z rzeczywistością potrafi być szokujące.
Kolki*
Doskonale Cię rozumiem i współczuję męża - to nie partner życiowy niestety... Dobrze tu wyżej pisali - zwyrole o Twojej testowej i mężu. Nie tylko Tobie robią potworną krzywdę odcinając Cię od dziecka ale przede wszystkim temu dziecku właśnie. Jeśli chcesz odbudować relacje napisz do męża list. Będzie chciał to przeczyta...Natpmiast ja na Twoim miejscu zastanowiła bym się czy napewno chcesz tworzyć związek z osobą, która nie była w stanie zareagować na Twoją depresję.
Nie zawiniłaś. Nie zostawiłaś dziecka bez opieki, zostawiłaś mężowi, jej ojcowi. Za to mąż zostawił Ciebie w momencie kiedy był Ci najbardziej potrzebny. Złamałaś się i próbowałaś się ratować. Pamiętam to zmęczenie i tą bezsilność, też uciekałam, tylko tyle że bliżej (do lasu) i tylko na godzinę maks. Ale reszta taka sama, też wręczyłam dziecko mężowi i bez słowa wybiegałam. Matka, która przeżyła wiecznie płaczące dziecko nigdy nie potępi czegoś takiego. I Jak ktoś wyżej napisał, utrudnianie/uniemożliwianie Ci kontaktu z dzieckiem jest nielegalne. Też zgłosiłabym to na policję. Pamiętaj, że to Twoje dziecko i Ty masz prawa rodzicielskie, a nie teściowa
Dla mnie to już jest red flag, że mąż tylko pomagał przy kąpieli. Mój przez pierwsze tygodnie robił, ile mógł żeby mnie odciążyć, mimo że też bardzo dużo pracował. Gonił mnie, żebym leżała, odpoczywała i skupiła się na karmieniu dziecka. Tymczasem on po pracy gotował na kolejny dzień i ogarniał dom. A nie miałam nawet depresji. Po prostu miałam ciężki poród, a potem trudności z dzieckiem podobne do Twoich (ale chyba łagodniejsze). A jemu zależało na tym, żebym się wykurowała i żebym właśnie nie wpadła w depresję. Nie potrafię sobie wyobrazić, że mąż nie zauważył, jaka jesteś wykończona, nawet jeśli otwarcie o tym nie mówiłaś. Oczywiście Twój wyskok nie należał do najmądrzejszych, ale wcale Ci się nie dziwię, że się złamałaś. Pierwsze miesiące po ciąży w ogóle są trudne, a co dopiero przy tak wymagajacym dziecku. Brak snu, szalejące hormony, ciało jeszcze wymęczone porodem... Tyle się przecież mówi o depresji poporodowej. Strasznie smutna historia. Dopiero co zdecydowałaś się założyć z kimś rodzinę, a on się totalnie wywala już na pierwszym zakręcie.
Walcz o dziecko, bo jak najbardziej masz do niego prawo. A facet widać i tak był do niczego.